1. Erik Staal, Steven Stamkos, Ryan Johansen – po kogo i dlaczego sięgasz będąc menadżerem Nasvhille Predators?

[wpdevart_poll id=”55″ theme=”1″]

Szewczyk: Patrząc realistycznie kogo mógłby pozyskać menadżer Predatorów to powiedziałbym Ryan Johansen, który ogromnie męczy się aktualnie w Columbus Blue Jackets za sprawą Johna Tortorelli i kto wie czy zaraz nie poprosi o transfer. Potencjał Johansena jest ogromny, a Tortorella kompletnie nie ma pomysłu na tego zawodnika. Szkoda byłoby zobaczyć jak marnuje się jego hokejowa kariera.

Ruszel: Stamkos to misja po pierwsze mało realna po drugie bardzo bijąca po kieszeni, to trochę nie w stylu drużyny budżetowej jak Predators zatrudniać wolnego agenta za te pieniądze (podejrzewam że dla dużych rynków cena na Stamkosa zaczyna się od 10M py, a dla małych rynków od 11). Na miejscu Poile celowałbym w układ 1C 2C i zbudować coś a’la Getzlaf-Kesler w Ducks (chociaż ostatnio to nie wychodzi, to zamysł wydaje się ok). Sądzę że sprowadzenie Erica Staala mogłoby w ten plan się wpisać, o ile oczywiście uda się przemówić środkowemu Hurricanes do rozumu i zbić jego żądania finansowe do rozsądnych 6-7 mln na rok.

Kojot: Zdecydowanie Stamkos. Facet ma wszystko, a ekipa w której liderem jest obrońca, skorzystałaby mocno na niestarzejącym się Stamkosie. Moim zdaniem wybór jest oczywisty, mimo atrakcyjności pozostałych kandydatów. Aczkolwiek Stamkosa wybrałem tylko dlatego, że w zestawie nie ma Ryszarda Petru.

Kowal: Najbardziej łakomym kąskiem z tej listy jest oczywiście kapitan Tampa Bay, z drugiej strony jego transfer akurat do Tennessee jest najmniej prawdopodobny. Nie wierzę, by Steven chciał zamienić Lightning akurat na Nashville. Dużo sensu w Preds miałby Eric Staal. Kontrakt Kanadyjczyka w Hurricanes dobiega końca, a klub z pewnością chciałby odzyskać za niego jakiekolwiek aktywa niż puszczać go latem za darmo. Ze względu na niższą formę oraz stosunkowo zaawansowany wiek cena nie powinna być szczególnie wygórowana. Dziką kartę stanowi w tej układance Johansen – jego transfer byłby inwestycją na lata. Ryan stałby się centralną postacią ataku, której Preds poszukują od nastu lat, lecz dogadanie takiego dealu to skomplikowana sprawa. W drugą stronę musiałby powędrować jeden z czołowych defensorów Drapieżców – Seth Jones lub Roman Josi. Czy David Poile jest na tyle odważny? Mam taką nadzieję, bowiem dawno żaden transfer nie wyglądał tak logicznie dla obu organizacji.

 

2. Kto z kanadyjskiego zachodu ma większe szanse na decydujący run do fazy play-off: Flames, Oilers czy Canucks?

[wpdevart_poll id=”54″ theme=”1″]

Szewczyk: Największe szanse z tej trójki mają rzecz jasna zawodnicy z Vancouver dysponujący niezłym składem i nabierającym pewności siebie szkoleniowcem na ławce trenerskiej. Flames nie wróżę udanej końcówki sezonu, a Oilers jak to Oilers. W Edmonton bez większych zmian i raczej tulimy się tam do dolnej części ligowej tabeli. No chyba, że drużyna nagle odpali po powrocie McDavida. W to jednak mocno wątpię.

