Oto następne tłumaczenie znakomitych tekstów ukazujących się na łamach portalu The Players Tribune. Tym razem to obwieszczenie zakończenia kariery. Kariery nie byle jakiej, ale też z obiektywnego punktu widzenia zupełnie przeciętnej. John Scott mówi w tej opowieści o ostatniej dekadzie spędzonej w najlepszej lidze świata i szalonej końcówce swojej przygody z Meczem Gwiazd i zdobytej w nim nagrodzie MVP oraz kontrowersjami z tym związanymi!
To, co się wydarzyło było rodem z Ojca chrzestnego.
Siedziałem sam w ciemnym pokoju hotelowym, kiedy nagle zadzwonił telefon.
Dopiero, co dotarłem do Nashville, gdzie następnego dnia miałem zagrać w Meczu Gwiazd National Hockey League. Wyszedłem na kilka drinków z resztą chłopaków, zaliczyliśmy kilka barów. Naprawdę świetnie się bawiliśmy.
Dwa tygodnie wcześniej w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach zostałem wytransferowany ze swojego dotychczasowego klubu i całe moje życie odwróciło się do góry nogami. Ale co z tego, byłem w końcu Gwiazdą NHL. Udało mi się poszwędać z dawnymi kolegami z Sharks. Moja żona miała za niedługo urodzić bliźniaki. Cała ta opera mydlana była już za mną. Wszystko było w porządku.
Ale kiedy tylko wróciłem do pokoju, położyłem się na łóżku i włączyłem telewizor usłyszałem ten przerażający dźwięk. Dzwonił telefon, ale nie moja komórka. Ten hotelowy, stacjonarny.
Jak na zawołanie w mojej głowie pojawiła się melodia z Ojca chrzestnego.
Podniosłem słuchawkę i usłyszałem tajemniczy głos.
– Witaj, John. Pan Bettman chciałby się z Panem spotkać.
– Co?
– Właśnie jedzie do pańskiego hotelu.
– Eeee?
– Niech Pan będzie na dole za pięć minut.
Koniec rozmowy.
Nie przerysowuję. Naprawdę. Ubrałem buty i szybko wskoczyłem do windy. Nie mogłem przestać się śmiać. Zastanawiałem się, czy mnie wykończą.
Od tajemniczego transferu z Arizony do Montrealu i nagłego przesunięcia mnie do St. John’s IceCaps, których siedziba znajduje się w Nowej Fundlandii, praktycznie najbardziej wysuniętym na wschód punkcie Ameryki Północnej, nie miałem żadnego kontaktu z ligowym komisarzem. Ale, kiedy nieco wcześniej tego dnia opublikowałem swój artykuł na The Players’ Tribune, w której pobieżnie opisałem sytuację całej tej wymiany, kilku hokeistów napisało do mnie coś w stylu „Oszalałeś?”. Okazuje się, że złamałem jakąś zmowę milczenia, czy innego rodzaju hokejowy kodeks.
Ale nie przejmowałem się tym nadmiernie, bo dostałem multum innych wiadomości, w których zawodnicy tej ligi pisali, że popierają mnie w stu procentach. Co więcej, już zostałem wysłany na sam koniec świata, co jeszcze mogli mi zrobić?
Przepraszamy, John. Niesamowity przypadek, ale zostałeś wytransferowany do Ogarów Piekielnych z Reykjavíku.
Kiedy pojawiłem się w hotelowym lobby Pan Bettman już czekał na mnie. Uśmiechnął się, uścisnął mi dłoń i był niesamowicie miły. Nie tak, jak Don Corleone. Usiedliśmy, uśmiechnął się ponownie i powiedział:
– John jest nam niezmiernie miło gościć cię tutaj.
Nieco zszokowany kiwnąłem głową.
– Naprawdę to popieramy.
– Ok.
Tak, jakby próbował załagodzić całą tą sytuację, ale jednocześnie wyczuć moje poglądy na tą sprawę.
Na koniec naszej przyjaznej rozmowy zapytał, czy wszystko pomiędzy nami w porządku. Wydawało mi się, że był nerwowy, może myślał, że zrobię jakąś scenę. I wtedy to do mnie dotarło. Czy komisarz ligi myśli, że jestem jakimś złym charakterem z ringów zapaśniczych?
Rozumiem. Mam ponad dwa metry wzrostu. Pięć albo sześć razy w ciągu sezonu kibice widzą, jak zrzucam rękawice i tłukę kogoś na kwaśne jabłko. Przeciętny fan tego sportu myśli pewnie, że jestem gnojem. I to w pełni zrozumiałem. Ale myślałem, że wszyscy którzy kręcą się w tym biznesie wiedzą, że to tylko moja robota. W pewnym sensie to przecież tylko gra, jeśli mam być szczery.
Ale nagle wszyscy myśleli, że jestem szalony.
Więc uśmiechnąłem się i powiedziałem Panowi Bettmanowi, że wszystko między nami w porządku.
Chciałem po prostu, żeby to się już skończyłem. Przyjechałem do Nashville, żeby dobrze się bawić. Po raz kolejny z komisarzem rozmawiałem, kiedy wręczał naszej drużynie czek na milion dolarów za wygraną w turnieju trójek. Podjechałem do niego i przyjąłem nagrodę, Gary się uśmiechał, ja się uśmiechałem, po czym ponownie usłyszałem pytanie.
– A więc między nami dalej w porządku?
Pewnie bał się, że nagle zamienię się w Hulka Hogana i rozedrę ten
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Większość artykułów powstaje w czasie 1-3 godziny, inne wymagają nawet kilkugodzinnego nakładu myśli i researchu. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 9 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Dobra robota,prosze o wiecej takich tekstow.
Comments are closed.