Mecz Dnia: Blackhawks kontra Senators

Co tu się dokładnie odNHLowało tego pewnie nie wie nikt. Pierwsza tercja miała w sobie element szaleństwa, była jak Gritty wśród pozostałych maskotek klubów NHL, nieprzewidywalna i zwariowana. 31 strzałów łącznie, dziewięć zdobytych bramek, obaj startujący bramkarze zostali zmienieni przez trenerów. Wydarzeniami z tych 20 minut moglibyśmy obdzielić niektóre całe dnie w NHL.

Systematyzować wydarzeń gol po golu chyba nie ma sensu. Przez 20 minut można było stracić rachubę kto kiedy prowadził i ile minęło od ostatniego trafienia. Była dwubramkowa przewaga OTT (2:0), później była dwubramkowa CHI (3:5). Najważniejsze dla mnie było to, że te licznie zdobywane gole wcale nie były „kulawe”, nie wynikały z rażących błędów i zaniedbań, w większości bramki po prostu mogły się podobać a mecz poziomem przynależał do najlepszej ligi świata. Nie zawsze tak jest, gdy tych goli mamy tak wiele, ale tym razem można śmiało delektować się akcjami skonstruowanymi przez obie drużyny.

Strat było w tym meczu łącznie tylko dziewięć i choć można się przyczepić do gry obron i powiedzieć że były zbyt mało aktywne, to byłoby czepianie się na siłę. Defensywa rzeczywiście trochę spała, co więcej każdą z dziewięciu bramek w 1T zdobyli napastnicy. Później to trochę się zmieniło, trafienia zanotowali Gustav Forsling z Blackhawks i dwukrotnie Thomas Chabot z Ottawy.

W całym meczu goli było 15, drugi raz w tym sezonie osiągnięto taki pułap, pierwszy przypadek miał miejsce w grudniu gdy Flames wygrali 9:6 z Blue Jackets. Tempo strzelania spadało, ale nie ustało całkowicie. To nie tak że super emocje były tylko w pierwszej odsłonie, bo dla mnie równie pasjonująca była ostatnia partia. Senatorowie byli w pościgu i z 5:8 wyszli na 6:8, a w ostatnich dwóch minutach grali w przewadze liczebnej nawet „sześciu na czterech” bo karę mieli gospodarze i skorzystano z empty net… działo się.

Alex DeBrincat zanotował hat tricka i miał pięciopunktowy występ, a Patrick Kane przedłużył swoją indywidualną serię z punktem do 18 meczów z rzędu, bijąc rekord sezonu do tej pory należący do Mike’a Hoffmana z Panthers. To drugi raz w karierze Kanera, gdy ma on serię na 18GP z punktem, kiedyś miał jeszcze na 26GP z punktem (w sezonie 2015/16). Tylko jeden aktywny gracz NHL może się pochwalić takimi dwoma seriami powyżej 17GP… to Sid Crosby (25 GP w 2010-11 i 19 GP w 2007-08).

A teraz wrzucę was trochę w kocioł nie tak odległych wspomnień – pamiętacie dobry początek sezonu w wykonaniu Maxime’a Lajoie? Tutaj zagrał naprawdę słabo i ogólnie poza październikiem i trochę listopadem jest typowym pierwszoroczniakiem defensorem ze sporymi brakami. Pamiętacie jak pytaliśmy Erika Karlssona gdzie jest, gdy więcej punktów od niego i lepszą grę wykonywał Dylan DeMelo? Kolejny „artysta” który obecnie jest bardzo zagubiony. No ale to Ottawa, drużyna z problemami wcale nie zaczynającymi się i nie kończącymi na postawie Lajoie i DeMelo. Tak tylko chciałem wrócić myślami do perspektywy jaką mieliśmy niemal pół roku temu.

Na meczu obecnych było oficjalnie dwóch anonsowanych skautów z Jets. Naturalnym targetem dla nich jest na zbliżającym się trade-deadline Mark Stone i to zapewne on był celem numer jeden. Nie można wykluczyć że ich notatki zawierały jednak dużo szersze spektrum informacji, na temat również dostępnego Matta Duchene, a po stronie Chicago warto wspomnieć że jakiś czas temu pytano o pozwolenie na transfer Duncana Keitha i Brenta Seabrooka.

