Kiedy raz już trafisz do Detroit Red Wings i zagrasz tam kilkanaście spotkań, masz bardzo spore szanse na zakotwiczenie się w tej organizacji na dłużej. Nie inaczej będzie i tym razem. Dni Jimmy Howarda jako podstawowego bramkarza MoTown są policzone – Petr Mrazek zostaje w Michigan.
Co, jak i za ile?
Czech Petr Mrazek podpisał z Detroit Red Wings kontrakt na najbliższe dwa sezony. Za każdy zarobi 4 miliony dolarów. Mrazek ma 24 lata, a poprzedni jego sezon był pierwszym w jego karierze, gdzie nie musiał on przy okazji odwiedzać także farmy Red Wings – Grand Rapid Griffins. Mrazek zostanie w ten sposób podstawowym golkiperem drużyny Red Wings.
Co dla Red Wings?
Moim zdaniem całkiem dobry, choć przepłacony już bramkarz. Mrazek zastosował podczas negocjacji bardzo dobrą taktykę ruchomego horyzontu. Na dzień dobry zaproponował ponad 5 milionów wiedząc, że rynek bramkarzy jest z lekka opustoszały i Red Wings nie będą w pozycji do negocjacji. Z drugiej strony, na pewno był świadomy że Red Wings nie dadzą takich pieniędzy bramkarzowi zwłaszcza, że nie jest to weteran o mega sprawdzonym nazwisku i marce.
Na dzień dzisiejszy Mrazek słusznie otrzymuje szansę gry jako jedynka, jednak poprzedni sezon pokazał, że bez dobrego zmiennika sam nie uniesie drużyny. Mrazek potrafił zaliczyć słabe miesiące, gdzie po kilka razy musiał być ściągany z lodu – i tu świetnie sprawdzał się weteran Jimmy Howard. Taktyka Red Wings – średni bramkarz za średnie pieniądze- sprawdza się od lat, i w tym przypadku również powinno tak być. Mądrze postąpił Mrazek decydując się na kontrakt, gdyż ewentualne marudzenie co do finansów mogłoby skończyć się podróżą do Europy.
Co dla Mrazka?
Najlepsze lata Detroit Red Wings minęły, a nowe mogą nie nadejść za kadencji Mrazka. Jednak jest to drużyna, dla której oczywiście awans do Playoff to rzecz oczywista i absolutny must. Mrazek będzie grać w legendarnej drużynie o dalekosiężnych planach, których może być częścią jeżeli nie odbije mu na punkcie finansowym jak kiedyś jego rodakowi Tomasowi Vokounowi. Jeśli Red Wings mają jakiś dobry plan – a historia pokazuje, że mają go zawsze – to może w okolicach 30-tki Mrazek uniesie nad głową najcenniejszy Puchar hokejowy na świecie i przywiezie go na paradę do swojego kraju z pod znaku pięknych kobiet i krecika.
Przepłacony?
Z pewnością tak. Mrazek co prawda od kilku lat przepuszcza (czy to NHL czy AHL) niewiele ponad 2 bramki na spotkanie, jednak w dalszym ciągu 4 miliony to naprawdę bardzo słono jak za 24-latka, który pierwszy raz na dobre będzie jedynką. Mrazek oczywiście wykorzystał sytuację rynkową i odpowiednio długo przeczekał Skrzydła z podpisaniem kontraktu, ale trzeba mieć nadzieję, że w międzyczasie nie zapomniał trenować, bo presję to chłopak dopiero odczuje. Mrazek jest utalentowany i ma zadatki na bramkarza pokroju właśnie Jimmy Howarda – czyli Haska z tego nie będzie, ale moze być solidny, dobrze zapamiętany bramkarz na trudne czasy. Tego mu życzę.