Jan 24, 2015; Columbus, OH, USA; A general view as NHL players line up during player introductions before the 2015 NHL All Star Game skills competition at Nationwide Arena. Mandatory Credit: Andrew Weber-USA TODAY Sports

1 . Największe pozytywne zaskoczenie z drużyn:

[wpdevart_poll id=”66″ theme=”1″]

Ruszel: Czy to nie Niedźwiedzie miały być totalnie „zaorane” przez durne ruchy głupiego menadżera? Czy to nie o tym dyskutowało się praktycznie od draftu i dealu z oddaniem Hamiltona do Flames? Jak na coś w kompletnej rozsypce i pierwszej części demontażu to Boston nie ma się wcale źle. Zac Rinaldo nie jest pośmiewiskiem i gwoździem do trumny, Matt Beleskey po krótkim okresie adaptacji dobrze zrozumiał filozofię gry Claude Juliena, a Brad Marchand długo utrzymywał tempo na „życiówkę” i stworzył coś na krój dynamic duo z Patricem Bergeronem. Jasne że w obronie bywa różnie i jest to krok w tył jeśli chodzi o wyniki defensywne, ale hej w tej sytuacji nieco przebudził się Tuukka Rask.

Kowal: New Jersey Devils. Ray Shero przeszedł się po okolicznych szrotach, pozbierał przeróżne części zamienne i jak się okazuje złożył z tego całkiem przyzwoity pojazd. A kolejny raz wydawało się, że Diabły tym razem już naprawdę nie dadzą rady i będą szorować o dno… Sądziłem, że tylko Lou Lamoriello potrafił zrobić coś z niczego – okazuje się, że to po prostu cecha charakterystyczna dla organizacji z Newark.

Kojot: Arizona Coyotes – bo nikt nie spodziewał się po nich walki o jakiekolwiek cele poza „Ostinem Metjusem” – czyli jedynką draftu. Oprócz tego Edmonton Oilers – bo nie są ostatni w lidze.

Burzyński: Pozytywne zaskoczenie nie może być inne niż Pantery z Florydy i ciągnący grę, nieśmiertelny Jaromir Jagr. Panthers ustępują na Wschodzie jedynie będącym w nieprawdopodobnym gazie Washington Capitals, jednak w przeciwieństwie do Stołecznych, ich akurat nikt o tak dobrą grę nie osądzał. Patrzy się na nich naprawdę przyjemnie i mam nadzieję, że również w play-offach napsują rywalom trochę krwi.

Milczarski: Florida Panthers. Dzięki spokojnemu i cierpliwemu budowaniu drużyny, udało im się skompletować „core” na kilka ładnych lat. Mądre transfery i kontrakty dla bardziej doświadczonych zawodników, pozwalały spokojnie wprowadzać młodzież do podstawowego składu. Dzięki takiemu przyspieszeniu w rozwoju drużyny, bardzo możliwe, że dwa czołowe zespoły z Atlantic będą mogły być z Florydy.

2. Największe negatywne zaskoczenie z drużyn:

[wpdevart_poll id=”67″ theme=”1″]

Ruszel: Najłatwiej byłoby wpisać Ducks lub zgodnie z ostatnim trendem Canadiens, ale mnie rozczarowało Edmonton Oilers. Jestem z grona głupich i naiwnych i myślałem, że nie będą okupować ostatniego miejsca w Konferencji Zachodniej i nie będą znowu walczyć o jedynkę w drafcie. Connor McDavid dał małą próbkę swoich umiejętności i wbrew zapewnieniom każdego mainstreamowego kanadyjskiego ośrodka medialnego wcale nikt nie klęczał przed jego umiejętnościami na kolanach. Pierwsze nie odpuszczenie mu do końca długości całego lodowiska połamało go na dwa miesiące.

