Wiele razy w historii draftów zdarzało się, że zawodnicy, którzy wyrastali później na gwiazdy nie tylko swoich zespołów ale i całej ligi, wybierani byli w dalszych rundach. Wspomnieć wystarczy tutaj o trio z Red Wings – Lidstromie, Zetterbergu i Daciuku, Henriku Lundqviście czy, z nieco odleglejszych czasów, Lucu Robitaille, Dougu Gilmore, Ricku Tocchecie. Na naszych oczach rośnie kolejna wielka niespodzianka. John Klingberg notuje nieprawdopodobny start w barwach Dallas Stars.

Wybrany w piątej rundzie draftu w 2010 roku szwedzki obrońca okazuje się jednym z większych „steali” ostatnich lat. Od początku swojej przygody z dorosłym hokejem uznawano go za zawodnika mającego dobry przegląd pola i świetnie operującego krążkiem, i chociaż w ostatnim roku spędzonym w rodzimej lidze był jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji, mało kto wróżył mu oszałamiającą karierę w NHL.

Kiedy w 2013 roku Klingberg trafił za ocean, potrzebował jedynie trzynastu spotkań w AHL aby zaaklimatyzować się w północno-amerykańskim hokeju. Zdobył w nich trzynaście punktów i został powołany do big clubu. Już debiutancki sezon pokazał, jak wielkim wzmocnieniem Stars będzie Szwed. W 65 meczach zanotował 40 oczek i był najlepiej punktującym defensorem drużyny, będącej jedną z większych rewelacji sezonu 2014/2015. Wiele mówiło się o możliwym przyznaniu mu Calder Trophy, jednak koniec końców ta powędrowała Aarona Ekblada, prawdopodobnie dlatego, że Klingberg w przeciwieństwie do innych nominowanych nie rozegrał pełnego sezonu.

Nikogo nie dziwi więc, że w obecnym sezonie młody Szwed jest czołową postacią swojego zespołu, znajdując się na lodzie średnio przez 23,4 minuty na mecz. W dużej mierze to jego postawie, wspaniałe statystyki strzeleckie zawdzięczają Jamie Benn i Tyler Seguin. Kiedy 23-latek jest na lodzie, Stars notują 56,8% posiadania krążka, natomiast kiedy go nie ma, statystyka ta wynosi już jedynie 47,4%. W 19 spotkaniach trwającej kampanii, Klingberg zdobył już 20 punktów, na co złożyły się cztery bramki i szesnaście asyst, co daje mu drugą pozycję w tabeli asystentów. Przed nim znajdują się tylko Patrick Kane i Tyler Seguin, którzy mają po 17 asyst.

W połowie kwietnia tego roku Dallas Stars zdecydowali się podpisać nową umowę z obiecującym obrońcą. Na stole wylądował nieco ryzykowny kontrakt, gwarantujący Szwedowi 4,25 miliona dolarów rocznie przez kolejne siedem sezonów. Jak pokazały pierwsze spotkania, może się to okazać jednym z lepszych kontraktów na przestrzeni ostatnich i najbliższych kilku lat. Zawodnicy zarabiają coraz więcej, salary cap idzie w górę i biorąc pod uwagę, że przez tak długi okres cap hit Klingberga wynosił będzie jedynie 4,25 miliona, można uznać za spory sukces Jima Nilla. Zwłaszcza, że 23-letni Szwed już teraz typowany jest na jednego z poważniejszych kandydatów do zdobycia Norris Trophy, przyznawanego dla najlepszego obrońcy.

Pozostaje nam dalej z wypiekami na twarzy oglądać popisy tego utalentowanego i niezwykle pewnego siebie obrońcy. Wszystkie oczy zwrócone na #3 w zielonym jerseyu, bo być może wśród Gwiazd rodzi nam się prawdziwa gwiazda.