Jesteśmy już tuż przed rozpoczęciem wielkich finałów z udziałem San Jose Sharks i Pittsburgh Penguins. To na nich będzie skupiać się 75% tekstów, analiz i rozmów hokejowego światka przez najbliższe dwa tygodnie i później większość offseasonu. Wciśnijmy jednak na chwile przycisk stop, a nawet rewind. Przyjrzyjmy się zespołom, które stanęły w szranki na początku kwietnia. 16 szczęśliwców przebrnęło przez sezon zasadniczy pod flagą „sukces” i awansował od play-offów. Czegoś im jednak zabrakło i my postaramy się znaleźć czym jest to brakujące ogniwo.

Anaheim Ducks

Co z nimi nie tak – Zawodzą w kluczowych momentach

Prześledźcie sami historię meczów numer siedem w wykonaniu Anaheim Ducks. To tragiczny bilans, a wielki faworyt zawiódł przecież nie tylko w pierwszej rundzie play-off (przegrywając po siedmiu grach z Predators 3-4), ale także przez blisko pół sezonu. Cenę za niewątpliwą porażkę poniósł trener Bruce Boudreau

Jak to naprawić

Pierwszy krok został wykonany. Na tym etapie rozwoju drużyny, z tymi zainwestowanymi pieniędzmi i strukturą kontraktową musisz wymagać od swojej drużyny i trenera lepszych wyników. Bruce Boudreau przy całym szacunku i kunszcie w rundzie regularnej, na play-offy zawsze zapomina spakować jaj.

Powątpiewać można też w jego warsztat, ten krótkoterminowy. Każdy trener jest oceniany w dwóch kategoriach – umiejętności długofalowego działania i wpływania na postawę swoich hokeistów (tu Boudreau wypada lepiej niż dobrze). Drugim jest krótkofalowe działania opierającego się na szybkich celnych decyzjach, które w razie ich niepodjęcia zemszczą się. Bruce wyczucia w tej drugiej kategorii nie ma w ogóle. Jego „życiówka” i bilans w meczach numer siedem rangi play-off mówią same za siebie. To jedna wygrana na osiem podejść.

Trochę mało co nie?

New York Rangers

Co z nimi nie tak – Nie są już wystarczająco dobrzy

Surowa, ale niestety trafna ocena aktualnych Rangers. Przez lata byli w gronie 4-6-8 zespołów, które mogły wygrać Puchar. Naturalną koleją rzeczy jest, że w tym gronie nie możesz być wiecznie. Taka jest ta liga, tak obmyślany jest ten system finansowy (salary cap). Strażnikom fakt bycia zbyt słabym i to w każdej materii udowodniły Pingwiny już w pierwszej rundzie.

Jak to naprawić

Debata na temat tego, czy okienko na zdobycie mistrzostwa przez NYR się już zakończyło trwa od dwóch sezonów. Zdania są podzielone, ale nie ulega wątpliwości, że menadżer Jeff Gorton musi w tym offseason zareagować na słaby wynik i słabą grę tej drużyny.

Tak na prawdę kto wie, czy gdyby nie fenomenalne okresy jakie miewał Henrik Lundqvist w sezonie zasadniczym, w ogóle mielibyśmy nowojorczyków w play-off. Wyznaczając poprzeczkę w postaci Pittsburgh Penguins ich dywizyjnego rywala, Nowy Jork ma do jej przeskoczenia daleko i musi poszukać usprawnień w składzie na przestrzeni dwóch-trzech, a może nawet dalekosiężnie trzech-czterech następnych sezonów.

Philadelphia Flyers

Co z nimi nie tak – to jeszcze nie ich czas

Problemów w ekipie Lotników jest sporo, ich liderzy zawiedli, były kontuzje, a bramkarz Steve Mason wpuścił jedną z najgorszych bramek w sezonie lub nawet na przestrzeni kilku lat. Do tego trafili w pierwszej rundzie na dopiero wytracających swój impet po sezonie zasadniczym Washington Capitals.

Jak to naprawić

Kontynuować kurs obrany przez Rona Hextalla. Najpierw załatać starę, od lat czekające na rozwiązanie problemy, później przejść do ofensywy nie zapominając o filarach każdego dobrego klubu czyli rozwoju własnych prospektów (co w ostatnich dwóch sezonach idzie w górę – przykłady Ghost, Laughton, Cousins) i poszerzanie ich grona poprzez drafty.

Florida Panthers

Co z nimi nie tak – nie potrafią utrzymać prowadzenia i grać dogrywek

Trudno nie winić weteranów tej drużyny i jej obrony za to że wychodząc tak wiele razy na prowadzenie, tak mało razy je obronili. W trzech z czterech porażek z New York Islanders na pewnym momencie spotkania Pantery były do przodu o gola. Było tak nawet w ostatniej minucie meczu numer sześć (ostatecznie przegranego). Do tego trzy porażki w dogrywkach.

