NHL w części swoich meczów wyznacza zawodników, których podpina pod „podsłuch”, później wypuszczając w swojej sieci zlepek najlepszych odgłosów i dialogów z sytuacji meczowych. Szczęśliwy traf ligi to „zamikrofonowanie” Brendona Dillana w meczu przeciwko Predators, bo obrońca Rekinów zabłysnął słynnym już w niektórych kręgach dialogiem, godnym dżentelmena, z jednym z rywali Austinem Watsonem.

Byłoby to mniej dziwne i popularne, gdyby nie fakt, że rozmowa i uprzejmości miały miejsce przed i po… bójce obu Panów. Filmik szybko stał się hitem, walka co prawda nie należała do tych na zabójczo poważnie, obaj chcieli tylko posiłować się trochę i nie mieli tak naprawdę ani krzepy, ani ochoty by robić sobie poważną krzywdę.

W boksie kar przeprowadzili bardzo przyjazny dialog, który tłumaczymy poniżej, dołączając oczywiście filmik:

  • Chcesz tego? (pyta Dillon rzucając się do walki z Watsonem)
  • Już koniec Panowie (pytają sędziowie obu hokeistów)
  • Tak mamy już dosyć (pokazuje arbitrom Dillon)
  • Potrzebujesz wody kolego? (zagaduje Dillona człowiek odpowiadający za boks kar)
  • Tak poproszę (brzmi odpowiedź)
  • Hej Wats! Musimy popracować nad swoim kardio (przygotowaniem kondycyjnym) tego lata, co nie? (pyta Dillon swojego niedawnego rywala)
  • Zacząłem „zdychać” po jakiś 10 sekundach człowieku! (odpowiada mu przyjaznym, potwierdzającym tonem Watson)
  • Przyjadę odwiedzić Joeya (Ryana Johansena, ich wspólnego kumpla, grającego w Preds) i razem popracujemy nad tym (rzuca nawiązując do jedynego łączącego ich podmiotu Watson)
  • Joey nie wie co to kardio! (rzuca żarcikiem Dillon)
  • Powodzenia w pozostałej części sezonu kolego (żegna się przed wyjściem z boksu Dillon)
  • Dzięki, życzę tego samego (ripostuje równie kulturalnie Dillon)

Nie wszystkie opinie po wypuszczeniu tego wideo w sieć były pozytywne. Część kibiców starej daty pisała, że obecnie bójki w NHL to żart. Inni zwracali uwagę na to, że prawdziwa bójka, gdzie są emocje, kończy się praktycznie zawsze krwią. Wszyscy zdajemy sobie jednak sprawę że część z walk jest nie tyle udawana, co po prostu robiona na potrzeby dodania energii swoim kolegom i ku poderwaniu ducha drużyny do góry.

Nie zawsze chodzi o to by urwać głowę przeciwnikom, a wzajemny szacunek i koleżeńskie stosunki po wymianie ciosów? Wystarczy popatrzeć na sztuki walki, UFC czy boks, gdzie rywale nawet po krwawych bojach przytulają się wspierają w ten sposób pokazując różnicę pomiędzy sportem i bezmyślnym okładaniem się a’la zabawa w remizie.

1 KOMENTARZ

Comments are closed.