Już w okolicach draftu obie ekipy z kanadyjskiej prowincji Ontario rozpoczęły rozmowy w sprawie wymiany. Senators i Maple Leafs poczekały do 1 lipca na finalizację transferu, którego podstawy zostały już ustalone dużo wcześniej. Chodziło głównie o zamienienie Nikity Zajcewa za Cody’ego Ceci. Tego drugiego zresztą obdarowano później jednorocznym kontraktem wartym 4.5 miliona dolarów.

Oprócz tej dwójki w transferze udział wzięli także Connor Brown i Michael Carcone ze strony Toronto oraz Ben Harpur, Aaron Luchuk i trzeciorundowy pick w 2020 roku po stronie Ottawy. Najważniejszym pytanie i podmiotem analizy pozostaje jednak jedno – czemu drużyny wytykające sobie przez jakiś czas jak to słabą defensywą dysponuje rywal – tak chętnie sięgają po rozwiązania już zastosowane u przeciwników?

Zaoszczędzić $ nie tracąc %

Napisaliśmy już o tym, że na finalizację transferu trzeba było poczekać. Powodem dla którego tak zrobiono, była klauzula bonusu pieniężnego w kontrakcie Rosjanina. Według jego ustaleń z Toronto, właśnie 1 lipca dostał on przelew na trzy miliony dolarów. Ottawa i jej właściciel Eugene Melnyk, to organizacja bardzo oszczędna.

Nie w smak jej było więc wypłacać z góry taką ilość gotówki dla gracza, dopiero co sprowadzonego, który nawet nie rozegrał w jej barwach chociaż meczu. Odroczono więc oficjalne podpisanie dokumentów do tego momentu, w którym Zajcew zostanie opłacony przez Maple Leafs. Czysty biznes, chodziło tu tylko o najbliższy rok. Wszystkie kolejne wypłaty będą mieć w swoim budżecie Senatorowie.

To odpowiedni moment by przypomnieć, że wymiany na linii Klonowe Liście i Senators są dosyć rzadkie… ale ostatnia coś znacząca z nich była całkiem podobna. Niechciany w największym kanadyjskim mieście obrońca trafił do mniej zamożnego ‚brata’ ze stolicy. Mowa o dealu Diona Phaneufa z wcale nie zamierzchłej przeszłości.

Teraz jednak trudno powiedzieć aby to Ottawa dostawała zawodnika do obrony w zamian za nic (przy okazji Phaneufa byli to Jared Cowen, Colin Greening, Milan Michalek, Tobias Lindberg… więc jak napisałem z grubsza nic). Tym razem jest to Cody Ceci, który jak już wiemy, będzie grał w barwach „niebieskich”, co wcale w momencie wymiany nie było takie jasne. Mówiło się, że Ceci może zostać dalej przehandlowany, lub po prostu że nie dostanie kontraktu. Stało się jednak inaczej, Toronto zapłaciło mu 4.5 miliona za grę w najbliższym sezonie.

Co ciekawe w wcześniejszych negocjacjach z Senators zawodnik nie chciał zejść niżej niż pięć milionów, a posiadał ciągle prawa do arbitrażu… ale dla Toronto zgodził się na krótką umowę i mniejsze pieniądze bez chodzenia do ‚sądu’. Wydaje się więc, że też z miejsca stanie się tymczasowym, ale lepszym zabezpieczeniem opcji 4-5-6 w obronie aniżeli wciąż obecni w tamtej kadrze Martin Marincin, Justin Holl czy Andreas Borgman.

4.5 miliona. Dokładnie tak samo obciążą limit Zajcew w Ottawie i Ceci w Toronto za następny sezon. Różnicę robi zobowiązanie na kolejne lata. Choć to Senators nazwaliśmy już wcześniej oszczędnymi, to bardziej przebiegli względem salary cap muszą być Maple Leafs. Ogólnie dostępną wiadomością jest to, że w najbliższych latach niemal za każdym razem będą mieli oni trudności z „zapinaniem” kadry względem budżetu ligowego.

To samo tylko inne

W obiegowej opinii Zajcew jest defensorem o klasę lepszym od Ceciego. Na wstępie pozwolę sobie nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Wyrobionej występami w KHL i na imprezach międzynarodowych renomy Rosjanin w moich oczach nigdy nie zdołał obronić. Niezły pierwszy sezon w Maple Leafs jeśli chodzi o statystyki ofensywne (między innymi 32 asysty), moim zdaniem przykrywa czapką fakt aż -22 w statystyce plus/minus i fatalna końcówka także jeśli chodzi o jego błędy w play-off. W dwóch kolejnych latach było coraz gorzej, w przedostatnim dołożyła się do tego kontuzja.

Dobry podający, niezły strzał, braki w kryciu słaba orientacja na mniejszym lodowisku bez krążka. Cody Ceci też potrafi nieźle rozpocząć akcje z własnej strefy, za juniora uchodził za dobrze strzelającego, ale nie potrafił tego przełożyć na hokej seniorski. W obronie potrafi się zagubić… ale przy partnerze który weźmie na siebie wożenie krążka to właśnie Ceci może znaczyć więcej i prezentować się lepiej.

Skąd taki wniosek? Średnio 22:34 minut na mecz spędzał Ceci na lodzie w poprzednim sezonie. To TOP50 ligi. W tej okolicy obecności na lodzie prezentują się tacy zawodnicy jak: Josh Morrissey, Justin Faulk, Keith Yandle, Brandon Montour, Patrick Kane, Erik Gustafsson, Leon Draisaitl, PK Subban, Victor Hedman, czy Connor McDavid. Niemal każdy ceniony o poziom wyżej aniżeli analizowany przez nas „sisi”.