Jak to naprawić

Przede wszystkim nie przekombinować. Core drużyny jest wzrastającą siłą, Aaron Ekblad i Aleksander Barkov powinni być coraz lepsi, ten drugi ma jeszcze 2-3 lata zanim osiągnię swój limit, ten pierwszy jest niesamowity a czasu na poprawę ma jeszcze więcej. Oczywiście są też inne części drużyny, należy pomyśleć o innych acz bardziej wartościowych weteranach (pozostawiając oczywiście Jagra).

Niestety już byliśmy świadkami pierwszych nerwowych zmian i nieoczekiwanie to Panthers najmocniej zareagowali z wszystkich ekip, którym nie powiodło się w play-off. Zmiany w „biurze” niekoniecznie muszą przełożyć się in minus na to co będzie na lodzie, ale określą to kolejne ruchy nowych ludzi na nowych stanowiskach.

Los Angeles Kings

Co z nimi nie tak – zabrakło godnych członków obrony

Daleko było korpusowi defensywnemu Królów do tego co prezentowali w 2012 czy 2014. Widać negatywny wpływ ubytków, nie do końca trafionych zmian pomiędzy i w trakcie sezonu. Czarę goryczy w przegranej serii z Sharks przepełniła kontuzja Aleca Martineza, po tym w grupie defensywnej Los Angeles zostało 2-3 obrońców na poziomie play-off.

Jak to naprawić

Martinez wyleczy kontuzję, ale nadal będzie to sytuacja, w której jedna kontuzja zrobi z tej drużyny zespół o klasę gorszy. Trzeba popracować nad głębią, wymiksować się z ludzi niedorastających poziomem do play-off (Schenn, Scuderi słabe mecze). Być może Lombardii w związku z napiętą sytuacją płacową będzie musiał porozglądać się za wzmocnieniami z farmy w AHL, której szło w tym sezonie nieźle.

Chicago Blackhawks

Co z nimi nie tak – obrona nie była monolitem

Ok to brzmi trochę śmiesznie, gdy masz w pamięci że niemalże ta sama ekipa przejechała się po poprzedniej kampanii play-off w czteroosobowym składzie defensywy. Ale takie rzeczy nie zdarzają się dwa razy. Pamiętajmy że ta kadra nie zawierała już Johnny’ego Oduyi, a wielka trójca Duncan Keith, Brent Seabrook i Niklas Hjalmarsson dawali radę nieco gorzej. Ich młodsi koledzy na trudniejszej rywalizacji i większych minutach napotkali na pewną barierę.

Jak to naprawić

Okienko na zdobywanie mistrzostw jest dla ekipy z Wietrznego Miasta wciąż dosyć szeroko otwarte. Młodsza część obrony (van Riemsdyk, Gustafsson) nabierała doświadczenia i powinna być mocniejsza za rok. Dokładając jedno-dwa ogniwa (zamieniając Runblada na kogoś choć trochę lepszego) Czarne Jastrzębie znów mogą wrócić na sam szczyt, ale przeszkodą mogą okazać się sprawy budżetowe.

Minnesota Wild

Co z nimi nie tak – zbyt słaby core na rywalizacje w tak mocnej dywizji

Zapewnienie sobie usług Zacha Parise i Ryana Sutera kilka lat temu miało dać kręgosłup mogący rywalizować z innymi zespołami w Dywizji Centralnej, ale teraz już wiadomo że są to zawodnicy o poziom niżej w hierarchii. Trzeba więc znaleźć inną drogę, a początek jej poszukiwań miał miejsce jeszcze w trakcie sezonu po zwolnieniu trenera Mike’a Yeo. Dzikusy wzięły udział w tegorocznych play-off, ale trudno było oprzeć się wrażeniu, że nikt specjalnie na nic nie liczył. Plany klubu skupiały się na następnych sezonach, co udokumentowano zatrudnieniem Bruce’a Boudreau.

Jak to naprawić

Wzmocnić się dobrymi role-playerami, zadbać o lepszy wygląd trzeciej i czwartej formacji i special teams. W pierwszej i drugiej „linii” o wywalczenie wyraźnej przewagi może być trudno, gdzieś trzeba to nadrobić. Problemem jest inwestycja pieniężna w drużynę, która nie potrafi wznieść się powyżej pierwszej-drugiej rundy play-off.

