Marc Crawford właśnie odnosi swój największy sukces trenerski w ostatnich latach, który ma na imię Auston Matthews. 55-letni szkoleniowiec ZSC Lions ze szwajcarskiej NLA, gdzie występuje Matthews, po sukcesie swojego wychowanka, który w tym roku powędruje do NHL prawdopodobnie jako jedynka w drafcie, liczy na wspólny bilet powrotny do Stanów Zjednoczonych i drugie życie na ławce trenerskiej w NHL.

Crawford nie jest postacią nie znaną za oceanem. Wręcz przeciwnie. Marc w NHL rozegrał 176. spotkań jako zawodnik, w sezonie 1992/1993 został wybrany trenerem roku AHL, to samo wyróżnienie, ale już w NHL otrzymał w roku 1995. Mało tego – poprowadził do Pucharu Stanleya Colorado Avalanche w roku 1996. Potem jednak Kanadyjczyk nie odnosił już takich sukcesów na ławce trenerskiej. Po Colorado prowadził z różnym powodzeniem ekipy z Vancouver, Los Angeles i Dallas po czym po sezonie 2010/2011 został zwolniony ze Stars i NHL zamienił na Europę.

W lecie 2012 roku został zatrudniony jako trener jednego ze szwajcarskich topowych zespołów – ZSC Lions. Tam w tym czasie zdołał już zdobyć z drużyną z Zurychu mistrzostwo kraju, ale jego największym sukcesem wydaje się być jednak Matthews. To on może mu dać drugie życie w NHL. Czy sam Crawford myśli o powrocie do NHL?

– Nie byłbym człowiekiem gdybym nie myślał – przyznał w jednym z wywiadów Kanadyjczyk. – Mam, nie wiem czy jest to ego, ale mam na tyle pewności siebie aby wiedzieć, że wciąż jestem w stanie pracować na najwyższym poziomie i mam nadzieję, że otrzymam kolejną szansę.

Crawford w NHL pracował już przez 15. sezonów. Jego bilans w tym czasie to 549-421-100-77. Wydaje się, że Marc ma wszystkie karty w ręce, które pozwoliłyby mu wrócić do grona szkoleniowców 30. najlepszych zespołów hokejowych świata. W dzisiejszych jednak czasach zespoły z NHL coraz częściej sięgają po zupełnie nowe twarze na ławkach trenerskich NHL. Doświadczenie w prowadzeniu zespołów NHL nie jest już tak bardzo pożądane. Poza tym konkurencja na rynku tego lata zapewne będzie spora, a wolnych miejsc w zespołach? Zapewne niezbyt wiele.

Kanadyjczyk odważnie mówi, że chce wrócić do NHL już w przyszłym roku, ale dopuszcza także zatrudnienie się nie koniecznie jako głównego trenera, ale również asystenta na ławce trenerskiej. Praca w Szwajcarii pozwoliła Crawfordowi spokojnie przeanalizować swoje lata pracy w NHL i wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Zapewne gdyby nie Matthews nikt dzisiaj nie mówiłby o powrocie Crawforda do NHL. Oczywiście jego nazwisko przewijało się każdego lata na liście kandydatów na trenera w poszczególnych zespołach poszukujących head coacha, ale jego kandydatura odpadała już we wczesnych fazach „rekrutacji”. Marc o swoim podopiecznym wypowiada się w samych superlatywach. Mówi, że jego gra przypomina mu Anze Kopitara w kwestii szybkości i jazdy na łyżwach oraz Johnny’ego Gaudreau w kwestii strzały i grze w tercji ofensywnej.

Czy któryś z zespołów zaryzykuje i zdecyduje się sięgnąć, bądź co bądź, po ligowego weterana na ławce trenerskiej w NHL? Szansa na to jest. Jak duża? Przekonamy się zapewne już w nadchodzącym lecie.