Sezon ogórkowy powoli dobiega końca. To dobry czas na ocenę lata w wykonaniu wielu klubów. Dzisiaj przyglądamy się pięciu zespołom, które przez ubiegłe lato przeszły nadzwyczaj spokojnie. Czy były w ich przypadkach to dobre posunięcia?
LOS ANGELES KINGS
Co zrobili: Obserwowali drogę Milana Lucica do Edmonton zastępując go Teddym Purcellem. Luke Schenn, Vincent Lecavalier i Kris Versteeg także odeszli. Zdjęli z funkcji kapitana Dustina Browna.
Czego nie zrobili: Nie zapewnili sobie głębi na niebieskiej linii, która pozostaje w przypadku Kings znakiem zapytania.
Werdykt: Kings wydają się być zespołem kompletnym, który nie potrzebuje zbyt wiele. Ostatnie lata to jednak wciąż pasma sukcesów dla tej drużyny. Z drugiej jednak strony w ostatnich dwóch sezonach Los Angeles wygrało tylko jedno spotkanie w play-offach. Ludzie oczekują od Kings jeszcze jednego, może dwóch runów po Puchar ale ich salary cap im na to nie pozwala. To być może czas na delikatne ogrywanie młodych talentów w organizacji. W Pittsburghu to zadziałało.
PHILADELPHIA FLYERS
Co zrobili: Przedłużyli umowę z Braydenem Schennem i Radko Gudasem, wykupili kontrakt R.J. Umbergera i dodali do składy Dale Weise’a.
Czego nie zrobili: Niczego szalonego, ciekawego. Niczego co dawałoby nadzieję na lepszą przyszłość.
Werdykt: Flyers w poprzednim sezonie sprawiali wrażenie zespołu, który powoli wychodzi z dołka, ale jest to wciąż drużyna w budowanie. Fajerwerków w wykonaniu Philadelphii w tym sezonie raczej nie musimy się spodziewać. Lato bez szaleństw wcale nie jest minusem. Obecny GM Flyers z rozwagą buduje skład i nie wykonuje żadnych nerwowych ruchów, których za kilka lat Lotnicy by żałowali.
WASHINGTON CAPITALS
Co zrobili: Trade z Montrealem, w którym pozyskali Larsa Ellera.
Czego nie zrobili: Nie spróbowali ulepszyć swojego składu.
Werdykt: Capitals są jedną z tych drużyn, które na dobrą sprawę tego lata mogły nie robić nic. W sezonie zasadniczym wygrane Presidents Trophy ze sporą przewagą pokłada spore nadzieje w obecnym składzie. Z drugiej strony nie uchroniło to Caps od kolejnej rozczarowującej porażki play-offach choć z drugiej strony przegrali oni z późniejszymi mistrzami – Pittsburgh Penguins.
PITTSBURGH PENGUINS
Co zrobili: Przedłużyli kontrakty z Mattem Cullenem i Justinem Schultzem. Pożegnali się z Benem Lovejoy i Jeffem Zatkoffem.
Czego nie zrobili: Pomimo plotek nie oddali Marca-Andre Fleury’ego co może przysporzyć spore problemy.
Werdykt: Podobnie jak Capitals, Penguins nie potrzebowali robić niczego szalonego. Zespół, który wygrał Puchar Stanleya przystąpi do jego obrony w niemal niezmienionym składzie. Jedyne straty w zespole to Ben Lovejoy i Jeff Zatkoff, a więc straty żadne. Trio gwiazd Crosby – Małkin – Kessel ponownie powalczy o Lorda Stanleya. Jedyny problem w Pittsburghu to „zbyt dobra” sytuacja bramkarska w obliczu expansion draft, ale o tym pisaliśmy już niejednokrotnie na portalu.
WINNIPEG JETS
Co zrobili: Przedłużyli umowy z Markiem Scheifele i Mathieu Perreault oraz pozyskali na drafcie Patrika Laine.
Czego nie zrobili: Nie zrobili żadnych transferów i nie podpisali żadnych ciekawych nazwisk z rynku wolnych agentów. Nie porozumieli się także w sprawie przedłużenia umowy z Jacobem Troubą.
Werdykt: Ciężka sprawa. Z jednej strony wiadomo, że Jets chcą dostać się do play-offów, ale nie wykonali oni żadnych ruchów transferowych grając chyba w najsilniejszej dywizji w lidze. Z drugiej strony Odrzutowce mają w swoim zespole sporo młodego talentu, który wciąż się rozwija i dodatkowo zostanie wzmocniony postacią Patrika Laine i to może starczyć na awans do rozgrywek posezonowych. Z pewnością jednak podpisanie jakiegoś ciekawego nazwiska Winnipeg by nie zaszkodziło.