Wygląda jak niedźwiedź po porażeniu prądem lub ewentualnie jak amerykański farmer z wioski liczącej 124 mieszkańców, gdzie tak naprawdę wszyscy są kuzynami. Gdy się uśmiecha, brakuje tylko żeby sepleniąc mówił do kamery „dzieci, nie jedźcie batoników”. Ale pozory mylą – to bardzo zamożny, niebezpieczny i uwielbiany przez fanów zawodnik. Obrońca Rekinów zasługuje na każdego dolara którego zarabia i z uporem maniaka nie wydaje na fryzjera.

Zrównoważony olbrzym

aburns2Burns patrzy na ludzi z góry – ale nie z niedoboru wychowania, tylko nadmiaru wzrostu. Prawie 2-metrowy zawodnik ważący grubo ponad 100 kg ma wszelki predyspozycje, by jego głównym atutem był argument siły. I choć Burns jest w stanie dzięki komunikacji niewerbalnej zakomunikować rywalowi swoją wyższość, to robi to czysto i tylko kiedy może to przynieść realne korzyści

Jak na twardo momentami grającego obrońcę, Burns nie zalicza wielu minut kar – jego rozwaga i częste „myślenie” w trakcie gry sprawiają, że jest równie spokojny co niebezpieczny.

Fryzura menela, ale oko snajpera

Strzały z klepki z niebieskiej wyglądają na proste, łatwe i przyjemne. W rzeczywistości są bardzo czytelne, trudne do wyegzekwowania i z reguły nie ma na nie czasu. I na tym polu Burns ma genialne osiągi. Dzięki fenomenalnemu oku i opanowaniu, Burns jest w stanie idealny wymierzyć strzał i wpakować krążek do bramki który wcale nie leci z jakąś zawrotną prędkością.

Burns nie próbuje strzelać z całej siły, nie siłuje się z kijem i nie zachowuje się – jakby od tego gola zależała przyszłość jego rodziny. Daje sobie czas, znajduje miejsce, spokojnie przymierza się do strzału – i oto recepta na czerwoną syrenę.

Marketingowa wartość dodana

aburns3Grzywa i broda Burnsa, które już od dawna mają własną osobowość, plany na przyszłość i pomysł na karierę medialną – są wartością dodaną dla całej ekipy Sharks. Burns z szerokim uśmiechem (choć zdradzającym wykonywany zawód) sam śmieje się ze swojego wyglądu, a kamera chętnie śledzi poczynania jaskiniowca z Kalifornii.

W Internecie jest wiele filmików z obrońcą poza lodem – przymierzanie garniturów, odwiedzanie dzieciaków w szpitalach, sytuacje rodzinne – ewolucja jego narośli na twarzy jest przedmiotem wielu memów, zabawnych historyjek oraz zdjęć „przed i po”.

Cały marketing związany z ofensywnym obrońcą Sharks otrzymują za „jedyne” 5.6 mln dolarów rocznie. Burns to najdroższy obrońca Sharks, ale z pewnością wart swojej ceny. Być może nie będzie nigdy liczyć się w wyścigu po Norris Trophy – ale z pewnością koledzy po fachu zawsze będą czuć jego oddech na plecach

Jedno jest pewne – za 2 lata, gdy skończy się jego kontrakt, Burns będzie otrzymywał wiele telefonów, i nie będą to propozycje założenia konta w banku ani kupienia nowoczesnych kapci z systemem leczenia odcisków.

 

https://www.youtube.com/watch?v=qOKH7Lf_PI4