Chuck Fletcher przedwcześnie rozdał pieniądze tej grupie hokeistów inwestując w core 50 milionów dolarów, trzeba będzie włożyć sporo pracy by odkręcić kilka z tych kontraktów, może nawet sięgnąć po jakieś buyouty. Wątpliwości wzbudza też postać trenera Boudreau, no bo czy to mądre próbować przedrzeć się przez drugą rundę fazy pucharowej i powierzać to zadanie trenerowi któremu samemu udało się to tylko raz na dziesięć sezonów?

Detroit Red Wings

Co z nimi nie tak – wykończenie, precyzja, siła ataku

Nie ma co liczyć, że same ładne bramki wystarczą na sukces w play-off. Trzeba czasem strzelić gola z niczego, a akcje które idą jak po sznurku wykańczać obowiązkowo. Red Wings w serii z Lightning generowali średnio po 32 strzały na mecz, ale co z tego skoro ani razu nie strzelili więcej niż dwa gole (w sumie stanęło na ośmiu trafieniach w całej serii)

Jak to naprawić

Będzie ciężko, bo zapowiada się na utratę Pawła Dacjuka, a nawet jego pozostanie nie zrobi już z niego chyba takiego dyrygenta ofensywy jak sprzed kilku lat. Henrik Zetterberg nie ma już takiego wpływu na grę i nie daję rady utrzymywać się przy krążku wystarczająco długo. Do cieszących się wciąż kredytem zaufania Tatara i Nyquista trzeba dokooptować jeszcze jedną poważną „strzelbę”, zanim Dylan Larkin będzie w stanie utrzymać stałą kondycję przez długość całego sezonu (bo w tych rozgrywkach po Meczu Gwiazd wyglądał na zupełnie „niedotlenionego”).

Wszystkie światła na Kena Hollanda, można tu działać na różne sposoby i na wielu płaszczyznach.

Dallas Stars

Co z nimi nie tak – bramkarze to problem

Gwiazd to super historia, narastająca siła mozolnie wkręcająca się od dwóch-trzech sezonów do czołówki ligi. Najlepszy skład Zachodu w rundzie regularnej jest także niesamowicie atrakcyjny do oglądania dla niedzielnych kibiców hokeja, grają szybko z nastawieniem na strzelenie większej ilości goli niż rywal. Ich bramkarze radzący sobie jakoś z zadaniami stawianymi w trakcie rundy zasadniczej kompletnie nie sprawdzili się w play-off. Kari Lehtonen i Antti Niemi nie stanowią rozwiązania i duetu, który da coś więcej niż drugą rundę na Zachodzie, nie w sporcie, w którym pozycja bramkarza jest tak kluczowa.

Jak to naprawić

Najłatwiej powiedzieć, że trzeba sprowadzić kogoś nowego. Za golkiperów o ustabilizowanej już renomie trzeba zapłacić grubą cenę i im samym niemałe miliony, tymczasem wymieniony już niewystarczający duet pochłania z klubowej kasy prawie 11. mln dolarów rocznie. Wymiana jednego z nich wydaje się być naturalnym kierunkiem, ale czy ktoś zechce takiego goalie na niemałej umowie? Trzeba będzie prawdopodobnie do tego interesu dopłacić.

Jim Neal jest jednak sprytny, wie też że nie trzeba w bramce herosa który sam będzie wygrywał mecze. Celem jest Puchar Stanleya, a ten można wygrać też budując twardą i nieprzejednaną defensywę i uzupełniając ją po prostu dobrym bramkarzem. Przykłady ekip jak Blackhawks (Crawford) i Kings (Quick) przeciwstawione wirtuozom fachu z Canadiens (Price) i Predators (Rinne) wydają się potwierdzać wybór tej drugiej ścieżki.

New York Islanders

Co z nimi nie tak – lider złapał doła w złym momencie

Każdy świetny zawodnik niosący na swoich barkach klub przez cały sezon ma w pewnym momencie kryzys, pech chciał że John Tavares miał go w drugiej rundzie play-off i nikt nie był w stanie go zastąpić. Czterokrotnie zespół Wyspiarzy przegrał z Błyskawicami i w każdym z tych starć Tavares był poza listą punktujących zawodników.

Jak to naprawić

Zmienić jego supporting cast. To nie wina Tavaresa, każdy z wielkich ma przestoje i potrzebuje choćby minimum wsparcia. Tego centrowi nowojorczykowi nie zapewnił Kyle Okposo i kilku próbowanych z nim w jednej formacji innych graczy. Trzeba więc postarać się o nowych, pobudzających i przede wszystkim gotowych na coś więcej niż tylko druga runda.

https://www.youtube.com/watch?v=51zAAWWwWTs

Nashville Predators

Co z nimi nie tak – nie było komu wziąć odpowiedzialności za ofensywę

Kiedy potrzebujesz by ktoś wziął krążek, oddał strzał lub rozdzielił go dobrze w ważnych akcjach i nie ma komu tego zrobić, wiedz że masz problem. Jeśli robi to Colin Wilson wiedz że masz problem, z cały szacunkiem dla zawodnika, który akurat na tle reszty drużyny Predators zrobił swoje i udowodnił przynależność do top six napastników tej ekipy. Ryan Johansen i James Neal od czas do czasu potrafili coś zrobić, ale Filip Forsberg miał tylko cztery punkty w 14 grach, a Mike Ribeiro częściej niż na liście strzelców lądował na trybunach irytując trenera swoją nieprzydatnością.

