Pierwszy dzień hokejowych Mistrzostw Świata Dywizji 1A w Katowicach za nami. „Wielki hokej wraca do Spodka” – mogliśmy przeczytać taki właśnie napis na telebimie przed halą. Wielki hokej wrócił, ale niezbyt udanie dla Polaków, którzy przegrali z Włochami 1:3, a mecz ten był jednym z najsłabszych naszej kadry w ostatnich dwóch latach.
Polacy spotkanie z Włochami zaczęli bardzo słabo. Dali się zdominować i nie trzymali dyscypliny w swojej grze przez co łapaliśmy dużo niepotrzebnych kar. O ile bramek podczas gry w osłabieniu nie straciliśmy o tyle Włosi ostatecznie wykorzystali swoje momentum i otworzyli wynik spotkania w 13. minucie starcia po świetnej kontrze Ramosera i Gandera, a wyglądało to tak:
Po straconym golu Polacy w końcu zaczęli grać lepiej, ale nie doczekaliśmy się wyrównania w pierwszej tercji. To nastąpiło w drugiej odsłonie kiedy to Spodek eksplodował po golu Malasińskiego w 31. minucie spotkania podczas gry w przewadze. Bramka ta wlała nadzieje w serca polskich kibiców ale tylko na chwilę…
W 37. minucie spotkania Włosi po zabójczej kontrze ponownie objęli prowadzenie kiedy to Odrobnego strzałem pod parkany pokonał Frigo i było 2:1. Tego rezultatu nie udało się już odrobić naszym reprezentantom. Świetnie spisująca się włoska defensywa w trzeciej tercji ani myślała stracić bramkę przez co katowicki czempionat rozpoczął się od wielkiego rozczarowania dla polskich kibiców. Decydująca o zwycięstwie bramka Frigo wyglądała tak:
Włochy – Polska 3:1 (1:0, 1:1, 1:0)
Bramki i asysty: 13. Ramoser (Gander), 37. Frigo (D. Costner, S. Costner), 60. Larkin – 31. Malasiński (Zapała, Dronia)
W pozostałych spotkaniach…
Pierwsze spotkanie czempionatu w Katowicach nie obfitowało w zbyt wiele emocji. Słoweńcy pewnie rozprawili się w nim z reprezentacją Japonii wygrywając pewnie aż 7:1. Największą gwiazdą japońskiej kadry jest golkiper Yutaka Fukufuji, który jednak po pierwszej tercji spotkania doznał kontuzji i nie powrócił już do gry. Przypomnijmy, że Fukufuji to pierwszy Japończyk, który zagrał w NHL. Yutaka zaliczył bardzo krótki epizod jako golkiper Los Angeles Kings.
Kibicom najbardziej w pamięci zapadnie piękna bramka Jana Urbasa z pierwszej tercji spotkania. Ten sam zawodnik również na początku drugiej odsłony zdobył bardzo szczęśliwe trafienie, po tym jak rezerwowy bramkarz Japończyków, Onoda niefortunnie odbił gumę barkiem, która poszybowała nad nim i wpadla do bramki. Jak później się okazało było to trafienie, które zadecydowało o zwycięstwie Słoweńców.
Japonia – Słowenia 1:7 (0:1, 0:4, 1:2)
Bramki i asysty: 55. Kuji (Yamashita T.) – 8. Urbas (Pence, Verlic), 22. Urbas (Repe, Verlic), 30. Verlic (Urbas, Kristan), 34. Music (Ograjensek, Pretnar), 40. Verlic (Urbas, Pance), 58. Ograjensek (Music), 59. Pence (Urbas, Perlic)
W ostatnim spotkaniu dnia przez długo pachniało niespodzianką. Beniaminek na tym poziomie rozgrywek – Korea Południowa utarła nosa spadkowiczowi z Elity, którym jest Austria. Swoje w ekipie z Korei zrobiło aż sześciu naturalizowanych zawodników, w tym przede wszystkim golkiper Dalton. Koreańczycy do 45. minuty spotkania prowadzili 2:0 i w Katowicach pachniało sensacją, ale potem Austriacy wzięli się do roboty, wyrównali wynik spotkania, a szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechyli w serii rzutów karnych. Seria ta zakończyła się zwycięstwem europejskiego teamu 1:0 dzięki ładnej urody najazdowi Komarka:
Austria – Korea Południowa 2:3 (1:0, 1:0, 0:2 – 0:0, 1:0)
Bramki i asysty: 17. Swift, 36. K.Kim (S.Kim, Young) – 45. Schlacher (Lebler), 57. Manuel Geier, kar. Komarek