Wypaść ze składu Montreal Canadiens to żaden wstyd. Drużyna, dla której porażka w tym sezonie jest jak dotrzymanie obietnicy przez polityka – sporadyczna i minimalna, ma ciasny skład, a konkurencja nie śpi. Jednak Od kilku lat zdaje się spać Aleksander Siomin – który raz za razem marnuje szanse na powrót do dawnej świetności. Do listy drużyn sadzających go na ławce za nieskuteczność, Siomin może dopisać Canadiens.

semin3Do niedawna jeszcze wielki przyboczny Aleksa Owieczkina, wśród fanów ma opinię lenia oraz gracza cierpiącego na „rosyjski syndrom”, czyli przypadłość hokeistów Mateczki Rosji , których forma zmienia się szybciej, niż status majątkowy Roberta Lewandowskiego. Decyzja, a nawet już same plotki o „usadzenia” Siomina w ramach kary za grę poniżej oczekiwań, nie jest pierwszą w jego historii.

W zeszłym roku, Siomin wylądował „na dywaniku” trenera Carolina Hurricanes i został odsunięty od składu na mecz z Arizona Coyotes. W ośmiu spotkaniach, Siomin zdobył jedynie dwie asysty, a w statystyce „+/-” widniała wartość minus 7. Trener Peters, zazwyczaj oszczędny w krytyce, tym razem był brutalnie szczery z mediami. „Alex nie jest obecnie w składzie. Mamy wystarczająco dużo dobrych graczy, by niektórych odsunąć”.

Sasza zarabiał 7 milionów dolarów za każdy rok gry w barwach Hurricanes. W ostatnim sezonie zdobył 19 punktów w 57 meczach… mama John’a Scotta pękała by z dumy. Pani Siomin widziała jednak lepsze dni kariery syna.

semin2Problem, jaki Siomin ma w Montrealu polega na tym, że punkty zdobywają wszyscy z jego formacji, ale nie on. W 10 meczach zdobył jedynie 3 asysty w 10 spotkaniach. Grając w drugiej formacji najlepszej drużyny obecnego sezonu, trzeba albo mieć wszystko w nosie, albo myślami orbitować w okolicach Saturna, by mieć tak mizerny wynik. Ze wszystkich 6 zawodników dwóch pierwszych linii drużyny, Sjemin oddał najmniej strzałów (14). Nie tego spodziewają się fani z Mekki hokeja… ani żadnej innej drużyny, w której było mu dane grać.

Dla jednych Rosjanin to rzadki talent, dla innych to przereklamowany produkt Aleksa Owieczkina. Rację mogą mieć i jedni, i drudzy. Wszyscy jednak pamiętają dni świetności zawodnika Canadiens, i miejmy nadzieję, że jeszcze będzie nam dane widzieć, jak bryluje on na lodzie jak za najlepszych lat w szeregach Capitals.