Jak to naprawić

To nie tak, że odpadnięcie w drugiej rundzie Drapieżników było rozczarowaniem. Pewne zmiany w dosyć pragmatycznych środowiskach i drużynach potrzebują więcej czasu i tak zapewne należy traktować dołączenie do drużyny Johansena i dalszy rozwój Forsberga, a także odjęcie z defensywy Jonesa i przekazanie jego minut Ekholmowi. Jedynym ruchem, który wydaje się być właściwy, jest zrezygnowanie z 36-letniego Ribeiro lub ograniczenie jego roli do 3-4 liniowca.

Washington Capitals

Co z nimi nie tak – ktoś zaciągnął ręczny i nie zdążył „odkręcić” sytuacji

Najbardziej kontrowersyjną i zarazem najtrafniejszą odpowiedzią na to co było nie tak z Stołecznymi byłoby „nic”. Po prostu trafili na kogoś w lepszej formie w aktualnej sytuacji, Pingwiny zagrały świetny hokej a sama  seria mogła zadowolić wszystkich, nawet największych krytyków i najbardziej wymagających widzów. Do lamusa można włożyć zaś przypowieści o winie Owieczkina, Kuzniecowa czy innych członkach zespołu.

Jak to naprawić

Pytanie  powinno być raczej, jak tego nie schrzanić. Pojawiło się wiele głosów, że wystarczy aby Capitals za rok pojawili się w tym samym miejscu i nawet tego samego rywala pokonają w cuglach. Pytanie tylko czy wszystkim starczy zaparcia aby po niemal stu kolejnych meczach dojść do tego miejsca. Historia pokazuje, że w stolicy USA nie ma aż takiej regularności, ale być może Barry Trotz będzie bardziej konsekwentny niż jego poprzednicy.

St. Louis Blues

Co z nimi nie tak – jak nie stare demony, to nowe

Przez wiele sezonów Blues narzekali, że we wczesnych fazach rozgrywek play-off muszą mierzyć się z mocarzami jak Blackhawks i tylko przez to nie dochodzą dalej niż pierwsza runda. Tym razem odgonili stare demony, ale co z tego, skoro nabawili się nowych. Ken Hitchcock nie do końca umiał wykorzystać potencjał zawodników których miał, a zawodnicy nie do końca dobrze zareagowali na zmiany, którym zostali poddani w trakcie serii z Sharks

Jak to naprawić

Zmienić trenera i dokonać drobnych korekt. Szkoleniowiec z nieco innym nastawieniem mógłby wyratować serię przeciwko Rekinom, być może ktoś bardziej cierpliwy lub wręcz przeciwnie bardziej charyzmatyczny dokonał by bardziej trafnych decyzji. Nieuniknione wydają się też korekty w składzie, bo slogan o najgłębszej defensywie NHL jest już mocno wyświechtany (Shattenkirk, Bouwmesteer), a i w przywództwie ekipy przydałoby się małe odświeżenie (Backes).

https://www.youtube.com/watch?v=D4YlRFDFZFw

Tampa Bay Lightning

Co z nimi nie tak – w tamtym roku krok za mistrzami, w tym krok za kontuzjami

Błyskawice wchodziły w najważniejszy okres sezonu bez Antona Stralmana (drugiego-trzeciego w ich hierarchii defensora) i Stevena Stamkosa (najlepszego strzelca drużyny). Wystarczająco dużo by odpaść już w pierwszej rundzie (co z resztą było przez niektórych typowane). Bolts doszli jednak aż do finałów konferencji, gdzie ostatecznie zabrakło argumentów

Jak to naprawić

Problemu ze zdrowiem Stamkosa i tym niepokojącym skrzepem odkrytym w jego organizmie prawdopodobnie zostanie rozwiązany samoistnie, za sprawą przejścia Stammera na free agency do innego klubu. Uraz i forma Stralmana powinny być już w normie na start następnego sezonu, a jedyną kwestią wartą pochylenia się jest głębia obrony. Matthew Carle jest dobrze opłaconym, a najsłabszym ogniwem tego korpusu, co należy jak najszybciej zmienić.