Sezon polowania na punktujących obrońców rozpoczął się na dobre. Podczas gdy ktoś ciągle wierzy w to, że Pittsburgh Penguins puszczą Krisa Letanga, Arizona Coyotes – Olivera Ekman-Larssona a Ottawa Senators Erika Karlssona – na rynku obrońców którzy lubią dosypać do hokejowej zupy szczyptę bramek i asyst doszło do podpisania bardzo ważnych i bardzo dużych kontraktów.
1. Alex Goligoski do Arizona Coyotes
Poprzedni klub: Dallas Stars
Długość nowego kontraktu: 5 sezonów
Wartość kontraktu: 27,5 miliona dolarów
Goligoski próbował porozumieć się ze swoim poprzednim pracodawcą, ale nie wyszło z tego nic. Zakochane w ciepłym klimacie Alex przeniósł się zatem do Arizony, która po stracie Keitha Yandle poszukiwała zastępcy na stanowisku drugiego punktującego obrońcy. W ten sposób, Coyotes mają takowego już w każdej formacji obronnej – w 1 jest to Oliver Ekman-Larsson, w drugiej będzie to Goligoski, w trzeciej natomiast będzie to Micheal Stone, a poparcie tego składu twardo grającym Connorem Murphym daje bardzo ładny obrazek na najbliższy sezon.
Poprzedni sezon Goligoskiego był jednym z jego najlepszych w karierze. 31- latek zaliczył ponad 30 w statystyce +/-, co spowodowało że Stars od dłuższego czasu próbowali zatrzymać defensora. Problemem Amerykanina są niestety tzw. „turnovers” czyli straty na rzecz przeciwnika. I tu, o ironio, ten sam problem miał drugi bohater tego artykułu – Keith Yandle. Mimo to, Goligoski jest świetnym obrońcą typu „two-way”, który potrafi grac dobrze w obronie i włączać się w atak, będzie silnym wzmocnieniem podczas gry w przewadze. Ciężki finansowo kontrakt Goligoskiego jest Kojotom na rękę, które stoją w obliczu kar za znajdowanie się pod dolną kreską minimalnej czapki płac – takiego kretyńskiego wymysłu ligi który miał wyrównać szanse drużyn a powoduje regularne strajki co kilka lat.
2. Keith Yandle do Florida Panthers
Poprzedni klub: New York Rangers
Długość nowego kontraktu: 7 sezonów
Wartość kontraktu: 44,5 miliona dolarów
Choć większość ekspertów spodziewało się wykluczenia Yandle’a ze składu Rangers, to nikt nie spodziewał się nowego kontraktu Amerykanina o takiej wysokości. Ultra ofensywny obrońca miał pod względem punktowym znaczący wpływ na dobry wynik New York Rangers. Świetnie podający i sprawdzający się w przewadze obrońca był czołowo punktującym obrońcą Strażników. Jego transfer z Coyotes nie był jednak długofalową decyzją a szybką pomocą w zdobyciu Pucharu Stanleya – którego Rangers kolejny raz nie zdobyli.
Nowa umowa jest niesamowicie korzystna dla Yandle’a. Co prawda zdobycie Pucharu przez Panthers nawet w ciągu 7 lat to dosyć śmiała teza, to jednak od tej pory cokolwiek się nie przytrafi Keithowi – zarobi on prawie 50 milionów dolarów. Jest to na rekę zawodnikowi, który po pierwsze nie lubi się przenosić i nie planował nawet opuszczać Arizony, a po drugie jest przystosowany do wysokich temperatur co ma wpływ na kondycję.
Niestety, oprócz zalet w postaci sprawnego oka, szybkości i umiejętności podawania – Yandle ma dwie podstawowe wady. Po pierwsze – ponownie „tunrovers”. Yandle lubi tracić krążki w sytuacjach krytycznych. Wiele razy pozostawił bramkarza samego przez nieudolnie rozegraną akcję, po której nie zdążył już dogonić oprawcy, który odebrał mu krążek. Drugim słabym punktem Yandle’a są nerwy. I nie chodzi tu o bójki – chodzi o bezmyślne zagrywki Amerykanina jak np. uderzenie kijem w dłonie przeciwnika w trakcie pyskówek lub nawet oplucie go w przypływie nerwów. Dla Amerykanina kontrakt jest fenomenalny – Panterom należy życzyć by Yandle pozostał w takim zdrowiu w jakim jest z reguły.