Kibice Stołecznych myśleli, że nigdy nie doczekają się momentu, w którym zadebiutuje. Już chodziły słuchy, że to kolejny przypadek zmarnowania wyboru w 1. rundzie draftu na Rosjanina, który nigdy nie zawita za ocean. Ogólne opinie krążące na temat Jewgienija Kuzniecowa, przypominały legendę o Big Foot-cie. Bardzo wielu o nim słyszało, miał odstawać od zwykłych śmiertelników (umiejętnościami), lecz nikt go nigdy nie widział. Jedyne namacalne dowody jego istnienia to kiepskiej jakości materiały wideo (LOL, przekazy TV z mniejszych miejscowości goszczących ligę KHL). Aż do pamiętnego roku 2014, w którym to objawił się on publiczności Verizon Center.
Ale wróćmy do początków jego historii. Wybrany z 26. numerem w drafcie w 2010 roku, młody Rosjanin od wczesnych lat juniorskich był wysoko klasyfikowany w Pre-Draft rankingach za oceanem. W kategorii Skaters (napastnicy + obrońcy) ze scoutingu Europejskiego w ostatniej edycji rankingu NHL Central Scouting Bureau uplasował się on na pozycji trzeciej za Mikaelem Granlundem i Władymirem Tarasenką. W dniu draftu spadł do trzeciej dziesiątki pierwszej rundy, właśnie z powodu tzw. „Russian Factor” czyli obawy drużyny, że nie zamelduje się do klubu i będzie chciał kontynuować karierę w KHL. Ale same czynniki „z lodu” były bardzo pozytywne:
„Jest szybki, umiejętny i utalentowany. Jest również liderem na lodzie, był kapitanem drużyny Rosji w turnieju U-18, w którym zagrał fantastyczne zawody. Jest bardzo wprawny w każdym elemencie rzemiosła hokejowego” – Goran Stubb – Dyrektor Europejskiego oddziału skautów ligi NHL o Kuzniecowie
Warte zauważenia jest podwójne podkreślenie umiejętności zawodnika przez Gorana Stubba.
Na potwierdzenie swoich ponadprzeciętnych umiejętności, Jewgienij miał zawsze bardzo udane turnieje juniorskie U-20, w których grał trzykrotnie. Za pierwszym razem po udanym turnieju U-18, w którym skolekcjonował 12 punktów w 7 meczach, dostał również powołanie do tej „poważnej” drużyny młodzików. Zdobył z nią 2 bramki. W kolejnych dwóch latach był już ostoją swojej reprezentacji. W drugim turnieju (grając jako jedyny osiemnastolatek w składzie Rosji) poprowadził swoją reprezentacje do złota, kończąc w klasyfikacji punktowej na drugim miejscu (4G-7A-11P w 7 meczach). W ostatnim swoim turnieju World Juniors uzbierał 13 punktów (6G-7A), jednocześnie reprezentując drużynę jako jej kapitan, kończąc cały turniej ze srebrem. Jednym z bardziej imponujących występów Kuzniecowa było pokonanie, jak zawsze, niezwykle utalentowanej drużyny Klonowego Liścia, popisując się Hat-Trickiem i dokładając do tego jedną asystę:
Po paru udanych latach spędzonych w KHLu (raz został nawet wybrany do All-Star Game), cały czas nie podejmował decyzji o przenosinach za ocean. Dużym czynnikiem takiej a nie innej decyzji były coraz bliższe Igrzyska Olimpijskie, które miały odbyć się w ojczyźnie Kuzniecowa, a konkretnie w Sochi. Dostał on zapewnienie od władz Sbornej, że będzie miał lepsze szanse na dostanie się do drużyny narodowej, grając pod okiem trenerów oglądających zmagania w Rosji. Jednak po sezonie pełnym kontuzji i o wiele gorszych rezultatach punktowych, ostatecznie nie dostał powołania.
Ten moment uświadomił go, że to najlepsza chwila na zmianę otoczenia. W momencie, w którym jego drużyna Traktor Czelabińsk nie miała matematycznych szans na awans do miejscowych Play-offów, Kuzniecow podpisał swój Entry-level deal z Washington Capitals i dołączył do drużyny. Big Foot przestał być tylko zabobonem.