Zerkamy w tabele, gdzie komplet punktów Chicago wiele znaczy, podczas gdy porażka Ottawy nie znaczy nic. Senators idą pewnym krokiem po miano najgorszych w lidze i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt że korzyści z draft lottery i samej selekcji przejmą od nich Avalanche… Czarne Jastrzębie są w trójstronnym remisie na Zachodzie wspólnie z Avalanche i Canucks ścigają Wild i Stars. Blues o których będziemy dziś dużo mówić w audycji zaplanowanej z Kamilem i Adrianem (dostaniecie ją dziś o 21) wydają się być na tę chwilę o krok przed tym peletonem.

Czarodziej dnia: Joe Thornton czyli Gandalf

Niezwykle podoba mi się porównanie Joe Thorntona do tolkienowskiego Gandalfa, bo podobieństwo zwłaszcza w pewnym etapie „porostu” brody było po prostu uderzające. Podobieństwa są zresztą na różnych płaszczyznach, bo obaj są pewnego rodzaju czarodziejami. Innym takim filmowym, a właściwie serialowym porównaniem, które mam patrząc na Thorntona jest główny bohater serialu

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

10 KOMENTARZE

  1. Rask rozwalił bramkę już po wybronieniu sytuacji 1 na 1. Inna sprawa, że Sharks dalej mieli dobrą sytuację w swojej tercji ataku i ruszona bramka pomogła Bruins.

    Bramka na 5:5 nie powinna być uznana. Ale szczęście sprzyja lepszym :p

    Uwagę zwraca kolejny wspaniały mecz Karlssona. Był na lodzie chyba przy 4 bramkach Bostonu. Cudowny obrońca!

  2. 1. Tak trochę niepodobne do Ciebie Kapitanie, takie ewidentne gówno zaserwowane Rekinom przez zebry wymagało by Twojej normalnej reakcji.
    Bo to nie było szczęście tylko jakieś sędziowskie kurewstwo, guma i kij wyżej od poprzeczki ok. pół stopy, każdy ślepy w hali to widzi a bramka uznana. Druga kontrowersja też z dupy gwizdek i kolejne kurewstwo sędziowskie przeszkadza SJS. Nie twierdze że Bruins wygrali niezasłużenie tylko że Sharks zostali pokrzywdzeni. Po co robić takie rzeczy skoro Bruins są świetni bez takich sędziowskich sztuczek.
    2. Patrick Kane wije się jak piskorz żeby dogonić lidera pkt Kucherowa ale na każde 2 pkt 88, 86 odpowiada trzema albo czterema. na pocieszenie pozostaje fakt że Kane ma w zanadrzu jeszcze 23 GM a do „życiówki” tylko 16 pkt.
    3. Ogólnie skuteczność Hawks cieszy ale już liczba straconych bramek zatrważa i postawa co niektórych defensorów. Mam wrażenie że przy większości straconych bramek widzę Keitha, czy powiedzie się plan Bowmana wymiany Keitha w pakiecie (Saad, Anisimow) z kimś? Ogólnie mówiąc z tą obroną ewentualne PO to będzie „w łeb” jak mawia KBG.
    Howgh

    • A co ja napisałem? Bramki na 5:5 nie powinno być i tyle.

      A o co chodzi z drugim kurestwem?

