Cóż to był za dzień na juniorskim czempionacie! 5 meczów, 37 goli, 2 pogromy, 1 dogrywka oraz najlepsze hokejowe widowisko sezonu 2015/2016 – a wszystko to w zaledwie 9 godzin.
Białoruś-Szwajcaria:
W pierwszym meczu serii o utrzymanie w elicie (do dwóch wygranych( Helweci bez większych problemów ograli Białoruś. M.in. po golach prospekta SJ Sharks Timo Meiera oraz Damiena Riata i Denisa Malgina zwyciężyli 1:5. Wynik spotkania otworzyli Białorusini, lecz na więcej nie było ich stać. Drugie (ostatnie?) spotkanie już dziś o 11.
Dania-Rosja:
Patrząc na plan dnia należało sądzić, iż mamy do czynienia z niewielką i niekoniecznie smaczną przystawką. Duńczycy samo uniknięcie barażu poczytywali sobie jako sukces, wygrana Rosji miała być formalnością. Nic z tych rzeczy. „Sborna” oczywiście dyktowała warunki meczu, często utrzymując się przy krążku i seriami strzelając na bramkę Thomasa Lillie, lecz to Dania była o 44 sekundy od jednej z największych sensacji w historii turnieju a zarazem największego sukcesu w dziejach duńskiego hokeja!
Od początku: po pierwszej tercji zgodnie z planem prowadzili Rosjanie. Skromne 1:0 umknęło im w drugiej części, kiedy dwa dynamiczne wypady Skandynawów zakończyły się golami. Zdekoncentrowanych Rosjan ukarali Markus Jensen i Thomas Olsen. Ostatnie 20 minut to nieustająca presja graczy Walerija Bragina, którzy desperacko poszukiwali wyrównania. Rozpaczliwie broniący się Duńczycy skapitulowali w 53. minucie (gol Artura Lauty), jednak 2 minut później niespodziewanie ponownie wyszli na prowadzenie. Pierwszy ofensywny wypad w tercji od razu zakończył się golem Emila Christensena. Sensacja była o krok, lecz Rosja wyrównała na 44 sekundy przed końcową syreną. Grając bez bramkarza gola na 3:3 zdobył Władysław Kamieniew. Dogrywka wyglądała identycznie jak trzecia tercja.. Dania liczyła na dotrwanie do karnych i ta taktyka ich zgubiła, gdyż rosyjska nawałnica za sprawą Kamieniewa odwróciła losy pierwszego ćwierćfinału. Dania-Rosja 3:4.
https://www.youtube.com/watch?v=_4Gi7CI0qOQ
Szwecja-Słowacja:
O ile o spotkaniu powyżej mógłbym pisać i pisać, o tyle rywalizacja „Trzech Koron” ze Słowakami zmieściłaby się w krótkim telegramie. Szwedzi od początku grali hokej nieuchwytny dla mocno przeciętnej Słowacji. Drugi z ćwierćfinałów okazał się klasycznym meczem do jednej bramki – wystarczyło, że w 6. minucie strzelanie rozpoczął Joel Ek Eriksson, a Słowacy już nie byli w stanie choćby powalczyć o honorowy wynik. Skończyło się na sześciu trafieniach (Axel Holmstrom, Jens Looke, Adrian Kempe, Jakob Forsbacka Karlsson i Alexander Nylander) i czystym koncie Linusa Soderstroma (17 obron). Najlepszy ze Słowaków był bramkarz Adam Huska, który mimo wpuszczonych sześciu goli obronił ponad 50 strzałów… Szwecja-Słowacja 6:0.
https://www.youtube.com/watch?v=7z60aj9LH5Y
Finlandia-Kanada:
Na to spotkanie wszyscy fani ostrzyli sobie zęby i… nikt nie mógł czuć się rozczarowany. Obejrzeliśmy ka-pi-tal-ny mecz! 11 goli, mnóstwo zwrotów akcji, świetne zagrania przemieszane z prostymi błędami… Prawdziwe hokejowe szaleństwo, którego najzwyczajniej brakuje w zawodowym sporcie.
Kanadyjczycy, mający za sobą bardzo słabą fazę grupową, wyszli mocno zdeterminowani. Roztargnieni i być może odrobinę zestresowani Finowie źle weszli w mecz – wysokie tempo i fizyczna gra ewidentnie sprzyjała graczom z Ameryki Północnej, którzy uciszyli 13-tysięczny tłum aż dwukrotnie. W 6. minucie po składnej akcji za bramką gola strzelił Travis Konecny, a 5 minut później Dylan Strome wyłuskał krążek spod interweniującego Ville Vehvilainena i zrobiło się 0:2.
Pierwszym kluczowym momentem spotkania była kara Thomasa Chabota za wybicie krążka nad szybę. Niezawodny fiński powerplay dał o sobie znać na 11 sekund przed końcem tercji, a niepewnie interweniującego Mackenzie Blackwooda pokonał Patrik Laine z podania Sebastiana Aho. Gospodarze zupełnie inaczej weszli w drugą część meczu, raz po raz atakując bramkę Kanadyjczyków. Wyrównanie padło po prostym błędzie gości – w niegroźnej sytuacji na wysokości niebieskiej potknął się Brandon Hickey, dzięki czemu Antti Kalapudas stanął oko w oko z bramkarzem i wykorzystał tę szansę. Kilka minut później po strzale Lawsona Crouse’a prowadzenie wróciło na stronę Kanady. W tym momencie Vehvilainena zastąpił Kaapo Kahkonen. Zmiana podziałała na resztę zespołu – wykorzystując sporo kar łapanych przez Kanadę Finowie szybko objęli prowadzenie po golach Aleksiego Saareli oraz Juliusa Nattinena.
Trzecia tercja to jeszcze więcej emocji. Na 4:4 strzelił Mitch Marner, na co minutę odpowiedział Sebastian Aho. Po kolejnych 60 sekundach na listę strzelców znowu wpisał się Marner… Decydującym wydarzeniem okazało się fatalne zagranie Jake’a Virtanena, czyli teoretycznie najbardziej ogranego Kanadyjczyka. Virtanen w jednej akcji zapracował na dwie 2-minutowe kary. Jedną z nich wykorzystał Patrik Laine – drugi gol 17-latka zapewnił gospodarzom awans do półfinału, a dla Kanady oznaczał pierwszą porażkę jeszcze przed 1/2 finału od 18 lat. Finlandia-Kanada 6:5.
https://www.youtube.com/watch?v=GXKnBsNV30w
USA-Czechy:
Scenariusz identyczny jak w przypadku popołudniowych meczów: wówczas po przepysznym wypieku przygotowanym przez Duńczyków i Rosjan, Szwedzi wraz ze Słowakami poczęstowali nas typowym zakalcem. Tak samo było z wieczorną serią: jeśli oglądanie Finów i Kanadyjczyków było jak przejażdżka nowym Porsche po niemieckich autostradach, to „walka” Czechów ze Stanami Zjednoczonymi przypominało telepanie się po dziurawych mazurskich dróżkach. Nasi sąsiedzi ewidentnie nie dojechali… Czyste konto Aleksa Nedeljkovicia, hat-trick Austona Matthewsa, pierwszy gol już zdrowego Aleksa DeBrincata oraz 1G + 2A Nicka Schmaltza: USA-Czechy 7:0.
Półfinały (4 stycznia):
15:00 Szwecja U20 – Finlandia U20
19:00 Rosja U20 – USA U20