Kiedy jesteśmy jeszcze chłystkami, patrząc na nasze marzenia nie zastanawiamy się nad tym jakie profity będziemy mieli z ich spełnienia. Każdy młody pasjonat sportu marzy o grze dla klubu, który jest bliski jego sercu. Nie pada pytanie „Ale może grając dla innego zespołu zarobię więcej? Może osiągnę większe sukcesy?”. Wśród dzieciaków z dużych miast, zazwyczaj panuje chęć zagrania dla klubu ze swojego miasta, wyjście na lód jako wychowanek i poprowadzenie drużyny do sukcesów.

Nie inaczej było w przypadku młodego Stevena Stamkosa, który urodził się i dorastał w Toronto, marząc o grze dla ukochanych Maple Leafs. Za oceanem, rzeczywistość nie wygląda jednak tak pięknie jak w Europie. Entry drafty niekiedy raz na zawsze zabijają marzenia o grze w miejscu, w którym grać by się chciało. Draftowany przez Lightning, Stamkos ósmy sezon spędza właśnie w Tampa Bay.

Mimo, że jest gwiazdą zespołu i jednym z najlepszych centrów ligi, a kibice na Florydzie nie wyobrażają sobie zespołu bez swojego kapitana, to w mediach coraz częściej mówi się o możliwości jego odejścia. Wśród potencjalnych kierunków wymienia się przede wszystkim właśnie Toronto, a plotki o odejściu potęguje nie tylko brak w postępach negocjacji nad nowym kontraktem, który wygasa w lipcu 2016 roku.

Jakiś czas temu Stamkos polubił tweet TSN, w którym popularny serwis zapowiadał możliwość jego przejścia do Maple Leafs. To jednak nie pierwszy taki przypadek. 25-letni obecnie center już dwukrotnie wcześniej w ten sposób bawił się mediami społecznościowymi, wyrażając aprobatę najpierw dla tweeta The Hockey News, który zapowiadał powrót do domu na najlepsze lata kariery, a później dla wiadomości od jednego z fanów, którzy życzyli sobie, aby Steven dołączył do drużyny z Toronto razem z Johnem Tavaresem (również urodzonym w tej metropolii).

Wielu kibiców i dziennikarzy zastanawiało się, jaki sens miałyby te przenosiny dla jednej i drugiej strony. Jednym z argumentów był fakt, że Maple Leafs przechodzą obecnie przebudowę, a wysoki kontrakt Stamkosa mógłby ją nieco zahamować. Nie zgodzę się jednak z takim twierdzeniem. Kto bowiem lepiej nadaje się na lidera zespołu i gracza na którym ma być on budowany, jak nie 25-letnia gwiazda ligi, która za jego barwy da się niemalże pokroić i któremu na sukcesie drużyny będzie zależało jak nikomu innemu?

Jeżeli Stamkos miałby zostać w Tampie, Steve Yzerman musiałby sięgnąć głęboko do sakiewki. Mimo, że zapewniał, że podpisanie kapitana jest jego priorytetem, wydaje się, że może się to okazać niewykonalne, zwłaszcza, jeżeli center założył sobie, że przyszły sezon rozpocznie w Toronto. Kontrakty kończą się bowiem także Tylerowi Johnsonowi, Ondrejowi Palatowi, Victorowi Hedmanowi, Alexowi Killornowi, J.T. Brownowi, Jonathanowi Drouinowi, Vladislavowi Namestnikovowi, Nikicie Kucherovowi, Cedricowi Paquette, Benowi Bishopowi, Andreiowi Vasilevskiemu, Andrejowi Sustrowi i Lukowi Witkowskiemu.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują więc, że w przyszłym sezonie nie zobaczymy Stamkosa w barwach Bolts. Jeżeli nic się nie zmieni, pozostanie jedynie pytanie kiedy Stammer opuści słoneczną Florydę? Najrozsądniejszym ruchem dla Lightning wydaje się jak najszybszy trade z jego udziałem. Z każdym miesiącem przybliżającym go do końca kontraktu wartość zwrotu jaki Yzerman będzie mógł za niego otrzymać będzie malała, a przecież sam zawodnik nie jest w tym sezonie tak wielką podporą swojej drużyny jakby się od niego oczekiwało, na co niemały wpływ ma fakt jego częstej gry na skrzydle, co zresztą samemu zawodnikowi bardzo się nie podoba.

Tak czy inaczej, warto w kolejnych miesiącach mieć na oku Florydę i dziejące się na niej wydarzenia. Wszystko w tej chwili zależy od Stamkosa i jego managera, bowiem to oni rozdają karty. A mają do dyspozycji niemal całą talię.