Wydarzenie z końcówki listopada. Coś co wszyscy dobrze znamy, fabryka nie wyrobiła z wytworzeniem prądu, albo ktoś coś sknocił. Na arenie zamiast oślepiającego odbijającego się od tafli światła ciemność. Wszyscy są chwilowo rozbawieni, ale w głowach siedzi groźba że problem jest poważniejszy i mecz się nie odbędzie albo będziemy musieli siedzieć tu kilka godzin dłużej.

Kreatywnie podeszli do tej sytuacji fani w Seattle na meczu ligi WHL pomiędzy Seattle Thunderbirds z Vancouver Giants. W nadziei że coś to wskóra, albo przynajmniej będzie zabawnie, zorganizowali szybko oświetlenie awaryjne w postaci wszystkich swoich urządzeń mobilnych „wycelowanych” na włączonej „latarce” w kierunku środka obiektu. Efekt zaskakująco dobry, może nie na tyle żeby rozegrać mecz, ale jeśli ktoś boi się ciemności to nie musiał wpadać w panikę.

Momentami było nawet… romantycznie!