Do dziś, dla kibiców hokeja, 5 lipca kojarzył się z innym smutnym wydarzeniem. Kilkanaście lat temu bowiem, tego dnia, zmarł legendarny Bob Probert, którego nie trzeba, a w kontekście tego artykułu, nie wypada szerzej przedstawiać. Ten dzień będzie jednak oznaczony kolorem czarnym dla fanów obecnej NHL. Przywieziony do szpitala niewiele po 22:00 bramkarz Columbus Blue Jackets, Matiss Kivvlenieks, został przetransportowany tylko w celu potwierdzenia zgonu. Co stało się z łotewskim bramkarzem?

To miał być przełomowy sezon

24-letni bramkarz miał przed sobą najlepsze lata swojej kariery mimo, że w NHL było mu dane wystąpić dotąd jedynie tylko osiem razy. Po wyśmienitym występie na imprezie międzynarodowej, podczas której, niesiona na jego barkach reprezentacja Łotwy, pierwszy raz zwyciężyła samą Kanadę, golkiper szykował się na nowe wyzwania w najlepszej lidze świata. Niebieskie Kurtki coraz bardziej świadome były, że nie będą w stanie zatrzymać zarówno wyśmienitego Joonasa Korpisalo jak i równie doskonałego Elvisa Merzklinsa (również Łotysza). Stąd też, bardzo popularny i lubiany w każdym klubie, w którym się pojawiał Kivlenieks, był gotów walczyć o stałą posadę drugiego bramkarza na najwyższym poziomie rozgrywek. Po bardzo dobrej kampanii w Cleveland Monsters, „Kivi” miał stawić się na obóz przygotowawczy i pokazać, że Jackets nie stracą aż tak wiele puszczając wolno jednego ze swoich podstawowych golkiperów (Korpisalo miał obecnie większą szansę). Niestety – do tego nigdy już nie dojdzie. Co stało się ostatniej nocy?

Ofiara Świętowania

4 lipca to Święto Niepodległości w Stanach Zjednoczonych. Jest to impreza porównywalna do Sylwestra w Polsce, gdzie świętuje się w sposób huczny: alkohol w nadmiarowych ilościach i fajerwerki. Swoją ostatnią noc w życiu „Kivi” spędzi z przyjaciółmi na imprezie w Oakland County, gdzie choć nie jest to potwierdzone info cała ekipa bawi się troszkę zbyt dobrze. Impreza przenosi się do basenu z gorącą kąpielą i hydromasażem.

Któryś z gości odpala tradycyjne fajerwerki, co często kończy się większymi lub mniejszymi urazami w przypadku koszykarzy czy futbolistów amerykańskich. Odpalona zostaje raca „typu moździerzowego”, która docelowo ma wystrzelić jak najwyżej do góry. Przechyla się jednak w punkcie startowym i cała impreza orientuje się, że w tym momencie fajerwerk stał się potencjalnym pociskiem a ich życie jest w niebezpieczeństwie.

Dwie różne wersje wydarzeń

Są dwie hipotezy na temat tego, co stało się w momencie, gdy okazało się, że pirotechnika odpali w złym kierunku i od tej pory będzie stanowić zagrożenie dla zaproszonych  gości. Policja pewna jest tylko tego, że w chwili wystrzału, wszyscy przebywający w jacuzzi wyskoczyli z niego, jak gdyby zostali poparzeni wrzątkiem.

Według pierwotnej hipotezy, Matiss wyskoczył z basenu na mokrą podłogę i w momencie zbierania się do biegu, poślizgnął się i uderzył głową w posadzkę, a uderzenie okazało się śmiertelne. Po krótkim czasie jednak, okazało się, że nie była to prawda.

Postrzelony przez nikogo

„Kivi” wyskakuje z basenu z wodą. Rzuca się do ucieczki. Tu jednak dzieje się coś, co zdarza się niezwykle rzadko i co wymaga dużej dozy pecha. Wiecznie uśmiechnięty i zadowolony ze wszystkiego Kivlenieks zostanie „postrzelony” racą prosto w klatkę piersiową.

Jego serce doznaje traumy, a perspektywiczny bramkarz Blue Jackets traci przytomność. Przybyła na miejsce straż pożarna podejmuje się ratowania 24-latka, jednak chwilę potem uchodzi z niego reszta życia, a Łotysz udaje się „na drugą stronę”.

Świat hokeja płacze

Informacja zszokowała wszystkich i wszystkie ekipy NHL wyraziły głęboki żal z powodu straty młodego, zdolnego bramkarza- ale przede wszystkim człowieka, który miał przed sobą całe życie. Do niedawna Internet obiegało jeszcze ujęcie, na którym szczęśliwy „Kivi” rzuca się w objęcia swojego kapitana i ówczesnego lidera Jackets, Nicka Foligono, by uczcić w ten sposób wygrany mecz.

„Wiem, że to klisza, ale ten chłopak naprawdę zawsze się uśmiechał. Dlatego ta strata boli dużo bardziej” powiedział były zawodnik Columbus. W kontekście „przytulaśności” i pozytywnego nastawienia zmarłego bramkarza, szczególnie wzruszający tweet wystosował menadżer drużyny, Fin Jarmo Kekelainen. „Życie jest tak  cenne, a potrafi być tak kruche. Przytulcie dziś swoich bliskich. Będziemy tęsknić, Matiss”.

Należy spodziewać się dziś minuty ciszy podczas czwartego spotkania finałowego pomiędzy Montreal Canadiens a Tampa Bay Lightning. Za niecałe dwa miesiące, Matiss Kivlenieks obchodziłby 25 urodziny…

Spoczywaj w pokoju

1 KOMENTARZ

Comments are closed.