Nov 13, 2015; Pittsburgh, PA, USA; Columbus Blue Jackets left wing Nick Foligno (71) and Pittsburgh Penguins center Sidney Crosby (87) battle for the puck during the third period at the CONSOL Energy Center. The Blue Jackets won 2-1. Mandatory Credit: Charles LeClaire-USA TODAY Sports

1 . Sidney Crosby

Punkty zaczynają ostatnio wpadać na konto „87”, ale nawet z lepszymi występami styl jego gry nie jest już tak ekscytujący i elektryzujący jak choćby dwa czy trzy lata temu. Dziewięć goli i 15 punktów w ostatnich 20 meczach to solidna produkcja, ale nie może to zamazać obrazu z początku sezonu. Crosby wyglądał wtedy po prostu źle (20 meczów bez żadnej zdobyczy punktowej), później przez dłuższy okres był przeciętny – na poziomie każdego innego ligowca z TOP6. Jego ekipa Pittsburgh Penguins na przerwę związaną z Meczem Gwiazd „zjechała” będąc poza pozycją dającą fazę play-off. Jeśli tak skończy się sezon, zgadnijcie na kogo spadnie największa krytyka?

2. Nick Foligno

Kapitan zawodzących oczekiwania Columbus Blue Jackets ma na sumieniu największy grzech. Po swoim życiowym sezonie w poprzedniej kampanii (31 goli, 42 asysty) dostał długoletni i kontrakt i… przestał dawać jakość. Teraz strzelił tylko sześciokrotnie w 39 występach, dodał do tego kilka udanych bokserskich pojedynków, ale długie serie porażek zawsze obciążają konto liderów. Nick Foligno w momencie przyodziania „C” na bluzie i przyjęcia kontraktu z klauzulą NO TRADE chcąc lub nie chcąc za takiego lidera miał w Ohio uchodzić.

3. Derek Stepan

Mający być centrem pierwszej formacji New York Rangers odwrotnie do Sidneya Crosby’ego z wysokiego „C” rozpoczął rozgrywki (zwycięski gol w pierwszym meczu sezonu), ale im dalej w las tym jego dyspozycja była gorsza. Nie bez winy są jego koledzy, którzy także nie pomogli w osiągnięciu sukcesów. Są też rzeczy wskazujące na wyłącznie jego odpowiedzialność – tylko 21 punktów uzyskanych do tej pory mogą być zapowiedzią najgorszego sezonu w karierze zawodnika. Przez wiele meczów irytowały masowo przegrywane buliki. W nowojorskiej prasie pisano już o zbliżającym się „końcu” Strażników, jeśli coś ma się zmienić Stepan musi być częścią tej metamorfozy. Na jego korzyść działa udokumentowana „łatka” gracza z bardzo dobrymi końcówkami kampanii i najlepszej formie przygotowywanej na ostatni kwartał rozgrywek (marzec-kwiecień-maj). Pamiętacie mecz numer siedem w rundzie pucharowej przeciwko Capitals?

https://youtu.be/8gEClfUBiBE

4. Colin Wilson

Cierpliwość do Colina Wilsona w Nashville Predators jest wręcz anielska, z drugiej strony to organizacja bazująca właśnie na „swoich” wyborach w drafcie i nie odpuszczająca łatwo rozwoju żadnego z zawodników. Wilson był najwyższym wyborem Drapieżników w drafcie 2008 (siódmy ogólnie) więc nie zbliżenie się przez skrzydłowego do bariery 50 punktów musi być rozczarowujące – nawet jeśli w Nashville dużo spada na niego dużo obowiązków organizacji gry w strefie neutralnej i defensywie. W tym sezonie hołdowanie jego potencjałowi może się zakończyć, rywalizacja w Dywizji Centralnej jest bardzo wymagająca a Wilson idzie po swój najgorszy rok w NHL. Zamiast graczem na miarę TOP6 jest często kontuzjowanym (obecnie na liście długoterminowo wykluczonych z gry) stał się nieskutecznym graczem ataku z osłabioną i zmienioną pozycją po przyjściu Ryana Johansena (częściej na skrzydle niż jak w przeszłości na centrze).

5. Ryan Getzlaf

Kto wie czy ten chłop nie wypadł nam na dobre z czołówki zawodników NHL. Co prawda już nadrobił „straty” i nie jest tak źle z jego dorobkiem punktowym (31 pkt w 43 meczach) ale wciąż to on jest wskazywany jako główny winowajca monotonnej ofensywy prezentowanej przez Kaczory. Pewnie słusznie bo jego niezdolność do strzelania jakichkolwiek bramek kosztowała już jego ekipę kilka ważnych punktów. Ducks „reaktywowali” jego kreatywność ściagając mu na skrzydło Davida Perrona i w pierwszym tygodniu współpracy to zadziałało, jeśli tak będzie przez drugą część sezonu i zakończy się to udziałem w play-off to ranga Getzlafa jako franchise playera pozostanie nienaruszona. W innym wypadku żart z „szczeniakiem” i Getzlafem będzie coraz częściej stosowany.