Dużo więcej aniżeli Zajcew, w którymkolwiek ze swoich sezonów w Toronto. Dużo więcej zmian pod własną bramką, dużo gorsi partnerzy z którymi występował. Porównanie? Zajcew w ostatnich trzech latach najwięcej grał z Jake’em Gardinerem i Nazemem Kadrim (co ciekawe obaj także na wylocie z klubu), ale także Austonem Matthewsem, Zachiem Hymanem czy Morganem Riellym. Ceci? Najwięcej minut w klubie na tej samej przestrzeni czasowej, a u jego boku… ostatnio dwaj rookies obrońcy. Oczywiście możemy mówić, że Thomas Chabot to wielki talent, ale jemu wybaczymy wszystkie błędy, a u Ceciego zobaczymy tylko cyferki za którego go oskarżymy. Oprócz niego także Maxime Lajoie, a wcześniej doświadczeni ale drewniani Dion Phaneuf i Mark Borowiecki, przy których to Ceci musiał uchodzić za mobilnego technika… którym po prostu nie jest. Z napastników wymienić należy Zacka Smitha i Jeana-Gabriela Pageau, by wiedzieć że to też nie byli ludzie, którzy zapewniali zespołowi jakieś niezliczone zdobycze.

Zmierzam dalej myślą do tego, że Ceci i Zajcew to podobnej klasy gracze, z których prawdopodobnie po prostu to ten pierwszy był proszony o swoich trenerów o zbyt dużo. To nie jest obrońca numer jeden, nawet nie dwa w klubach NHL, a taką rolę starał się pełnić. W nowej drużynie w roli „D” 4-5-6 może być jak najbardziej wystarczający. Zajcew już w roli defensora 4-5-6 nie dawał rady, więc w gorszej drużynie z słabszymi kompanami… cóż może być gorszy. Z tej perspektywy nie widzę powodu by mieć takiego gracza na długim kontrakcie identycznym płacowo do Ceciego, zwłaszcza że jest też o dwa lata starszy niż Kanadyjczyk

Na koniec rozważań o obronie jeszcze taka myśl. Wszyscy krytykowali obronę Toronto, za to że tak sporo jakością brakowało jej do ofensywy. Jeszcze gorzej można było mówić o defensywie Senators, która po odejściu Erika Karlssona stanęła nad przepaścią. Eugene Melnyk właściciel OTT najpierw wyśmiewa obronę lokalnego rywala w mediach, po to żeby jego pierwszymi ruchami w offseason było sprowadzenie odpowiedzialnego za nią trenera (DJ Smith) i jednego ze słabszych ogniw (Zajcew)? Młody menago Kyle Dubas sięga zaś po Ceciego i nie oszczędza w ten sposób ani miliona, mając wciąż ściśnięty do granic możliwości budżet względem nowego kontraktu Mitcha Marnera? Gdzie sens i logika, gdzie „krok do przodu” w budowaniu zespołu.

Pozostałości i wnioski końcowe

Przejdźmy do pozostałych części składowych tej wymiany. Connor Brown wydaje się być największą z nich i wędruje do Ottawy, gdzie w większej roli niż w TOR może spokojnie kręcić 40-50 punktów, co przez najbliższy rok lub dwa będzie świetnym biznesem dla stołeczno-kanadyjskiej ekipy. Przede wszystkim jest to prawoskrzydłowy, a na tej flance Ottawa ma wielkie braki, dość powiedzieć że w ich top-six na RW tej chwili mogą się znaleźć nie bujając w obłokach Bobby Ryan i Mikkel Boedker.

Nie mogę wciąż wykluczyć, że średniej klasy obrońcą stanie się Ben Harpur. Prawie dwumetrowy Kanadyjczyk australijskiego pochodzenia nie stanie się Zdeno Charą, ale na niektóre mecze może być przydatnym dodatkiem do składu Mike’a Babcocka. Ma nieco ponad 100 meczów doświadczenia i gdy trzeba będzie przygotować się do siłowego matchupu może okazać się potrzebny.

Aaron Luchuk i Michael Carcone, a także trzeciorundowy pick, to już projekcje zbyt dalekie by się o nie pokusić. Obaj zawodnicy mają daleko do NHL, ale wiadomo że przy odrobinie szczęścia ich potencjał może znaleźć ujście. Jeśli miałbym wybierać powiedziałbym, że większe możliwości ma Luchuk, były zdobywca Memorial Cup, zdobywca Leo Lalonde Trophy i najlepszy gracz klasyfikacji kanadyjskiej OHL z sezonu 17/18.

W głównej kategorii tej wymiany plus dla Toronto, za pozyskanie lepszego i tańszego w długości kontraktu Ceciego. Oczywiście istnieje jeszcze ogólna rozkmina, czy taki ruch w ogóle obu drużynom daje cokolwiek w szerokiej perspektywie oraz na tu i teraz (co pozwoliłem sobie skwitować tytułem „nie, to Ty masz gorszą obronę… więc daj trochę”). W pozostałościach na remis, chociaż i tu można postawić pytajnik pod tytułem „czemu Ottawa zgodziła się oddawać cokolwiek więcej niż Ceci, biorąc tak ‚szeroki’ kontrakt Zajcewa”. Najlepszy z tej grupki graczy Brown ląduje w Ottawie, ale Toronto dostaje Harpura i Luchuka i za to małe plusiki.

Ocena wymiany dla Senators:

Ocena wymiany dla Maple Leafs: