Dallas Stars – Ottawa Senators
Tylko dwa mecze ale ile goli! Na co komu te większe rozmiary bramek lub mniejszy sprzęt bramkarzy? Zapytajcie najlepiej kibiców Ottawa Senators, bo oni w tym sezonie dosyć nieoczekiwanie robią dużo dobrego „show”. Nie inaczej było gdy pojechali do Teksasu i ograli najlepszych na Zachodzie 7:4. Nie opiszemy każdego trafienia, nie damy rady streścić wszystkich maluczkich aspektów tej rozgrywki. Działo się sporo zwłaszcza dla tych, dla których solą tej gry są gole.
Mi podobało się z czasem coraz mniej. Zaczyna się fajnie bo zaskakująco goście wychodzą na 2:0. Czy utrzymają? Rozwinięcie jest niezłe, bo Stars kontrują na 1:2, ale potem jest rozczarowanie, bo to jedyny moment gdy ten mecz jest „ciasny” i „bliski”. Pogrążyła mnie trzecia tercja, tych trafień było po prostu za dużo, nawet jeśli były całkiem niezłe. Ratuje sytuacje fakt że to jednak niespodzianka, gorzej oglądałoby się gdyby to Stars skopali w ten sposób Senators (nuda).
Warto jednak żebyście zobaczyli coś co kanadyjscy dziennikarze nazwali Bennetracją, ja nazwałem też braterską współpracą, ciekawe jak nazwali tę akcję sami bracia Benn? Jordie zagrywa do Jamiego gdy Stars grają w osłabieniu i pada piękna bramka. 15. trafienie w sezonie Jamiego Benna, ciekawe kiedy zacznie się go doceniać na równi z innymi gwiazdami tej ligi? Ile Art Ross Trophy trzeba wygrać? Jedno już ma, a po drugie „idzie”. A niektórzy dalej żyją tylko bohaterami z jeśli nie minionej, to mijającej już epoki (Halo Crosby? Obudź się w końcu!)
Benn mógł mieć tutaj hat tricka, ale z dwóch niezbyt dobrze broniących bramkarzy (wystąpiło w sumie trzech, bo między słupkami Stars nie przetrwał Niemi) to Anderson miał więcej do powiedzenia i powstrzymał najlepiej punktującego gracza ligi. W protokole meczowym jest inaczej, ale ten save praktycznie dał możliwość strzelenia empty-nettera Mike’owi Hoffmanowi. Ja więc przynajmniej wirtualnie dopisuje tu asystę dla Andersona.
Anaheim Ducks – Calgary Flames
Są takie miejsca gdzie po prostu coś Ci nie wychodzi i tyle. Trudno to wytłumaczyć, ale od 21 spotkań w Honda Center przegrywają Calgary Flames (od 2004 roku) i to nawet nie jest tak bardzo zależne od tego jak dobrze czy źle grają. Zaczęli nieźle od dwóch trafień, zresztą oni ostatnio byli „na fali” i wracała wiara w tę drużynę. Niestety to nie był ten dzień, w którym złamią swoją kalifornijską „klątwę”.
Pięć asyst Ryana Getzlafa stało się pierwszą historią tego spotkania. Tylko raz w swojej karierze Getzlaf miał pięciopunktowy występ i było to dawno temu (ale nie tak dawno jak wygrana Flames, bo w 2009). Malkontenci wciąż czekają na bramki Ryana, bo nie wiadomo czy same rozegrania rozruszają Ducks na dobre czy znów tylko na momencik. Kapitan ekipy Kaczorów ma tylko jednego gola w tym sezonie.
Prawdziwą historią tego meczu jest dla mnie… ząb sędziego Marca Joannette’a. Wyposażenie szczęki arbitra gdzieś w trakcie gry się „zagubiło” ale szczęśliwym trafem odnalazło się podczas pierwszego zastopowania gry i powędrowało prosto do jego kieszeni. Mamy nadzieje na skuteczną reimplantację ubytku 🙂