Detroit Red Wings – St. Louis Blues
To nie była jakaś wybitna noc w NHL ale po tych trzech spotkaniach nie spodziewaliśmy się też cudów. Nie jest też tak że nic się nie działo, mecze uzupełniały jak zwykle ciekawe sytuacje dookoła sportowe, a za czołową należy uznać wpadkę komentatora telewizji NBC niegdyś trenera Pierre’a McGuire’a. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy telewizyjnych hokeja lubi pracować blisko lodowiska i zazwyczaj widzimy go w roli korespondenta z boksów drużyn.
Wczoraj był gościem na ławce Detroit Red Wings i wykazał się brakiem znajomości… twarzy trenera gospodarzy. Na usprawiedliwienie Pierre’a trzeba zaznaczyć że Blashill ma dosyć podobnego do siebie asystenta Pata Ferschweilera i to właśnie do niego „podbił” McGuire w celu uzyskania wywiadu. Szybko wyprowadzono go z błędu, i wszyscy trzej panowie się trochę pośmiali. W sumie to cała trójka jest do siebie dosyć podobna, albo to po prostu dla nas wszyscy łysi mieszczą się w jednej „kategorii”. Tak czy inaczej było przez chwilę „awkward”.
Mecz nie porwał, Bluesmani już trzeci raz w tym tygodniu grali inną konstrukcją w obronie i widać było że nie do końca rozumieją się w sprawach podań, kontrolowania gry i przeprowadzania akcji przez obie niebieskie. W ogóle to zawalił menadżer Armstrong, który przyznał się do spóźnienia ze zgłoszeniem ściągnięcia statusu IR (lista długoterminowo kontuzjowanych) w przypadku Gunnarsona. Mimo to Blues wygrali, ta obrona nie była tak zła jeśli chodzi o samo „bronienie” pozwolili na 30 strzałów Red Wings, poza tym dobrze dysponowany był Brian Elliott:
Zastanawiające było podejście drużyny Czerwonych Skrzydeł przy bramce straconej na 1:2 zdobytej przez Dmitrija Jaskina. Czech z rosyjskimi korzeniami szedł praktycznie na stracenie, przez środek lodu okrążony przez czterech rywali. Detroit chciało jednak zbyt asekuracyjnie wybronić tę sytuację, a 21-latek słusznie zorientował się w sytuacji.
Colorado Avalanche – Buffalo Sabres
To było bardzo dobre spotkanie, które w końcówce zakończył buzzer-beater w wykonaniu Francoisa Bauchemina z Colorado Avalanche. Ostatnia minuta meczu, dokładnie 32 sekund do końca przy stanie remisowym strzał z daleka i z nie najłatwiejszej pozycji Popularny „Buszmen” przyjmował gume odbitą od bandy, miał mało czasu ale zdążył jeszcze przełożyć ciało pomiędzy bandę i krążek tak by uderzenie miał odpowiednią moc. Broniący trzeci raz w tym sezonie Robin Lehner nie popisał się , a na jego usprawiedliwienie działa tylko fakt, że miał zasłoniętą widoczność. To był dziewiąty buzzer-beater w tym sezonie, jeśli za takie bramki przyjmiemy te które padają w ostatnie minucie regulaminowych 60. Po prawej macie spis wszystkich takich trafień wraz z datami. Sabres mieli 10 takeaways i zero strat, wygenerowali solidne 28 strzałów i wykorzystali power play. Wyglądało to dobrze jak na ekipę, która już odpuściła gonitwę za wynikami w tej kampanii.
Jakimś sposobem podczas jednego zagrania w tym meczu kontuzji doznało trzy osoby:
Anaheim Ducks – Minnesota Wild
Najsłabsza potyczka nocy, z fatalną Minnesotą która przegrała piąty raz z rzędu i nie potrafi strzelić gola w przewadze od 11 meczów (0/24 próby). Dzikusy zdobyły tu bramkę tylko z powodu dużego błędu Kaczorów we własnej strefie. Egzekutorem był Jarett Stoll, który tym sposobem wpisał się na listę strzelców w tym sezonie dla dwóch różnych klubów (Rangers, Wild). Gdyby nie pomyłka Rakella z Anaheim to Wild skończyliby z zerowym kontem, ale napastnik gospodarzy zrehabilitował się przy bramce na wagę zwycięstwa – wykończył jedną z najładniejszych akcji klubu z Kalifornii w ostatnich tygodniach. Co ciekawe akcja skonstruowana w przypadkowym zestawieniu na lodzie gdy nie albo zmieniły się prawidłowo formacje albo celowo lekko zamieszał Bruce Boudreau (jeśli tak to szacunek) asysta Maroona i trafienie Rakella (trzecim w tej akcji był Perry).
Dziękuje za przeczytanie