Ruszel: W tej trójce mamy do czynienia z diametralnie różnymi sytuacjami kadrowymi – starzejący się ale sukcesywnie zmieniany krok po kroku „core” Canucks nadal jest konkurencyjny (chociaż pewnie już nie w seriach do czterech wygranych jak play-off). Płomienie trafiły z kilkoma zawodnikami i poczuły krew, zrobiły też dobre transfery i teoretycznie powinny mieć argumenty by grać coraz regularniej. Jest z tym różnie, ale widać już powoli rękę trenera Boba Hartleya. Z tygodnia na tydzień więcej ich rezultatów jest wynikiem założeń taktycznych i dobrej gry, a nie szczęścia i fuksów.

Na deser zostawiam Oilers, czyli zdobywców wszystkich możliwych pierwszych picków ostatnich lat. Wcale nie zdziwię się jeśli Nafciarze jeszcze raz będą wybierać z jedynką i jest to o tyle śmieszne o ile straszne. Moim zdaniem powinno być to regulowane jakimś przepisem, by chronić drużyny przed beznadziejnym tankowaniem.

Z ogólnego punktu widzenia największe szansę na fazę pucharową mają Canucks, z ostatniej formy, determinacji i realizacji taktyki na lodzie postawiłbym na Flames. Szukając niespodzianki, tak częstych przecież na lodowiskach NHL, popatrzmy na to jak spisywać się będą Oilers.

Kojot: Canucks. Flames są bardzo nierówni, a Oilers mimo chwilowego zrywu za chwilę wrócą tam, skąd wydobywa się „Oil” – czyli na dno.

Kowal: Canucks są dla mnie synonimem przeciętności, a patrząc na jakość dywizji Pacific bycie przeciętnym może akurat wystarczyć…  Flames kolejny sezon z rzędu mają mnóstwo szczęścia – rok temu w nieprawdopodobnych okolicznościach odwracali losy meczów w trzecich tercjach, tym razem wyspecjalizowali się w wygrywaniu dogrywek. Jak długo to może potrwać? Paradoksalnie najwięcej pozytywów widzę po stronie Oilers, którzy zbalansowali grę w ataku (a wciąż są bez McDavida!), a Nilsson i Talbot zaczęli bronić powyżej ligowej średniej. Co oczywiście nie oznacza, że ktokolwiek z nich znajdzie się w playoff. Gdybym dziś miał stawiać na finałową trójkę dywizji byliby to Kings, Sharks i Ducks (będę ich bronić do upadłego!).

 

3. Teoretycznie może dojść do sytuacji, w której dwie ekipy z 80-kilkoma punktami wchodzą do play-off z Dywizji Pacyfiku, a dwie z 90-kilkoma nie wchodzą z Dywizji Centralnej. Czy obecny format i zasady rozstawienia/awansu do fazy pucharowej są sprawiedliwe, co i jak można by zmienić?

[wpdevart_poll id=”53″ theme=”1″]

Szewczyk: Czy zasady są sprawiedliwe? Nie wiem. Na pewno jeśli istnieje coś takiego jak dywizje to muszą one mieć jakiś sens poza tabelą na oficjalnej stronie ligi. Ja jednak wolałbym zlikwidować dywizje, wszelkie zabawy w dzikie karty i po prostu grać w play-offach ośmioma najlepszymi drużynami w danej konferencji. Wszyscy byliby zadowoleni i nie można byłoby mówić o niesprawiedliwości. Jedynym problemem byłby terminarz bowiem ekipy mogłyby protestować, że mają np. więcej spotkań z trudniejszymi rywalami. Do tego między innymi służą dywizje, aby takich problemów nie było. Ciężki temat.

Ruszel: Zmiany są potrzebne bo po pierwsze to co mamy teraz jest grubą niesprawiedliwością (przesadnie silne i mocne dywizje dyktują dziwne scenariusze), po drugie jest przynajmniej dla kibiców poza dywizyjnych straszną nudą. Gdy dochodzi do 10 w sezonie pojedynku Predators z Blackhawks oczywiście jesteśmy podjarani bo to play-off, ale czy nie lepiej byłoby zobaczyć coś mniej oklepanego?

