Za nami jeden z najbardziej emocjonujących i wyrównanych sezonów zasadniczych w rozgrywkach Kontynentalnej Hokejowej Ligi. Szkoda tylko, że zwycięzca całości rozgrywek był znany jeszcze przed ich rozpoczęciem – takim zdaniem mógłbym podsumować te kilka miesięcy zmagań na lodowiskach KHL. Wprawdzie niezbyt elegancko jest z góry zakładać, jak zakończy się zawsze obfitująca w niespodzianki faza play-off, ale w Rosji mało kto zakłada inny scenariusz niż „SKA St. Petersburg i reszta świata”.
Poza tą raczej nużącą powtórką z rozrywki na pierwszym miejscu, sezon ten – pod względem rywalizacji , zaciętości – stał na fenomenalnym poziomie. Jeśli ktoś w tym roku zaczął oglądać KHL, przebieg rozgrywek na pewno skłonił go do tego, żeby i w następnym zasiadł przed ekranem monitora czy telewizora. Podczas gdy życie tych „największych” rozgrywało się na innym poziomie, w dole tabeli miała miejsce kapitalna walka o awans do PO. Dość powiedzieć, że przed rozpoczęciem ostatniej kolejki sezonu zasadniczego, aż 6 (!!!) drużyn miało szanse załapać się na ostatnie 4 premiowane awansem miejsca (3 na wschodzie i 3 na zachodzie), a 7 z 8 par pierwszej rundy play-offów zostało określonych dopiero w tymże dniu.
Z tej szalonej karuzeli wypadły drużyny HC Dynamo i Sibiru. O ile gracze z Moskwy szybciej pogodzą się z porażką, bo swoją szansę stracili przegrywając mecz z bezpośrednim przeciwnikiem do awansu (derby ze Spartakiem), o tyle Nowosibirsk będzie jeszcze długo wspominał ostatnią feralną kolejkę. Od awansu dzieliła ich minuta – bo dokładnie tyle drużyna Barysu Astana musiała wytrzymać w starciu z Awangardem Omsk, żeby uzyskać korzystny dla Nowosibirska remis. Tymczasem na 60 sekund przed końcem Semyon Koshelev zdobył bramkę dającą zwycięstwo w regulaminowym czasie gry za 3 punkty, co pozwoliło im przeskoczyć w tabeli Sibir.
Cieszy z pewnością większy niż w ubiegłym roku urodzaj w pierwszej dziesiątce punktacji kanadyjskiej. Tym razem nie została ona całkowicie zdominowana przez dwa kluby. Wygrał Ilja Kowalczuk z 63 punktami, lecz do ostatnich chwil konkurował z nim drużynowy kolega, bohater niedawno zakończonych Igrzysk, Nikita Gusiew (62 punkty). Ale to tyle SKA w Top 10. Na trzecim miejscu uplasował się fenomenalny Nigel Dawes, który w pewnym momencie sezonu złapał tak niewytłumaczalną formę strzelecką, że miał na koncie więcej trafień niż rozegranych spotkań! Ostatecznie zatrzymał się na 35 golach w 46 meczach. Dalej mamy uznane marki – Linden Vey i Linus Omark, a także liderów klubów „drugiej kategorii”, takich jak Dmitri Kagarlicki z Siewierstalu, Aleksander Chochłaczow ze Spartaka czy Aleksiej Bywalcew z Amura.
Mogę śmiało powiedzieć, że jeżeli play-offy przyniosą nam choć w połowie tyle emocji, co poprzedzający je sezon zasadniczy, będziemy mieli prawdziwą gratkę. Dzisiaj pod lupę bierzemy Zachód.
SKA (1) – Siewierstal (8)
Sytuacja analogiczna do tej z 2017. SKA dostaje przeciwnika na podobnym poziomie (wtedy był to Podolsk), dla którego sam awans do play-offów jest największym sukcesem na świecie. Pomimo bojowych nastrojów w Czerepowcu nikt realnie nie myśli o sprawieniu niespodzianki i słusznie, bo z takim podejściem łatwiej będzie się grało, a niechybna porażka nie zaboli aż tak mocno. Siewierstal jest zbieraniną zawodników, których naprawdę nie da się nie lubić, potrafiącą się zmotywować na mecze z lepszym przeciwnikiem i często zagrać ponad miarę realnych możliwości. Tutaj jednak nawet god mode najbardziej sympatycznego bramkarza KHL Juliusa Hudacka, beast mode Kagarlickiego (wyśmienity zawodnik, nie rozumiem jego pominięcia w kadrze na IO, no ale zwycięzców się nie sądzi), Danila Wowczenki, Aleksandra Bumagina i ściągniętego zza oceanu Mateja Stranskiego nie wystarczy prawdopodobnie nawet na wyrwanie jednego meczu. SKA wyznacza inne standardy, słynne 20 zwycięstw z rzędu, ponad 90% skuteczności w osłabieniu, 28,3% w przewagach. Szalona głębia i dobrobyt na każdej pozycji. Piękna przygoda Siewierstalu zakończy się szybko, ale oni już wygrali to, co mieli wygrać.
