W dniu dzisiejszym chcemy przybliżyć sylwetkę jednego z najwybitniejszych skrzydłowych, jacy jeździli po taflach NHL. Czemu o nim piszemy? Bo kilka dni temu minęła kolejna rocznica ważnego wydarzenia dla świata hokejowego – 18 marca 1945 Maurice „Rocket” Richard, jako pierwszy zawodnik w historii ligi, przekroczył barierę 50 strzelonych goli w jednym sezonie. Sprawy nie ułatwiał fakt, że w NHL grało wtedy tylko sześć zespołów, a sezon składał się z 50 meczy.
Początki nie należały do najprostszych
Przyszedł na świat w 1921 roku w Bordeux (okolice Montrealu). Wywodził się z bardzo ubogiej rodziny (był najstarszym z ośmiu dzieci). Swoją przygodę z hokejem rozpoczął grając z kolegami z sąsiedztwa i szkoły. Mając 18 lat grał w kilku drużynach (w jednej z drużyn amatorskich zdobył 133 ze 144 wszystkich strzelonych przez klub bramek) równocześnie ucząc się zawodu maszynisty.
Na początku „kariery” postrzegany był jako delikatny zawodnik, seria kontuzji sprawiła, że nie został powołany do kanadyjskiego wojska podczas II wojny światowej. W 1940 roku podpisał kontrakt z ówczesną farmą Canadiens – Montreal Senior Canadiens. Podczas kolejnych dwóch sezonów znowu kontuzje dały mu się we znaki, jednak dostrzeżono jego talent i w sezonie 1942-43 pierwszy raz wystąpił na lodowiskach NHL. W pierwszym sezonie w NHL także nie miał szczęścia – po 16 występach złamał kostkę.
Rakieta
Powrócił jednak z hukiem i w kolejnym sezonie pokazał, co potrafi. Przydomek „Rakieta” otrzymał od kolegi z drużyny – Raymonda Getcliffe – ze względu na prędkość, z jaką mijał wszystkich na treningach. Bycie szybkim i zwrotnym niewątpliwe pomogło mu w strzelaniu bramek. I to w jakim stylu. Maurice pięciokrotnie był najlepszym strzelcem ligi, był pierwszym z 50 bramkami w sezonie a także jako pierwszy zawodnik w historii przekroczył granicę 500 goli w karierze. Co ciekawe, bardzo dobrze spisywał się pod presją – w play-offach strzelił aż 6 goli w dogrywce, do tego należy dołożyć 7 hat-tricków (łącznie 82 gole w play-off).
https://www.youtube.com/watch?v=TkcFx1p4-Cg
Co ciekawe, jako pierwszemu w historii przyznano mu wszystkie trzy pozycje gwiazdy meczu (przeciwko Toronto, wygranym 5-1, w którym strzelił wszystkie 5 bramek). Zdobył z Canadiens osiem Pucharów Stanleya, w tym 5 pod rząd w latach 1955-1960 (jednak to były nieco inne czasy, w lidze grało 6 zespołów). Wraz z Elmerem Lachem i Josephem „Toe” Blakiem tworzyli „Punch line”, formację, która zdominowała ligę w latach 40. Jego osiągnięcia jako zawodnika zostały docenione i już w 1961 (rok po zakończeniu kariery) stał się członkiem Hockey Hall of Fame – nagięto przy tym dla niego zasadę oczekiwania trzech lat po zakończeniu przez zawodnika kariery.
Legenda z charakterkiem
Mimo niezbyt wielkich gabarytów (178 cm i 82 kg) znany był również z ostrej gry i rzadko, ale jednak, zdarzających się, przejawów nadmiernej agresji na boisku. W pewnym stopniu była to kwestia przeciwników, którzy próbując zatrzymać „Rakietę” często uciekali się do twardych i nie do końca czystych zagrań. Inna sprawa, że Maurice po prostu miał gorącą głowę i nikomu nie pozostawał dłużny. Wystarczy spojrzeć na jego płomienne spojrzenie.
Najlepszym na to przykładem niech będzie zawieszenie do końca roku, którym ukarał go prezydent NHL – Clarence Campbell – w marcu 1955 roku za uderzenie kijem sędziego (sędzia chciał rozdzielić Maurice i Hala Laycote i prawdopodobnie przypadkiem oberwał), co w dużym stopniu przyczyniło się do przegrania play-offów z Red Wings. Zawieszenie poskutkowało… wybuchem zamieszek. Tak, dobrze przeczytaliście. Zamieszki w Kanadzie. Z drugiej strony to ma sens, w końcu w Kanadzie chyba wszyscy są nieco zbzikowani na punkcie hokeja. Wracając, w dniu św. Patryka kibice Canadiens zaatakowali Campbella podczas meczu po czym wyszli na ulice. Tamte wydarzenia, jedną z największych sportowych rozrób w historii Kanady, nazwano „Richard Riot”.
Pamięć
Jak już pisałem wcześniej Maurice Richard skończył karierę po 18 sezonach w Canadiens w 1960 roku. Było to spowodowane w dużym stopniu kontuzjami, które go nie omijały. W momencie, gdy kończył karierę, miał na swoim koncie około 20 rekordów ligi.
Montreal Canadiens zastrzegli numer, z którym grał – 9. W 1967 został kawalerem Orderu Kanady. Celem uczczenia jego pamięci NHL przyznaje od 1999 roku Maurice „Rocket” Richard Trophy – nagrodę, dla zawodnika (lub zawodników) z największą ilością strzelonych bramek w sezonie.
Zmarł na raka w wieku 78 lat i, jako pierwszy sportowiec w historii Kanady dostąpił zaszczytu państwowego pochówku.
Ze względu na swoją postawę na lodowisku pozostał w pamięci Kanadyjczyków, ze sowim płonącym spojrzeniem i dynamicznymi najazdami na bramkę przeciwników.