Kowal: Anaheim Ducks jeszcze mają czas, by „odkręcić” swoje grzechy z pierwszej części sezonu, lecz to i tak będzie za mało. Kaczory miały przecież zdominować dywizję i tradycyjnie walczyć o zwycięstwo na Zachodzie. Teraz pozostała już tylko walka o playoff, a mi w pamięci długo pozostanie niewiarygodna niemoc strzelecka podopiecznych Bruce’a Boudreau z jesieni 2015 i zimy 2016.

Kojot: Montreal Canadiens – spodziewałem się że nie zrobią sobie z Price’a Chrystusa i nie  zrobią z jego kontuzji głównej przyczyny serii porażek po niesamowitej serii zwycięstw. Price jest genialny, ale bez silnej drużyny może sobie co najwyżej po francusku ponarzekać na brak fazy play-off.

Burzyński: Zdecydowanie Anaheim Ducks. Drużyna, którą stawiałem w roli faworytów do wygrania Konferencji Zachodniej, a być może nawet całej ligi, w tej chwili znajduje się dopiero na 11 miejscu. Być może jeszcze się odbudują i powalczą o to, aby ten rok nie był stracony, jednak na dzień dzisiejszy to oni są największym negatywnym zaskoczeniem. Wśród zawodników również Kaczor – Ryan Getzlaf i jego cztery bramki w 42 spotkaniach. Pstryczek w nos za pierwszą połówkę sezonu należy się także Pingwinom z Pittsburgha, którzy mieli walczyć o zwycięstwo na drugim biegunie – w Konferencji Wschodniej, a póki co muszą martwić się o to, czy dostaną się do post season. Póki co znajdują się pod kreską.

Milczarski: Winnipeg Jets – Po obiecującej poprzedniej kampanii zakończonej dość brutalnie w czterech meczach przez Anaheim Ducks, wydawało się że przyszłość rysuję się w przyjemnych barwach dla ludzi z Manitoby. Co prawda zaplecze prospektów organizacji jest dość bogate, to duży plus, jednak to nie jest usprawiedliwienie dla pełnoprawnie rozwiniętej organizacji w obliczu tak słabej gry. Sytuacji na przyszłe lata nie ułatwia fakt że kluczowych dwóch zawodników (Kapitan Ladd i Byfuglien) najprawdopodobniej opuści organizację ze względów kontraktowych. Gdyby osiągnięcia na lodzie nie były dostatecznym problemem, słaba kondycja Kanadyjskiego Dolara znów przypomina nam o smutnych czasach gdy Jets przestali istnieć. Niestety to widmo znowu zaczyna zaglądać do mroźnego Winnipeg.

3. Zawodnik o najgorszej wartości w stosunku do kontraktu

[wpdevart_poll id=”68″ theme=”1″]

Ruszel: Skoro w nowojorskiej prasie piszę się już że New York Rangers są skończeni to poszukam tam kogoś kto zawodzi i to zawodzi nie tylko w tym roku. Za to zawodzenie duże pieniądze bierze Rick Nash wynagradzany tylko w tym roku salary 7.9 mln dolarów co daje mu pozycję w TOP20 najlepiej zarabiających graczy tej ligi. Ten sam gość, który co roku znika na czas play-off, ten sam który długo wchodził w sezon i zaczął go bramką której praktycznie nie zdobył (została zaliczona automatycznie bo był faulowany jadąc na pustą). Ma 31-lat i z dawnych umiejętności dryblerskich czy strzeleckich zostało niewiele, wciąż potrafi podać i powalczyć w foreczekingu co sprawia że będę zdziwiony jeśli Rangers nie spróbują nim handlować już niebawem.