Nasz typ: 4:0 SKA
CSKA (2) – Spartak (6)
I tutaj nie będziemy świadkami niespodzianki. Pierwszy raz zobaczymy derby Moskwy, ale derby, w których karty rozdawać będzie jedna drużyna. W dwóch spotkaniach między tymi zespołami dwa razy triumfowało CSKA – nie były to zwycięstwa na styk, zapewniam. Idąc wstecz, w ostatnich 10 bezpośrednich spotkaniach.. 10 razy wygrywało CSKA. Trener lepszej z tych dwóch moskiewskich ekip, Igor Nikitin, zastosował w tym sezonie nietypową i ryzykowną taktykę, która sprawdziła się w sezonie zasadniczym, ale nie jest powiedziane, czy sprawdzi się w play-offach. Otóż wszyscy zawodnicy formacji ataku są równi. W CSKA nie ma lidera, osoby, od której wszystko zależy. Gracze, wspaniali gracze, tacy jak Kaprizow, Szalunow, Szumakow, Niczuszkin, Ljubimow, Okułow, Swietłakow, Petrow, Telegin, dostają bardzo porównywalny czas na lodzie. Tylko incydentalnie ktoś grywał ponad 16 minut. Wielu z nich odpoczywało w trakcie sezonu, opuszczając pojedyncze spotkania, więc na pewno nie będzie można im odmówić świeżości. Zgrania także, bo w drugiej fazie sezonu Nikitin przestał tak rotować liniami, ale jestem ciekaw co będzie, kiedy nadejdzie jakaś kryzysowa sytuacja – kto weźmie na siebie odpowiedzialność i z jakim skutkiem. Wyróżnić można świetną obronę, która jest odpowiedzialna za wpuszczenie jedynie 89 bramek (najlepszy wynik, liderami Robinson, Kiselewicz, Pasznin) i duet bramkarski Sorokin/Johansson – jedyny, który może konkurować z tym SKA.
Spartak jest drużyną grającą zrywami, co w play-offach może pomóc, jeśli akurat trafią na ten lepszy okres. W sezonie zasadniczym potrafili w fatalnym stylu przegrać kilka spotkań z rzędu, a następnie jak gdyby nigdy nic wygrać osiem kolejnych. Byli pierwszą drużyną, która wygrała z SKA w regulaminowym czasie gry. I to na wyjeździe. Siła ekipy znajduje odzwierciedlenie w dwóch pierwszy formacjach. Bottom six stoi na o wiele gorszym poziomie, nie pozwalającym na realne konkurowanie.
Stoa-Maxwell-Radil
Chochłaczow-Dergaczjow-Podszendjałow
Ci panowie odpowiadają za wszystko. Dwóch z nich – Chochłaczow i Dergaczjow – zostało sprowadzonych ze SKA, i co najzabawniejsze – w tym pamiętnym zwycięstwie w Petersburgu obaj strzelili bramkę. Teraz są liderami Spartaka, co tylko potwierdza… dominację SKA, skoro oddaje bez żalu zawodników tej klasy.
Formacja obronna ma pojedyncze postaci, chociażby Kiriłł Kołcow i Ville Lajunen, ale jako kolektyw wypadają strasznie blado i nie sądzę, że będę w stanie zatrzymać husarię CSKA.
Zapowiada się łatwa przeprawa, ale przeczucie podpowiada mi, że we własnej hali Spartak wyszarpie jeden mecz.
Nasz typ: 4:1 CSKA
Jokerit (3) – Soczi (6)
Jokerit odrobił zadanie domowe i w tym roku sezon zasadniczy był właściwie tylko spacerkiem po parku, lekką rozgrzewką przed najważniejszymi meczami. W życiowej formie znajduje się bramkarz Ryan Zapolski, powołany do składu USA w Pyeongchang. Najśmielsze oczekiwania przerósł Eeli Tolvanen, o którym mogliście już przeczytać na łamach naszego portalu. Nie przeszkodziła nawet znacznie słabsza niż zwykle postawa kapitana, Petera Regina. Defensywa prowadzona przez Samiego Lepisto zdała egzamin na piątkę.