      • Może nie napisałem czytelnie tylko w skrócie, mianowicie drugie kurewstwo dotyczy możliwości rozegrania ataku przez Bruins po ruszeniu bramki Raska, ale już brak takiej możliwości przy ataku Sharks. Oczywiście zaraz po wyskoczeniu słupka akcja gra powinna być zamrożona. Czemu zatem Bruins prowadzą akcję? Zagadka, Sędzia stoi pod bramką Raska i widzi wszystko a jednocześnie nie sygnalizuje. A może sygnalizuje a drugi sędzia główny pod bramką Jonesa nie widzi, nie słyszy? Jeśli by padła bramka w tym momencie dla Bruins to jaka była by interpretacja? Jakiś cyrk z refleksem leniwca. Po ..uja tworzyć tworzyć nieporozumienie skoro wszystko jest logiczne od kilku sekund? A może te dwa przewały (z wysokim kijem też) są jakoś wedle przepisów interpretowane?
        Nie ogarniam.
        We wszystkim zgoda Kapitanie, tylko nieraz w sprawach pozornie błachych reagujesz ostro a tu piszesz o szczęściu. To nie było szczęście tylko grabież i niekompetencja rodem z polskiego sejmu lub LM bez VARu.
        Co zaś się tyczy Karlssona to zgoda, wydmuszka ligi zawodzi. Pamiętam początek sezonu i troski Michała albo Adriana o nadmiar luksusu w defensywie Sharks. Tak się rysowała przyszłośc Erika w Kalifornii, niestety kabotyn z pięknym długim chlapaczem pod kaskiem pisze dla siebie niezbyt obfitą, kontraktową historię po sezonie. Jeśli Rekiny się jednak na niego zdecydują po sezonie to mam nadzieję że nie przyfrajerzą i ustawią gościa do pionu za „grosze”.
        Czuwaj

        • Może Erik włączy wyższy bieg (drugi, trzeci, wyżej) w PO?
          Oby potwierdził swój „prestiż” ………

          • Rozważania o bogactwie były, ale i obawy zwłaszcza z mojej strony wygłaszane w audycjach. Także na początku sezonu i w jego trakcie zawsze punktowałem najgorsze występy Karlssona, a było i jest tych błędów wciąż sporo. Nie ma on i nie musi mieć takiego „impact” na grę Sharks jak miał w Senators i dlatego w jego grze minusy zaczęły dorównywać lub przerastać plusy. To jest właśnie ta różnica w postrzeganiu indywidualnych graczy przez pryzmat drużyny w jakiej grają.

        • Próbuję dorównać najlepszym i być jak fanboj Pittsburgh Penguins! Każdy błąd przeciwko nam to wielka tragedia, a w naszą stronę to odrobina szczęścia i sprawiedliwość dziejowa. 😉

          Jeśli chodzi o poruszoną bramkę, myślałem, że o co innego chodzi. Dlatego się dopytywałem. Nierówne sędziowanie to problem wszędzie. Jak to możliwe, że bramka na 5:5 została uznana – nie mam pojęcia. San Jose stracił tylko (aż) 1.2 punkta. W końcu była dogrywka. 0.2 za stracone ROW, co może mieć znaczenie w wyścigu z Calgary. Paradoksalnie więcej na tej fatalnej decyzji sędziowskiej straciło Toronto, bo Boston zamiast zera zainkasował dwa punkty.

          To wbrew temu co piszesz jest błaha sprawa. To jeden punkt na sto. Raz my ich, raz oni nas. Gorzej jeśli taki numer zostałby wycięty w play-off. W NFL był skandal. Dwie minuty przed końcem finału konferencji sędziowie przegapili podwójny wyraźny faul, który dawał Nowemu Orleanowi statystyczne w ponad 95% zwycięstwo. Po tygodniu już mało kto o tym mówił.

          Mnie bardziej drażnią błędy systemowe czyli takie, z którymi nikt nic nie robi. Ile to razy sędzia gwizdnie, bo nie widzi krążka, a w telewizorze widoczny jest cały czas. To przykład jeden z wielu. Nie pamiętam, o czym ja tam ostatnio jeszcze huczałem.

          • Genaralnie zgoda. Strata punktów lub ich niespodziewany zysk na skutek omawianego błędu nie wpłynie na formę żadnej z ekip, ani też nie wpłynie (oby) na pozycję na koniec sezonu przed PO. Zresztą po meczu tematem wieczoru w szatni miejscowych był zapewne hat-trick Thorntona.
            Niemniej taki kant porównał bym do „boskiej” ręki Maradony, chodzi mi o aspekt wizerunkowy bo sportowo nie da się tego porównać oczywiście. Piszesz o krążku zamrożonym przez zebry, choć my widzimy. No właśnie takie kuku z wysokim kijem i gumą która zawisła i została zgarnięta w sposób zauważalny dla oka to spektakularny babol i jest to niewytłumaczalne dla mnie. Czy ktoś we władzach ligi poruszył ten temat, ciekawe? Jeśli nie, to mamy ciche przyzwolenie na takie horrendalne pomyłki. Kiedy następna?