Kowal: Nie będę pastwić się nad dyżurnymi posiadaczami najgorszych kontraktów NHL. Zostawię w świętym spokoju „klasyków”, czyli Davida Clarksona, Dustina Browna, Cama Warda, etc. Fatalny sezon rozgrywa jeden z czterech najlepiej zarabiających golkiperów ligi Pekka Rinne. Żaden z podstawowych bramkarzy swoich klubów nie ma tak niskiej skuteczności obronionych strzałów jak Fin! Owszem, Preds mieli problemy ze zdobywaniem bramek, ale pomyślmy, w jakim miejscu znajdowaliby się z broniącym na swoim normalnym poziomie Rinne. Tuż za plecami Pekki jest inny uznany weteran Dan Girardi. 31-latek z New York Rangers ma jeszcze 5 lat kontraktu wartego 5,5 mln dolarów rocznie, a zalicza bodaj najostrzejszy zjazd ze wszystkich defensorów w lidze. Jeszcze kilka miesięcy temu był kompetentnym partnerem Ryana McDonagha, a dziś jest kotwicą ciągnącą cały zespół w dół.

Kojot: Mike Smith zarabia ponad 5 milionów na sezon puszczając tyle bramek, że w zasadzie nie wiadomo czy on na tych meczach faktycznie jest, czy stawia sobie przed bramką karton ze swoją podobizną z reklamy pizzerii Papa John’s.  Potworne pieniądze na niestety zniszczonego psychicznie bramkarza. Oprócz tego Dustin Brown – kilka ładnych milionów dolarów na kapitana, który strzela bramki tak często, jak Piotr Żyła się nie uśmiecha

Burzyński: Strzelę tutaj w Matta Moulsona, którego cap hit do 2019 roku wynosił będzie 5 milionów dolarów. Po przeprowadzce z Nowego Jorku, Matt miał być ogromnym wzmocnieniem Sabres, zawodnikiem, na którym budowana będzie ta organizacja. Tak się nie stało, a w tym sezonie Moulson gra poniżej wszelkiej krytyki. Cztery bramki w 47 rozegranych spotkaniach z pewnością nie dadzą mu powodu do zadowolenia.

Milczarski: Oprócz już wcześniej wymienionych faworytów publiczności muszę dopisać Ryana Keslera. Już w momencie podpisywania kontraktu było słychać bardzo głośną krytykę odnośnie tego posunięcia Ducks. Jednak na drużynę, która musi wygrywać już, bo zamyka się jej okno, można było przypuszczać że dopiero za parę lat ten kontrakt będzie swoistą kotwicą. Jednak na dzień dzisiejszy, w którym Anaheim jest poza miejscem premiowanym awansem do playoffs, ta kotwica może zostać opuszczona trochę przedwcześnie. Jeżeli Ducks nie wejdą, lub odpadną z hukiem w pierwszej rundzie, drużynę z Kalifornii będzie czekać lekki remont. A będzie on szczególnie trudny do przeprowadzenia właśnie ze względu na kontrakt byłego Canucka.

4. Ulubiony moment z pierwszej części sezonu

[wpdevart_poll id=”69″ theme=”1″]

Ruszel: Kocham te sytuację, serio. Można się śmiać, bo przecież nie był to najszybszy najazd na bodiczek na świecie. Miejsca na hamowanie dla dobrze wyszkolonego gracza było sporo, w ogóle dobry jeździec nie musiałby hamować wyszedł by z tego minimalnym zwrotem, przejściem na jazdę tyłem, przeplatanką czymkolwiek. Tootoo nie jest jednak graczem jeżdżącym na łyżwach choćby na 4 w skali możliwości NHL i w przedziwny sposób osłabił swoją drużynę. U mnie zyskał jednak +5 do całokształtu.

Kowal: Wszyscy powinniśmy mieć w sobie tyle życiowej radości ile ma ten dzieciak na meczu Ottawa Senators. Louis Armstrong zaśpiewałby: „What a wonderful world”… Bierzcie przykład!

Kojot: Drugi hat-trick Shane’a Doan’a – Najbardziej zasłużony zawodnik Coyotes zarobił swój drugi w karierze hat trick – Shane jest fajny – bądź jak Shane.