Soczi jest chyba najciekawszą drużyną tegorocznych rozgrywek, a dla Jokeritu przeciwnikiem, którego absolutnie nie należy lekceważyć. Podopieczni Siergieja Zubowa, swego czasu wybornego przecież obrońcy, idealnie realizują taktykę nakreśloną przez trenera. Ich styl gry jest nieznośny. Potrafią pół meczu obijać się z rywalem w strefie neutralnej, a często nawet dać się stłamsić w strefie obronnej, żeby później wyprowadzić morderczy kontratak. A specjalistów od kontry jest tam co najmniej kilku – Eric O’Dell (również w kadrze USA, zdobył nawet bramkę), Casey Wellman, zaliczający przełomowy sezon Paweł Padakin i Sean Collins. Obrona wraz z bramkarzem – po kompromitującej porażce z Saławatem w wymiarze 3:11 i paru kolejnych – wzięła się w garść i potrafiła zapewnić sobie względnie spokojny awans do PO. Jako jedyni mogą się pochwalić, że wygrali oba spotkania przeciwko SKA St.Petersburg – osiągnięcie, którego nie można przemilczeć.
Teraz najbardziej komiczna część – w 9 poprzednich meczach pomiędzy Jokeritem a Soczi… 9 razy wygrywało Soczi! A faworytem pozostaje Jokerit. Ma lepszych zawodników i przewagę hali. Finowie muszą wykorzystać okrutnie mizerne special teams po stronie chłopaków Zubowa – 14,6% skuteczności w przewadze i podłe 77,7% w PK.
Nasz typ: 4:2 Jokerit
Jarosław (4)- Torpedo (5)
Po przejęciu stanowiska trenera przez Kwartalnowa zobaczyliśmy inne oblicze Łokomotiwu, na pewno lepiej oddające rzeczywisty potencjał drużyny. Odkąd przejął stery, Jarosław nie przegrał więcej niż dwóch spotkań z rzędu. Stara gwardia powtórzyła imponujące wyniki punktowe sprzed roku, a Jegor Awerin i Daniił Apałkow zaliczyli bounce back. Trochę martwi mnie nieco spowolniony rozwój trójki młodych zawodników, nie tak dawno temu błyszczących na młodzieżowych mistrzostwach świata – Jegor Korszkow, Paweł Kraszkowskij, Aleksander Polunin. Z tej trójki tylko Korszkow poprawił swój rezultat sprzed roku, pozostała dwójka momentami wyglądała na zagubioną, a przecież od nich także będzie wiele zależeć. Staffan Kronwall był liderem niespecjalnie szczelnej defensywy; myśląc o korzystnym wyniku, formacja ta musi zewrzeć szyki.
Torpedo w czasie letniej przerwy zrobiło prawdziwą rewolucję, wyrzucając przeszło 20 zawodników. Oprócz ogromnej jak co roku waleczności i zawziętości, trudno wskazać jakąś charakterystyczną cechę zawodników Skudry. Pomimo wysokiego piątego miejsca mieli więcej bramek straconych niż strzelonych. Ich gra w kratkę mogła doprowadzić do szaleństwa, ale to właśnie cecha charakterystyczna drużyn, którym sporo brakuje. 7 porażek w 9 meczach, zaraz po tym 10 wygranych w 12 kolejnych, i znowu 6 GP pod rząd bez choćby punktu, a po chwili 4 wygrane. Mieszanka wybuchowa to mało powiedziane.
W tej parze różnicę powinny robić najlepsze linie ataku, a w tym aspekcie przewaga leży po stronie Łokomotiwu. Kontiola, Kozun, Talbot, Łoktionow, Korszkow to zdecydowanie lepsze zestawienie niż Daugavins, Kostitsyn (zwłaszcza bez formy), Parszyn, Dugin, Mozer. Nie bez znaczenia będzie też atut własnego lodu po stronie Jarosławia. W bezpośrednich meczach pomiędzy tymi zespołami bywało różnie, co może wpłynąć tylko i wyłącznie korzystnie na przebieg rywalizacji.
Nasz typ: 4:2 Jarosław
Na 9 pojedynkow z Jokeritem, Soczi wygralo 8 🙂 Pierwsze w historii obu druzyn starcie w Hartwall Areenie zakonczylo sie zwyciestwem Finow (o ile mnie pamiec nie myli – 3:0) 🙂 Ponadto to, swietna robota, dziekuje! 🙂 Pierwsza tercja spotkania Jokerit – Soczi przyniosla juz nielada emocje 🙂
W zestawieniu wziąłem pod uwagę także mecze towarzyskie – choć wiadomo że nie są tak miarodajne. Dlatego wyszło 9 spotkań i 9 porażek 🙂 Poza tym racja, pierwsze spotkanie na własnej hali wygrali 3:0, jedną z bramek strzelił Omark, tyle pamiętam.
No nareszcie coś o KHL specyficzna to liga ale lubię ją oglądać bo mecze też o dogodnej porze
Comments are closed.