Gdy jasnym stało się, że „zabijaki” nie przetrwają w lidze i muszą „skrzyżować się” z zawodnikami bardziej przydatnymi podczas faktycznej gry w hokeja, każdy z nich docelowo chciałby stać się właśnie nim. Młody napastnik Blackhawks ma absolutnie wszystko, czego oczekuje się od dzisiejszego „twardziela” – twarde pięści, mocna głowa, a także umiejętność gry.. i spore umiejętności showmana pozwalające bawić kibiców i mocno irytować rywali.
Nie jestem dodatkową atrakcją
Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że każda drużyna chciałaby mieć Andrew Shawa w swoim składzie. Inteligentny „cwaniaczek” to skarb, którym chciał być Sean Avery, tylko brakło mu inteligencji, osobowości i paru minut więcej na karnym jeżyku w dzieciństwie. Shaw nie jest już jedynie enforcerem – to całkiem solidny Power Forward (napastnik dominujący), ujęty w regularnym składzie Blackhawks. Twardziel, który jest pewniakiem w drużynie mistrzów to naprawdę rzadkość. Jak on to robi?
1) Przynieś, wynieś, pozamiataj.
Taka jest funkcja Andrew Shawa w drużynie – i absolutnie nie jest to obraza. 3-4 liniowy zawodnik, który nie boi się okupować bramkę rywala, jest w stanie „zamiatać” kijem pod bramką do skutku, a także wykorzystać dobre podanie to spora wartość dla klubu. Rekord 39 punktów w sezonie to bardzo dobry wynik jak na zawodnika, po którym liga spodziewa się takiej ilości na koniec kariery. Dodatkowo Shaw jest zawodnikiem szybkim i niesamowicie zapalczywym. Ataki rywali na jego ciało zdają się nie robić na nim żadnego wrażenia – jest on wręcz zafiksowany na danej akcji ofensywnej, i dopiero jej zakończenie jest w stanie odwrócić jego uwagę.
https://www.youtube.com/watch?v=70Hdo7IvpUg
2) Walczysz by żyć, nie żyjesz by walczyć
Andrew jest naczelnym bokserem Jastrzębi, choć statystyki zawodnika na to nie wskazują. To kolejna bardzo mądra polityka kariery kanadyjskiego napastnika. W dzisiejszej NHL koncentracja na bójkach kosztuje cię karierę i kończysz w niższej lidze tłukąc kolegów za 10-krotnie mniejsze pieniądze na halach, które wyglądają jak większe szatnie drużyn NHL. Umówmy się.. Shaw nie jest wybitnym fighterem. Jego bójki to ładne show, ale rzadko Shaw jest w tych walkach górą. Koncentruje się raczej na uderzaniu trochę na oślep i nadziei na przetrwanie. I choć do Dana Carcillo się nie umywa, to rolę przyjmuje z pokorą i zrzuca rękawice bez zbędnych ceregieli.
3) Daj ludziom show, którego oczekują.
W wielu przypadkach zawodnik wart jest tyle, ile sprzeda biletów. Popularność jest dla twardo grających zawodników jedną z ich przepustek do utrzymania się w najlepszej lidze. Robią to poprzez trash talk (czyli obrażanie, wyzywanie), czasem niezbyt czyste zagrywki, a czasem poprzez zabawne zagrania lub happeningi. Ciekawym przykładem jest gol z główki zdobyty przez naszego bohatera – oczywiście nie uznany, natomiast sprawił kibicom wiele radości.
https://www.youtube.com/watch?v=Qpy0ayqTVSU
Andrew jest również „łowcą”. Podobnie jak wątpliwej sławy Rafii Torres (9 zawieszeń w karierze, ostatnie na 41 spotkań), Shaw upatruję sobie ofiarę i jest w stanie pokonać cały lód by rozjechać nieszczęśnika w sposób przepisowy lub nie. Jest to zawodnik, którego trener śmiało może wysłać w celu osłabienia bądź wykluczenia silnego ogniwa drużyny – taktyka to znana i praktykowana, choć już nie tak łatwa w dzisiejszych czasach. Shaw jednak daje radę, jak widać poniżej.
Andrew Shaw to zawodnik, którego potrzebuje każda drużyna. Wypakowani gwiazdami Blackhawks mają najlepszego snajpera, najlepszego podającego, jednego z najlepszych bramkarzy – i jednego z najlepszych twardzieli. Nawet jeśli Shaw musi żyć w cieniu Patricka Kane’a, to mimo wszystko jest jednym z najlepszych w swoim fachu. Nie zdziwię się, jeśli będzie to jeden z zawodników, którym przyjdzie zakończyć karierę w barwach drużyny,w których zaczynali.