Styczeń. Pierwszy weekend nowego roku. Czas przemyśleń, rozważań na temat minionych 365 dni. Być może czas na refleksje, przygotowanie pewnych noworocznych postanowień. Ogólnie dość spokojny okres, jako że wszyscy są pogrążeni jeszcze w świątecznym letargu.
Aż tu nagle Guru hokejowego newsa, Bob McKenzie udostępnia ten oto tweet w leniwe niedzielne popołudnie:
Jest to oświadczenie agenta Jonathana Drouin, Pana Allana Walsha dotyczące przyszłości młodego Kanadyjczyka w drużynie Tampa Bay Lightning. Z oświadczenia dowiadujemy się, że została złożona oficjalna prośba ze strony zawodnika o transfer z Tampy. Agenta wyraża się o sytuacji, mówiąc że jest „niemożliwa do obrony” i że pierwszy raz zmuszony jest wypowiedzieć się o niej publicznie. Mówi że najlepszym rozwiązaniem dla obu stron jest zapewnienie regularnej gry swojemu klientowi. Zapewnia również, że Drouin jest profesjonalistą, nigdy nie zrezygnował z gry w tej organizacji oraz że kocha grać dla publiczności z Florydy. Jednak zaistniała sytuacja zmusiła go do podjęcia takich a nie innych kroków.
Historia trzeciego wyboru w drafcie z roku 2013 z Błyskawicami jest dość wyboista. Dynamiczny skrzydłowy grał w QMJHL w niesamowitej drużynie z Halifax razem z jedynką tego samego draftu, Nathanem MacKinnonem. Tworzyli oni niezrównany duet, doprowadzając ekipę Mooseheads do zwycięstwa w Memorial Cup z rekordem w sezonie zasadniczym 58-6-0-4, tuż przed swoim draftem. Byli nie do zatrzymania. Same statystyki Drouina były kosmiczne w juniorach. Był maszynką do zdobywania punktów:
Jednak przejście do profesjonalnego hokeja nie nastąpiło bez dużych turbulencji, które trwają do dziś. Cały czas skakał między NHL a AHL, a gdy już dostawał swoją szansę w show, trener rzadko kiedy ustawiał go w formacjach dających duże szanse na produkcje punktową, co jest jego domeną. Ostatnie zesłanie do Syracuse, farmy Tampa Bay w AHL nastąpiło 2 stycznia, co było przyczyną podjętych przez agenta działań.
Czy trener słusznie nie dawał mu szans, bo inni zawodnicy punktowali lepiej od niego? Oto lista TOP 10 zawodników Lightning, między zeszłym a obecnym sezonem, posortowana według zdobyczy punktowych zdobywanych co 60 minut spędzanych na lodzie (P/60) w sytuacjach 5v5:
Widzimy, że mimo bardzo małego procentu udanych strzałów wynoszącym jedynie 3,8% to Jonathan Drouin absolutnie zasługuje na miano zawodnika NHL. Na listę nie załapały się takie nazwiska jak Valtteri Filppula, czy Brian Boyle. Również jego Corsi% czy odsetek wznowień w tercji ataku nie sugeruje by miał zdecydowanie łatwiejsze sytuacje do gromadzenia punktów.
Drouin miał być naturalnym następcą Martin St. Louis u boku Stevena Stamkosa. Nie za duży, dynamiczny skrzydłowy, który dysponuje niesamowitym podaniem i wizją gry. Nie jest tajemnicą, że gdy Marty odszedł do Rangersów, produkcja punktowa Stamkosa nigdy nie była już tak dobra. Rzućmy okiem na to jak radzi sobie Stamkos grając z i bez Drouina, tzw. statystyki WOWY – with or without you:
Widzimy, że na 988 minut spędzonych na lodzie 5v5 w NHL jedynie 368 z nich grał razem ze Stamkosem. Gdy już jednak ze sobą grali, drużyna strzelała dużo bramek i mało traciła (GF60 2.77 – GA60 1.95). Mieli również pozytywne znaczenie dla generowania strzałów CF% 51.1. Drouin bez Stamkosa również daje sobie radę w NHL. Gdy jest na lodzie bez swojego kapitana GF60 2.42 – GA60 1.94 trochę mniej dynamicznie w ataku ale cały czas pozytywny udział w defensywie jak i dobre posiadanie krążka 53,7%. Najciekawszą statystyką jest ostatnia duża rubryka, przedstawiająca jak na przestrzeni dwóch ostatnich sezonów radził sobie Stamkos bez Drouina. Mimo cały czas dobrej kontroli gry (CF% 53.0), drastycznie wzrasta liczba przepuszczonych goli przez Tampa Bay, aż do GA60 2.58 co ogólnie daje negatywny +/-. Sądzę że przy lepszej skuteczności indywidualnej Drouina, ta para powinna stanowić trzon ofensywny Błyskawic. W końcu skuteczność 3,8% musi kiedyś wzrosnąć.
Ostatnie wieści Florydy są dość niepokojące. Nie mówię tylko o dość przeciętnej postawie drużyny na lodzie. To nie pierwsza zagwozdka dla Steve’a Yzermana, która została częściowo „przygotowana” przez trenera Jona Coopera. Trochę nie rozumiem jego kadrowych i liniowych decyzji. Dobrze udokumentowana jest walka kontraktowa która toczy się między Błyskawicami a jej kapitanem Steven Stamkosem. Byłoby niesamowite, gdyby organizacja, której przyszłość jeszcze rok temu była malowana tak pięknymi barwami, której nie można było tak naprawdę niczego zarzucić (oprócz kontraktu dla Ryana Callahana), mogła się tak drastycznie zmienić w przeciągu tylko jednego sezonu.
Kto wie, może będziemy świadkami kolejnego Tylera Sequina w NHL. Niechciany wysoki wybór w drafcie o niesamowitym potencjale, który marnuje się w drugim rzędzie swojej drużyny, który ostatecznie osiąga sukces w innej organizacji. Trzeba zaznaczyć że potencjalna wymiana, w której miałby uczestniczyć Drouin byłaby łatwiejsza do zrealizowania. Drouin ma wciąż ważny 2-letni kontrakt Entry Level, co przy obecnych realiach braku miejsca pod czapką płac, byłoby ogromnym atutem.