Burzyński: Dużo było bardzo dobrych momentów. Jednym z nich będzie zwolnienie Mike’a Johnstona z Pittsburgha. Na drugim miejscu umieściłbym chyba moment, w którym Patrick Kane staje się zawodnikiem z najdłuższym streakiem punktowym wśród graczy z USA (matko, uwielbiam tego gościa). Pierwsze również związane jest z Kanerem. Nie wiem jakich słów użyć, aby opisać ulgę, jaką przyniosła mi wiadomość o oczyszczeniu Patricka z zarzutów o dokonaniu gwałtu. Liga straciłaby fenomenalnego zawodnika. No i nie byłoby tego niesamowitego streaka.

Milczarski: Osobiście nie może być to nic innego jak 500-tne trafienie Owiego w NHL. Szczególny moment dla wybitnego gracza!

5. Co się stanie na trade-deadline?

[wpdevart_poll id=”70″ theme=”1″]

Ruszel: Canucks przekażą gdzieś Radima Vrbate a ten znów zacznie strzelać bramki jak w pierwszym roku gry z Sedinami, rozejdą się drogi Winnipeg Jets i Andrew Ladda i lepiej wyjdą na tym Odrzutowce. Buffalo Sabres znajdą chętnego na Tylera Ennisa i popełnią błąd oddając go, w najbliższych latach nie znajdą równie utalentowanego prawoskrzydłowego. Ondrej Pavelec stanie się bramkarzem Toronto Maple Leafs i wszyscy pomyślą sobie „tylko nie ten gość”.

Kowal: To będzie rok, w którym najwięcej do powiedzenia na rynku będą mieli obrońcy. Winnipeg Jets oddadzą Dustina Byfugliena do jednego z contenderów (Capitals? Stars?), ograniczeni kontraktami Giradiego i Staala New York Rangers popełnią wielki błąd i wymienią Keitha Yandle’a (Kings?), a chętnych nie zabraknie również na Dana Hamhuisa czy Krisa Russella. Mocno zastanawiam się też, czy znajdzie się chętny na Erica Staala i czy menedżer Hurricanes Ron Francis będzie miał jaja i odda swojego kapitana.

Kojot: Florida Panthers coś bardzo poważnie spieprzą, ponieważ są uczuleni na większe sukcesy i seria zwycięstw pewnie spowodowała tam kryzys i załamanie. Chciałbym też, by barwy zmienił Jimmy Howard (bramkarz Red Wings), Kari Lehtonen (Dallas Stars). chciałbym też by barwy zmienił Jonathan Drouin – ale tylko po to, by w końcu nie musieć widywać go nawet pod prysznicem.

Burzyński: Coś czuję, że o ile będą jeszcze w walce o play-offy, Penguins rzucą wszystko na szalę i sięgną po jakieś spore wzmocnienie defensywy. Być może Shattenkirk? Sporo mówiło się już o sondowaniu przez Rutherforda możliwości pozyskania obrońcy Blues. Poza tym, w zależności od tego jak potoczą się kolejne miesiące Montreal Canadiens, przewiduję ruchy z ich strony. Jeżeli ugrzęzną w okolicach miejsca 11-13 przed trade deadline, spodziewam się, że będą próbowali oddać którąś ze swoich gwiazd. A może cały pakiet?

Milczarski: Jeżeli Winnipeg pozostanie w takiej formie to zapewne nastąpi lekka czystka w Jets. Andrew Ladd a w szczególności Dustin Byfuglien zmienią klub. Zapewne swojego pracodawcę zmieni Jonathan Drouin, choć nie wiem czy nie nastąpi to szybciej – dla obu stron, byłoby to lepsze rozwiązanie. Sądzę że Montreal musi coś zrobić ze swoimi napastnikami i zapewne w poszukiwaniu swojego centra z prawdziwego zdarzenia udadzą się do Rona Francisa i poproszą o Erica Staala. Jednak nie sądzę by to był ostatni sezon Erica w Karolinie. Myślę, że dogadają się i poprzez wymianę ulepszą drużynę na przyszłość jednocześnie zapewniając, że z powrotem podpiszą swojego kapitana na następny sezon.