            Poruszyłeś Penguins kiedyś i dziś. Miałem pisać wtedy, nie zrobiłem tego, więc dziś.
            Nie uważam że Penguins byli pośmiewiskiem 70% swojego czasu w lidze, nawet jeśli przyjąć że tak było, to dobrze spożytkowali moim zdaniem pozostały. 5 tytułów w nieco ponad 50 lat to niezły wyczyn. Statystycznie ujmując ustępują tylko MTL, TOR, DET i o dziwo EDM. Mam w dupie jakieś świetne składy, sezony czy serie PO ale bez Stanleya. Wspomniałeś o NYR, śmieszne 4 tytuły i prawie sto lat organizacji, megalomania i głowa w chmurach. Niewiele lepsi „moi” Blackhawks, gdyby nie ostatnie pokolenie to czarna dupa, kiedyś „gigantyczna” seria w PO (lata:1969-70 do 1996-97), trzy finały bez pucharu-masa energii psu w zad. Nie lepsi Bruins, jak CHI „tylko” 6 pucharów, choć z kolei najdłuższa seria w PO: siedem finałów i trzy puchary.
            Żeby była jasność PIT są mi obojętni, choć tytuł rok po roku w erze salary mi imponuje. Miało to się stać udziałem złotego pokolenia w Chicago ale Quenneville za słabo śrubę przykręcił ………
            Howgh

          • Nowy Jork to specyficzne miejsce. Najlepiej widać do na przykładzie Knicks. Rangersi trochę przypominają swoich wspólokatorów z Placu Madison. Ale i jedni i drudzy istnieją i będą istnieć. Tam nigdy nie ma opcji pójsćia w pełną przebudowę, jest za to permanentny stan przebudowy z nadzieją na play-off rok w rok. Hala zawsze będzie pełna. Podobnie w twoich Chicago. Tam akurat było inaczej, bo obiekt był w połowie pusty, ale to był wynik protestu fanów, a nie pełnej olewki jak w Pittsburghu.

            Tam zdobyto dwa mistrzostwa, potrafiono zatrudnić nieprzypadkowych ludzi jak Bob Johnson czy Scotty Bowman. Mimo tego kilka lat później nikt nie chodzil na mecze, ludzie znowu mieli w dupie Pingwiny. Za to teraz najwięksi i najwierniejsi fani aż od kołyski.

            W stanach nie bez powodu poważnym odniesieniem są wieloletnie serie awansu do play-off. Im trudniej się dostać, tym wyżej cenione jak np. w NFL. I to są poważne organizacje, które tak potrafią, a nie krótkie dwu- trzyletnie wystrzały nie wiadomo skąd i potem szybki powrót pod wodę.

            Mam nadzieję, że już nikomu nie przyjdzie do łba przenosić Pingwiny, bo już odcisnęły mocne piętno na hokejowej mapie i historii. Podobnie Islandersi. Może nie powalają frekwencją ale cały czas mają rzeszę wiernych fanów. Ich problemem jest m.in. rak, który toczy amerykański zawodowy sport. Otóż właściciele domagają się potęznych dopłat do nowych hal/stadionów szantażując władze miast przeniesieniem drużyny. W ten sposób St. Louis stracił futbol (ponoć nie aż taka wielka strata, bo to miasto bejzbolowe). Podobnie w Oakland. Burmistrz powiedziała, że nie będzie faworyzowania jednych kosztem drugich. Nie było kasy na dwa stadiony, to kasy nie odstali ani Athletics ani Raiders. I Raiders pokazali swoim fanom środkowy palec.

  3. Fajny obrazek z Joe,zdobyć hattrick w tym wieku to jest jakiś wyczyn .Przy okazji może ktoś wie ile było gości w tym wieku którzy mogą się tym pochwalić ?

Comments are closed.