W pierwszych dwóch sezonach w NHL, widać było wyraźnie, że dopiero dostosowuje się do gry na taflach Północnoamerykańskich. Front Office Capitals spokojnie i metodycznie dawał mu więcej obowiązków, dając mu grać coraz więcej ważnych minut. Ostatecznie, pod koniec poprzedniego sezonu, drużyna Barry’ego Trotza znalazła w Kuzniecowie swojego centra drugiej formacji ataku. Jewgienij już przyzwyczajony do gry na mniejszych, bardziej fizycznych lodowiskach NHL mógł zachwycać swoimi bajecznymi umiejętnościami, pokazując to miedzy innymi w pamiętnym meczu numer 7 serii z NY Islanders, w którym to przypieczętował awans swojego zespołu do drugiej rundy fantastycznym trafieniem (bardzo podobny „fake” jadąc prostopadle do bramki zaprezentował tydzień temu w dogrywce 3na3 z Florydą):
Przez operacje w offseason długoletniego centra dla Aleksa Owieczkina, Szweda Nicklasa Backstroma było wiadomo, że przez parę pierwszych meczów obecnego sezonu Kuzniecow będzie pierwszym centrem w depth charcie Capitals. Jednak gra młodego Rosjanina przerosła wszelkie oczekiwania i nawet już w pełni gotowy Backstrom musi na razie grać w drugiej formacji. Nie sądzę by taka sytuacja trwała cały sezon, lecz dopóki linia Owieczkin-Kuzniecow-Oshie gra fantastyczny hokej, radząc sobie z każdą napotkaną jednostką defensywną przeciwnika, tak długo nie będzie dawała powodów trenerowi by ją przemeblować.
Z bardziej zaawansowanych statystyk wynika, że Backstrom jest dużo lepszym zawodnikiem. Oto porównanie obydwu zawodników (bardzo mała porcja danych, lecz dość wymowna, sytuacje 5v5 z uwzględnieniem wyników):
Kuzniecow mimo pozytywnego wskaźnika posiadania krążka (CF60- generowanie strzałów gdy zawodnik jest na lodzie na każde 60 minut gry więcej ->lepiej, CA60 – obrona strzałów generowanych przez przeciwnika na każde 60 minut gry mniej -> lepiej) jest gorszy zarówno w produkcji ofensywnej jak i w przeszkadzaniu przeciwnikowi udanej gry w ataku. Szczególnie warto zaznaczyć defensywną część gry Nicklasa Backstroma, cały czas niesłusznie niedocenianego w głosowaniach na Selke Trophy dla najlepszego defensywnego napastnika liga. Obecnie, z powyższymi statystykami, jest najlepiej hamującym generowanie strzałów przeciwnika zawodnikiem ligi. Kuzniecow mimo faktu że ma negatywny indeks Corsi% relatywnego do drużyny (-1,93%) to wciąż w porównaniu do całej ligi jest bardzo dobrym zawodnikiem z punktu widzenia posiadania krążka. Być może taka kolej rzeczy jest skutkiem wyśmienitej gry drugiej formacji, właśnie pod przewodnictwem Backstroma, wraz z „Królem Corsi z LA Kings” Justinem Williamsem.
Dzięki świetnej grze Kuzniecowa (5G-10A w 13 meczach) w parze z krajanem „Aleksandrem Wielkim”, Washington Capitals mają (w końcu) dwie, bardzo solidne i efektywne linie ataku. Jak już wspomniałem, nie sądzę by Nick Backstrom na dobre zadomowił się w drugiej linii, szczególnie z takimi statystykami. Ostatecznie zostanie przywrócone zabójcze połączenie numerów 8 i 19. Lecz nigdy nikomu nie zaszkodziło posiadanie dwóch, klasowych i światowych zawodników na środku lodowiska. A taką sytuację, dzięki wyjściu na jaw talentów Jewgienija Kuzniecowa, mamy do czynienia w czerwonej części Waszyngtonu. Rock the Red!
Tabele statystyczne z serwisu war-on-ice.com