Po sześciu latach przerwy najlepsza hokejowa liga świata ponownie zawitała do Europy. Listopadowym dwumeczem zorganizowanym w Sztokholmie pomiędzy Colorado Avalanche a Ottawą Senators NHL postanowiła przypomnieć się fanom za Atlantykiem. Wybór szwedzkiej stolicy na gospodarza akcji opatrzonej tytułem NHL Global Series był oczywisty z wielu powodów.
W nie tak długiej historii rozgrywania meczów sezonu regularnego w Europie to właśnie Sztokholm najczęściej gościł północnoamerykańskie drużyny. Pomysł z przywiezieniem NHL za wielką wodę narodził się tuż po lokaucie w sezonie 04/05. W 2007 zagrano w Londynie, później w Pradze i Berlinie. Pięciokrotnie zaszczyt goszczenia NHL przypadał w udziale Helsinkom, natomiast Sztokholm jako host sprawdził się już dziesięć razy! To doskonałe odzwierciedlenie świetnej kondycji szwedzkiego hokeja na międzynarodowej arenie. W coraz bardziej multikulturowej lidze reprezentanci „Trzech Koron” stanowią najliczniejszą grupę, oczywiście zaraz po Kanadyjczykach i Amerykanach. Niemal 10% wszystkich zawodników w NHL to Szwedzi – w tym sezonie zagrało aż 82 reprezentantów tego państwa!
Na pierwszy rzut oka sprowadzenie akurat Ottawy i Colorado wyglądało niezrozumiale. Drużyny występujące w przeciwnych Konferencjach, bez większej wspólnej historii, w dodatku ci drudzy sportowo są dziś jedną z najsłabszych ekip w Lidze. Gdy jednak przyjrzymy się kadrom Senatorów i Lawiny wszystko stanie się jasne. Czterech rodowitych sztokholmczyków: Patrik Nemeth, Johnny Oduya, Frederik Claesson, kapitan Colorado Gabriel Landeskog, a na dodatek wisienka na torcie – aktualnie najlepszy szwedzki gracz Erik Karlsson, pełniący jednocześnie rolę kapitana Ottawy. Piątym graczem ze Szwecji mógł być w tych zawodach Carl Soderberg, ale narodziny dziecka w ostatniej chwili zmieniły plany jego i drużyny.
Plan był prosty: rodacy mieli przyciągnąć kibiców na trybuny i tak też się stało. Przy okazji organizacji tego spotkania wykorzystano ikony szwedzkiego hokeja. Peter Forsberg i Daniel Alfredsson pełnili rolę ambasadorów i byli osobistościami, które zebrały chyba największe oklaski.
Bilety na piątek i sobotę rozeszły się w mgnieniu oka. Hala Ericsson Globe wypełniła się po brzegi. Na miejscu można było spotkać kibiców z przeróżnych zakątków Europy. Liczna grupa Niemców, fani z Węgier w bluzach swej reprezentacji, ale i kilkudziesięcioosobowa załoga z Polski. Z wielu krajów przybyła blisko 60-osobowa ekipa oficjalnego europejskiego fanklubu Colorado – Eurolanche. Bardzo widoczna była rodzina oraz znajomi Mikko Rantanena. Młody Fin z Colorado Avalanche zaprosił do Sztokholmu około dwadzieścia osób, wszyscy ubrani w bluzy Lawiny z numerem 96 i nazwiskiem Rantanen.
Z kolei Gabriel Landeskog zdradził, że wykupił na oba mecze po 45 biletów dla swojej familii. – Sądzę, że robienie świątecznych prezentów mam z głowy na kilka lat – podsumował Landeskog. Mimo doskonałej atmosfery w hali nie możemy napisać, że stolica Szwecji żyła akurat tym sportowym wydarzeniem. Biorąc do ręki najpopularniejszy dziennik „Aftonbladet” widzimy, że największe emocje wzbudził niespodziewany triumf piłkarskiej reprezentacji nad Włochami w barażach o MŚ w Rosji. Przechadzając się ulicami miasta na próżno wypatrywaliśmy meczowych plakatów, a przechodnie zagajeni o mecz NHL rozkładali ręce i kręcili głowami.
To jednak zupełnie drugorzędna kwestia. NHL zgodnie z przewidywaniami może odtrąbić sukces. Sztokholm kolejny raz okazał się bezpieczną przystanią gwarantującą odpowiednie przygotowanie logistyczne, infrastrukturalne oraz odpowiednią frekwencję. Zgodnie z wypowiedzią komisarza NHL Gary’ego Bettmana możemy spodziewać się kontynuowania europejskiego projektu w nadchodzących latach.
W kuluarach spekuluje się, że już w przyszłym sezonie Global Series odbędzie się we Francji i Niemczech, a więc w krajach-gospodarzach MŚ Elity z 2017 roku. „Mając na uwadze nasze międzynarodowe sponsorskie oraz telewizyjne umowy, po prostu musimy być regularnie obecni w Europie. Chcemy, by NHL rozwijała się jako globalna marka, zatem intensywnie pracujemy nad czytelnym, rozsądnym europejskim kalendarzem”.
Czy możemy liczyć na wizytę najlepszej ligi w Polsce? Prawdopodobnie jesteśmy bardzo daleko w wirtualnej kolejce, o ile w ogóle się w niej znajdujemy. Ale czy można się temu dziwić? Polski hokej wypada blado w porównaniu ze szwedzką potęgą. Liczba lodowisk, graczy i po prostu zainteresowanie całą dyscypliną jest w naszym kraju minimalne jeśli zestawimy to z gigantem, jakim jest w świecie hokeja Szwecja.
Na dobry początek reaktywacji wizyt na Starym Kontynencie pierwszeństwo będą miały sprawdzone hokejowe rynki, a więc Czechy, Finlandia, Słowacja czy wspomnieni Niemcy. Pewnym novum byliby Francuzi, ciekawym kierunkiem mogłaby być dynamicznie rozwijająca się Dania czy Norwegia. Polscy kibice jak na razie muszą zadowolić się wspomnieniami z grudnia 2004 roku, kiedy to w trakcie lokautu nasza reprezentacja zremisowała 3:3 z zespołem Gwiazd NHL.
Ze Sztokholmu
Adrian Kowal, Michał Ruszel
NHL w PL
Szkoda, że mnie tam dzisiaj nie było, ale przynajmniej wynik ten sam 🙂 Czas zbierać pieniądze na Europe Tour z NHL 🙂
Szkoda! Ale miejmy nadzieje jeszcze będą takie okazje! 🙂
Comments are closed.