Tankowanie, owiane sławą bądź niesławą wśród kibiców, zjawisko przegrywania meczów w celu świadomego zajęcia jak najgorszego miejsca na koniec sezonu. Powód? Nagroda w postaci wysokiego (najlepiej najwyższego) picku w nadchodzącym drafcie. Co jednak naprawdę gwarantuje nam ostatnia lokata po rundzie regularnej, oprócz ośmieszenia w oczach całej ligi i wpisania się w „czarną” historię organizacji? Według najnowszych zasad loterii draftowej, na prawdę niewiele.

Obecnie najgorsi w lidze Toronto Maple Leafs jeszcze kilka lat temu mogli liczyć, że kończąc na 30. miejscu na 30. możliwych mają 100% gwarancje wyboru jednego z trzech największych talentów danego „rocznika”. Takie były zasady. A teraz? Teraz jest aż 50 procent szans, że najgorsi w sezonie zasadniczym nie załapią się nawet na „pudło” przy selekcji talentów. Wszystko za sprawą „potrójnej loterii”, a więc losowania wszystkich trzech czołowych picków spośród najgorszych drużyn kampanii.

Matematycznie rzecz ujmując 30. miejsce po sezonie zasadniczym może liczyć na taki rachunek prawdopodobieństwa:

Szansa na wybieranie z jedynką: 20 procent

Na wybieranie z dwójką: 17.5 procent

Na wybieranie z trójką: 15 procent

Na wybieranie z czwórką: 47.5 procent

Niżej niż czwarty pick taka ekipa spaść nie może, a jak jest z pozostałą 14. która nie zagra w play-off i będzie liczyć na łut szczęścia w loterii draftowej wyznaczonej na 30. kwietnia? Jak na obrazku po prawej, czyli: po lewej miejsce zakończenia rozgrywek, na dole pick w drafcie. Po środku szansę procentowe na daną kombinację. Tam gdzie biało – takie połączenie nie jest możliwe według obowiązujących zasad:

 

A to jak „działa” maszyna losująca NHL możecie sprawdzić sami na stronie nhllotterysimulator.com

Kilka prostych kliknięć wystarczy by samemu polosować i sprawdzić, jak często i jak wiele zmiennych wchodzi tu w grę. Są też codziennie aktualizowane szansę zespołów itp. Oficjalne losowanie w wykonaniu NHL w PL wyszło tak:

chchart.0