Stany Zjednoczone mistrzami świata do lat 20. Amerykanie po meczu, który z miejsca przeszedł do hokejowej klasyki sięgnęli po złote medale pokonując Kanadę 5:4.
Ostatni akord juniorskiego czempionatu nie mógł wybrzmieć lepiej. Amerykanie, którzy po epickiej bitwie z Rosją weszli do finału by zdobyć tytuł musieli pokonać samego gospodarza, a Kanadyjczycy w jeszcze bardziej imponującym stylu rozprawili się w swoim półfinale ze Szwecją.
Wypełniona po brzegi Bell Centre w Montrealu i dwie wielkie hokejowe nacje naprzeciwko siebie – zapowiadało się wybornie. I było. Świetnie w mecz weszli Kanadyjczycy. Już w piątej minucie dynamiczny najazd w tercję ofensywną wykonał Matthew Barzal, dograł do Mathieu Josepha znajdującego się tuż przed bramką Tylera Parsonsa, jednak krążek przeskoczył nad kijem Josepha.
Wtedy zza jego pleców wyskoczył Thomas Chabot, który chwilkę wcześniej agresywnie odebrał krążek za swoją bramką i wpakował krążek do amerykańskiej sieci. Chłopcy z USA nie radzili sobie z dynamiką gospodarzy. W dziewiątej minucie bezpański krążek wpadł na kij Jeremy’ego Lauzona, innego obrońcę Team Canada i było już 2:0.
Amerykanie przetrwali pierwszą tercję bez dalszych strat. Po przerwie wyszli dużo lepiej poukładani taktycznie, częściej przejmowali inicjatywę. Kontaktowego gola strzelił Charlie McAvoy, lider amerykańskiej defensywy. W 30 minucie karę za zbyt dużą ilość zawodników goście zamienili na wyrównującego gola – strzał Adama Foxa w ostatniej chwili przekierował Kieffer Bellows. W kolejnej przerwie przegrupowali się z kolei Kanadyjczycy. Na początku trzeciej tercji wreszcie wykorzystali powerplay – Parsonsa zaskoczył Nicolas Roy, a kilku minut później dynamiczną akcją Joseph podwyższył na 4:2.
Czy to był koniec USA? Skądże. Chłopcy ze Stanów jeszcze raz zdołali zniwelować dwubramkową różnicę. Sprawy w swoje ręce ponownie wzięli liderzy: przy golu na 4:3 McAvoy dograł do Bellowsa, a na 4:4 Fox podawał do Colina White’a. Remis po 60 minutach, a zatem o złocie miała zadecydować dogrywka.
Tylko, że w overtime nie padł gol dla żadnej ze stron i o tytule rozstrzygnęły przeklęte rzuty karne. W zgodnej opinii wszystkich oglądających taki mecz nie zasługiwał na tak głupie rozwiązanie, jednak wszyscy znali reguły gry. W serii najazdów bezbłędny okazał się Tyler Parsons, broniąc jeszcze pewniej niż w półfinale z Rosją.
Warto wiedzieć, że wcześniej w OHL nie obronił ani jednego karnego! Któż inny mógł strzelić decydującego gola niż Troy Terry, bohater USA z poprzedniego dnia? Oczywiście nikt. Terry uderzał jako czwarty i to on trafił jedyny raz w konkursie, ponownie upatrując sobie miejsce między parkanami bramkarza.
https://www.youtube.com/watch?v=OkUUdQZFPuw
USA-Kanada 5:4. Mistrzostwo Świata czwarty raz w historii powędrowało do USA Hockey. Wszystkie wygrane przypadły na XXI wiek – wcześniej zwyciężali w 2004, 2010 i 2013 roku.
Tradycyjnie jak to w juniorskim turnieju najpiękniejsze były sceny radości. Seniorzy trochę lepiej kamuflują euforię – nastolatkowie całkowicie puszczają hamulce. Nie wiem, czy bardziej cieszyli się Amerykanie, czy smucili Kanadyjczycy. Jedno jest pewne – WJC to wybuchowa mieszanka umiejętności, emocji, młodzieńczej fantazji i wielkiego ducha walki. To gwarantuje hokej na najwyższym możliwym poziomie jeśli chodzi o rozrywkę.
Mecz o 3. miejsce: Rosja-Szwecja 2:1 OT
Nie czarujmy się. Rywalizacja Rosji ze Szwecją nie była szczególnie istotna, amerykański finał kompletnie zepchnął to wydarzenie na drugi plan. Nieco lepiej z traumą przegranego półfinału poradzili sobie Rosjanie. Szwedzi grali wolno, pasywnie, bez większego zaangażowania. Łatka przegranych w fazie pucharowej przylgnie teraz do nich na dobre. Tym razem nie zdobyli nawet brązu. Mecz w 30 sekundzie dogrywki rozstrzygnął Denis Gurjanow i to Sborna 7. raz z rzędu kończy imprezę na podium.
https://www.youtube.com/watch?v=7GNDeeCK2rE
All-Star Team:
Na koniec turnieju przedstawiono All-Star Team: najlepszym golkiperem uznano Ilję Samsonowa, parę obrońców stworzyli Thomas Chabot z Charlie McAvoyem, w napadzie znaleźli się Kirył Kaprizow, Clayton Keller i Alexander Nylander. MVP turnieju wg mediów został Chabot – to pierwszy obrońca w historii, który zgarnie ten tytuł.