Przychylam się też do zdania Dawida, cały system Dywizyjny jest już archaizmem i myślę, że powoli będzie się od niego odchodzić. W NBA już są plany edycji obowiązujących tam zasad, tak by do play-off awansowało 16 najlepszych ekip w lidze – bez znaczenia na podziały dywizyjne czy konferencyjne. Pomysł kontrowersyjny i trudny do realizacji, ale same założenia i pytania będą wracać i trzeba się będzie nad tym pochylać by produkt pod tytułem play-off nie tracił na atrakcyjności.

Kojot: Dla mnie przede wszystkim jest bzdurą fakt, że lider dywizji automatycznie ma więcej punktów niż wszyscy, którzy nie są liderami dywizji. Doprowadza to do kuriozalnych czasem sytuacji, choć z drugiej strony jest to jakaś motywacja do walki.

Kowal: Ten wciąż świeży system ma swoje wady, jak choćby ta zawarta w pytaniu. Dziennikarze za Atlantykiem zwracają też uwagę, że prawdopodobni zwycięzcy w dywizji Pacific LA Kings w pierwszej rundzie trafią na trudnego rywala z wildcard z Central (Wild? Hawks? Preds?), podczas gdy druga i trzecia ekipa z Pacific walkę o półfinał Zachodu stoczy między sobą… Cóż, nie wiem, co złego jest w starej jak świat formule 1-8, 2-7, 3-6, 4-5…

 

4. Co stanie się z kadrą Winnipeg Jets po sezonie i jak bardzo jest to zależne od wyniku, jaki Odrzutowce wykręcą w tej kampanii? Niezastrzeżonymi wolnymi agentami są Andrew Ladd i Dustin Byfuglien, a Jacob Trouba także wymaga podpisu na nowej umowie. Ponoć cała trójką domaga się po mniej więcej 7 milionów na głowę. Łącznie to koszt 21 mln na sezon. Kto będzie priorytetem dla Jets?

[wpdevart_poll id=”51″ theme=”1″]

Ruszel: 19, 20 czy 21 mln na sezon za tą trójkę to za dużo i ten scenariusz jest raczej wykluczony. Jets być może będą chcieli zaszaleć na rynku wolnych agentów, nieco zmienić swoje oblicze (które od kilku lat jest już dosyć przewidywalne) aniżeli pozostawać przy starych rozwiązaniach. Liczyłbym się raczej z przepłaceniem Byfugliena, który jest sercem i przywódcą tej drużyny. Obawy o jego rychłej starości wypaleniu się pozostawiłbym w rejonie baśń i legend, sądzę że przygrubawy Bif Buff może długo być w należytej formie coś jak Zdeno Chara.

To stawia w gorszej sytuacji negocjacje Andrew Ladda, którego można wymienić na lepszy model. Trouba jest rozczarowaniem , jego rozwój od dwóch lat nie idzie po myśli włodarzy Odrzutowców i wątpię aby chcieli mu dać coś dużego. Albo zawodnik zgodzi się na bridge deal, albo będzie na skończy się na jednorocznym uzgodnieniu po arbitrażu. A od tego miejsca już tylko krok, żeby go wymienić na przykład na wciąż dostępnego i szukającego możliwości gry w pobliżu swojej rodziny Travisa Hamonica i zyskać jeszcze w dodatku jakiś draft pick.

Szewczyk: Zapewne Winnipeg najmniej zależy na Byfuglienie z wymienionej trójki. Trouba z kontraktu RFA poniżej miliona dolarów od razu na kontrakt siedmiomilionowy? Wątpię. Zresztą jeśli faktycznie by tak było to Jets mogą pomęczyć się z nim na arbitrażu. Dlatego myślę, że największe negocjacje Odrzutowce będą toczyć z Laddem, który jest jednym z najważniejszych elementów ofensywnych tego zespołu i być może otrzyma on swoje siedem melonów.

