13. marca 2017 zapisze się w hokejowych annałach na wiele, wiele lat. Teoretycznie czekała nas najzwyklejsza niedziela: w NHL jak doskonale wiecie jeszcze gramy sezon zasadniczy, reszta świata – w zależności od ligi – od kilku lub kilkunastu dni walczy w playoff.  Nie będziemy ukrywać: tworzymy portal przede wszystkim o NHL, zatem wysoka wygrana Pirati Chomutov z Mladą Boleslav w lidze czeskim czy też imponujący wyjazdowy triumf Grizzlys Wolfsburg nad Koelner Haie nie wzbudza w nas przesadnych emocji. Czasami sport potrafi nas jednak jeszcze całkowicie zaskoczyć. Tym razem historię hokeja napisali gracze z norweskiej Get Ligaen. Mecz Storhamar-Sparta Sarpsborg zakończył się w… ósmej dogrywce!

Króciutki zarys kontekstu: Norwegowie grają akurat ćwierćfinały swojej ligi. Storhamar to trzecia drużyna fazy zasadniczej, z kolei Sparta zakończyła ją na ósmym miejscu. Przed niedzielnym meczem stan rywalizacji brzmiał 2-2, a wszystkie mecze do tej pory wygrywali goście. Piąty mecz serii rozpoczął się w niedzielę o 18:00. Od 28 minuty 31 sekundy prowadzenie objęli gospodarze. Oczywiście nie mogło zabraknąć u nas wątku NHL: otwierającego gola zdobył Erik de la Rose, czyli brat Jacoba, napastnika Montreal Canadiens. W 42 minucie 20 sekundzie padło wyrównanie. Gola zdobył Norweg Henrik Knold. Nikt wtedy nie spodziewał się, że rozstrzygnięcie meczu nastąpi jakieś 6,5 godziny później…

Tak, tak. To nie pomyłka. Panowie do zdobycia decydującej bramki potrzebowali aż osiem dogrywek! Szczęśliwe zakończenie nastąpiło w 217 minucie 14 sekundzie efektywnego czasu gry. Na zegarach widniała 02:32 w nocy, bagatela 8,5 godziny po pierwszym gwizdku. W statystyce strzałów widniało 95-93. Dopiero 96. strzał gracza Storhamar, Joakima Jensena, zakończył to nieprawdopodobne spotkanie:

Na trybunach zostali już tylko najwytrwalsi, na oko jakieś 800-1000 osób, mimo że początek meczu oglądał niemal komplet 5500 widzów. Hokejowego Twittera obiegły zdjęcia kibiców ucinających sobie drzemkę w holu lub nawet na trybunach. Zapas hot-dogów miał skończyć się ok. północy, zabrakło zimnych napojów, została tylko zimna kawa. W jednej z przerw do zawodników przyjechała zamówiona pizza…

Wieści o historycznym meczu – jak to w internecie – rozprzestrzeniły się w błyskawicznym tempie. O rywalizacji w Norwegii mówiono w trakcie transmisji Red Wings-Rangers w amerykańskiej NBC (swoją drogą zaczynając mecz o północy polskiego czasu zdążyli skończyć granie przed kolegami z Norwegi…), a transmisję prowadzoną na Facebooku przez klubowe konto Sparty oglądało w pewnym momencie ponad 5 tysięcy kibiców z całego świata – obecni byli fani z Ottawy, Kalifornii, Australii, Hiszpanii, Polski. Nic w tym dziwnego, w końcu oficjalnie mamy do czynienia z najdłuższym meczem w historii zawodowego hokeja na lodzie. Do dziś rekord dzierżyli gracze Detroit Red Wings i Montreal Maroons, którzy 24 marca 1936 roku zagrali 6 dogrywek, kończąc mecz w 176 minucie 30 sekundzie.

Historia hokeja została napisana na naszych oczach. Coś takiego może nie powtórzyć się przez kolejne 80 lat, przecież ponad tyle czekaliśmy na pobicie rekordu Wings i Maroons. Bohaterowie ze Storhamar i Sparty Sarpsborg niestety nie mają za dużo czasu, by uświadomić sobie powagę tego co zrobili, ba! Nie mają czasu nawet porządnie się wyspać. Już we wtorek wieczorem czeka ich bowiem mecz numer sześć…

2 KOMENTARZE

  1. Całkiem niedawno, jakieś 15 lat temu Philadelphia z Pittsburghiem grała 5 dogrywek. Widoki na trybunach podobne – pustki i spiące niedobitki.

Comments are closed.