Zgraja poprawnych politycznie wszystkim urażonych przedstawicieli mniejszości wszelakich ponownie poczuła się urażona wszystkim i wszystkimi. 3 lata po tym, jak cała masa ludzi poczuła się urażona podarciem biblii przez lidera grupy Behemoth, nie będąc tam i nie słuchając muzyki zespołu – tym razem bożek poprawności politycznej przypuścił atak w Chicago. Andrew Shaw został ukarany karą meczu i grzywną za „homofobiczne” wyzwiska.

shaw2Oczywiście, jak to bywa w takich przypadkach – nikt nie słyszał dokładnie tego, co mówił Shaw krzycząc z wściekłości do sędziów. Shaw, który otrzymał karę meczu, na pewno kazał sędziom się pie*****ć i pokazywał w ich stronę międzynarodowe pozdrowienie kierowców – czyli środkowe palce. Istnieje prawdopodobieństwo, że rzucał również w sędziów wyzwiskami nazywając ich „pedałami”, „ciotami” oraz „lesbijkami”.

Jak to bywa w takich sprawach, urażeni poczuli się wszyscy, którzy tego nie widzieli, nie byli na meczu i nawet nie interesują się hokejem. Naturalnie, liga musiała zareagować wiedząc, że „homotrolle” tylko czekają na rzucenie im karmy do paśnika w postaci czegoś, co będzie mogło choć trochę ich urazić. Ponieważ Shaw trafił na świecznik, musiał ponieść za to karę.

Dzień później, niemal na smyczy ligi i przymusu, napastnik Hawks przepraszał za swoje homofobiczne wypowiedzi wszystkie „środowiska lesbijskie”, „homoseksualne” i jeszcze kilka innych środowisk, których to wydarzenie zupełnie nie obeszło. Obeszło natomiast kilku łebków z TV i paru „grubych Bogdanów”, którzy wywęszyli możliwość zrobienia afery i podniesienia larum z okazji homofobii, rasizmu, wszystkofobii i wszystkiego, co na pewno ludzie dyskryminują, tylko jeszcze o tym nie wiedzą.

Sprawa jest żałosna, i pokazuje słabe strony ligi. NHL powinna w ogóle nie przejąć się takim gadaniem. Hokej to twardy, męski sport. „Cioty” i „pedały” z ust zawodników lecą na porządku dziennym, ponieważ w przypływie gniewu rzuca się wszystkim, co akurat przychodzi na myśl. Nie zmieni tego żadna walka z jakąś zmyśloną chorobą lęku przed gejami i lesbijkami.

https://www.youtube.com/watch?v=8zG-zcrZnQw

Jestem wściekły. Polityka ponownie miesza się do naszej ukochanej gry. W niższych ligach już promuje się grę bez kontaktu by zmniejszyć agresję, jedna drużyna musiała zmienić nazwę bo nazwa „Walczący Sioux” była rasistowska… moim zdaniem jest to piekło. Moje pytane brzmi, co jeśli Wayne Simmonds (Flyers) nazwie P.K. Subbana (Canadiens) „Czarnuchem”? Czy będzie musiał przeprosić wszystko co się rusza i oburza za każdym razem, gdy usłyszy takie słowo-klucz ?

Do wszystkich wielce urażonych – może po prostu zmieńcie oglądaną dyscyplinę na szachy? O ile nie wadzi Wam fakt, że czarne nigdy nie zaczynają…