Kojot: Postawiłbym przede wszystkim na Ladd’a – popełnia mniej błędów niż „Buff” – choć z kolei Buff jest niekwestionowanym liderem zespołu. Z pewnością 21 baniek na trzech graczy nie wchodzi w grę w ekipie byłych Thrashers.

Kowal: Z racji wieku oraz potencjału najbardziej walczyłbym o zatrzymanie Trouby. 30-letni Byfuglien i jego rówieśnik Ladd na długich kontraktach za 3-4 lata zaczną wychodzić im bokiem. Sądzę, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wieloletnia umowa Trouby, porozumienie z Buffem lub Laddem oraz wymiana z udziałem tego, którego nie uda się zatrzymać.

 

5. Czy pogrzeb Boston Bruins nie odbył się zbyt szybko, gdy w kwietniu tego roku nie awansowali do play-off? Obecnie drużyna ta gra na dobrym poziomie, hejterzy przesadzili z bilansem negatywów do pozytywów w ekipie Niedźwiedzi? A może prawda dopiero wyjdzie na jaw?

[wpdevart_poll id=”50″ theme=”1″]

Ruszel: Podstawy do obaw były, nowy menadżer ledwo zdążył umeblować biuro, a już wykonał kilka wcale nie błahych ruchów. Potem nadszedł początek sezonu i miałem wrażenie że wszyscy rozsiedli się w kanapach zrobili popcorn i czekali na katastrofę, która się nigdy nie wydarzyła.

Nie było zwolnienia Claude’a Juliena (brawo dla tego pana, dla mnie jeden z kandydatów do Jack Adams, ale oczywiście dostanie go kto inny), Brad Marchand i Patrice Bergeron złapali chemię na poziomie najlepszych dynamic-duo w lidze. Znalazła się też głębia w postaci dobrze uzupełniających grę Spoonera, Eriksson nawet Zac Rindaldo gra dokładnie to czego oczekuje się od niego w składzie Niedźwiedzi (łapie rywali na kary). Obecna druga pozycja w Dywizji Atlantyku to bardzo wygodne miejsce dla Bruins, nie cisną się na czołówkę nikt od nich tego nie oczekuje. Z drugiej strony każdy kto z nimi gra musi czuć respekt.

Szewczyk: Boston jak na razie zaskakuje i to z tej pozytywnej strony. Myślę, że raczej nikt nie mówił o pogrzebie Miśków, to mocne słowo. Niemniej jednak jak na razie Bruins nie zapewnili sobie nic. Nie mamy nawet połowy sezonu więc z hurraoptymizmem bym nie przesadzał, a na końcowe opinie poczekał do końca. Zobaczymy jak będzie miała się sytuacja po nowym roku, kiedy to zaczyna się walka „na serio” o play-offy.

Kojot: Oczywiście, że przesadzili. Taka drużyna nie rozsypuje się ot tak i nie trwa to jeden sezon. Po zdobyciu Pucharu każda drużyna musi zaliczyć mały spadek formy, przegrupować się i ponownie walczyć o przerośnięty złoty kieliszek. To kwestia czasu, zanim Bruins znowu będą obiektem westchnień dziewczyn wszystkich hejterów tej drużyny no i Montreal Canadiens – może Bruins mają mniej pucharów ale przynajmniej ich ostatnie mistrzostwo widzieli jeszcze jacyś żyjący fani.

Kowal: Należałem do obozu sceptyków. Starzejący się liderzy, nerwowe ruchy w offseason plus katastrofa z ubiegłego sezonu nie dawały powodów do optymizmu. Póki co jest zaskakująco dobrze, ale poczekajmy z odtrąbieniem odrodzenia Bruins. Dywizja jest bardzo ciasna, grania między liderowaniem w Atlantic a miejscem poza playoff to kwestia dwóch udanych lub nieudanych meczów.