Nietypowo, bo jeszcze przed ostatecznym zakończeniem pierwszej rundy playoff na lód wyjadą uczestnicy fazy drugiej. Na pierwszy ogień idą hokeiści Tampa Bay Lightning z New York Islanders, czyli ubiegłoroczni finaliści kontra zespół wracający do drugiej rundy po 23 latach.

Jak dostali się do dywizyjnego finału?

Bardzo osłabieni Lightning na dobry początek zmierzyli się z Detroit Red Wings, którzy przed rokiem również w pierwszej rundzie postawili Błyskawicy bardzo trudne warunki. Przed rokiem skończyło się dopiero po siedmiu grach, lecz tym razem Bolts rozprawili się z Czerwonymi Skrzydłami już po piątym spotkaniu. To o tyle zaskakujące, że ekipa z Florydy przystąpiła do rywalizacji z przedstawicielami stanu Michigan z dużymi brakami kadrowymi. Mimo absencji Stevena Stamkosa czy Antona Stralmana Lightining w pełni kontrolowali przebieg serii i nie dali większych szans Skrzydłom.

Dużo bardziej zacięty bój stoczyli Islanders. Wyspiarze ograli w sześciu meczach Florida Panthers, jednak niech o wyrównanym poziomie serii świadczy fakt, że aż trzykrotnie Isles zwyciężali po dogrywkach. Bohaterami w dodatkowym czasie gry byli kolejno Thomas Hickey, Alan Quine i John Tavares, lecz być może najważniejszą postacią w szeregach Nowojorczyków był nominalnie rezerwowy bramkarz Thomas Greiss.

Kto dołączy do Tavaresa?

Wielką serię zagrał Greiss, doskonale zaprezentował się Tavares i… to na tyle. Oczywiście to wielkie uproszczenie, lecz za wyjątkiem kapitana pozostali napastnicy Islanders niespecjalnie dali się we znaki Kotom. Islanders mimo wygrania 4 spotkań zdobyli tylko 15 bramek w 6 meczach. Większe wsparcie bramkowe muszą dać Kyle Okposo, Josh Bailey, Nikołaj Kuljomin czy Brock Nelson.

Jak zatrzymać Kuczerowa?

Islanders mieli Tavaresa, Lightning mieli Kuczerowa. Rosyjski skrzydłowy w pięciu spotkaniach z Red Wings był klasą samą dla siebie. Ukłuł pięć razy, trzy razy asystując. No Stamkos, no problem? Tak to wyglądało. A nie można zapominać o zdrowiejącym Tylerze Johnsonie (2G, 5A) czy zdobywającym bardzo ważne punkty Aleksie Killornie (3G, 2A).

Czy Stamkos wróci jeszcze w tej rundzie?

Kibice Lightning na poważnie mogą myśleć o wzmocnieniu drużyny już w najbliższych dniach. Kapitan Błyskawic po operacyjnym usunięciu zakrzepu krwi błyskawicznie dochodzi do siebie. W przerwie między seriami wrócił do treningów z drużyną, co prawda na razie ćwiczy w czerwonej bluzie no-contact, lecz jego obecność na lodzie z pewnością może napawać wielkim optymizmem. Kluczową kwestią pozostaje suplementacja – Stamkos cały czas przyjmuje leki rozrzedzające krew. Do momentu jej zakończenia nie dostanie zielonego światła na powrót, niestety póki co próżno szukać dokładniejszych informacji.

A Stralman?

Mówi się, że większe szanse na znalezienie się w składzie ma szwedzki obrońca. Złamana noga zrasta się w odpowiednim tempie – Jon Cooper ostrożnie wypowiadał się na temat ewentualnego występu Antona, niemniej powrót obrońcy takiej klasy choćby na 1-2 spotkania może być na wagę złota.

Czy Islanders powtórzą wyczyn z pierwszej rundy?

Jonathan Huberdeau-Aleks Barkov-Jaromir Jagr. Trio z Florydy niespecjalnie poszalało w rywalizacji z Islanders. Wielkie zasługi wypada przypisać defensywie Wyspiarzy. Travis Hamonic, Johnny Boychuk, Calvin de Haan, Nick Leddy – top-4 Isles zagrało bardzo pewnie i odpowiedzialnie. Gracze Jacka Capuano może nie strzelali armatami, ale potrafili postawić solidny mur przed Greissem. 14 straconych goli w 6 spotkaniach to naprawdę niezły wynik. A przecież tymczasowo ze składu wypadł utalentowany Ryan Pulock.

Nasz typ: Coraz mocniejsi Lightning rozprawią się z Islanders w 5-6 grach. Przeważy ofensywa Błyskawicy, która przełamie Greissa. Wyspiarze nie będą w stanie odpowiedzieć równie skuteczną ofensywą, stawiając opór jedynie we własnej hali.