Nie ma ludzi niezastąpionych. Ale są ludzie, których zastąpić będzie ciężko przez wiele lat. Kilku możnych świata bramkarskiego od kilku lat już okupuje pierwszą pozycję bramkarza w swoich klubach, i póki co nic nie zwiastuje zmiany. Rzucają oni bardzo szeroki i chłodny cień na swoich zmienników, którzy nie mają szans wypracować sobie swojej pozycji grając u boku gigantów. Prezentujemy dziś zestawienie kilku bramkarzy, dla których jedyną nadzieję na pozycję startera jest transfer.
Mike Condon (Montreal Canadiens)
Amerykanin właśnie ma swoją szansę, i świetnie ją wykorzystuje. Jeden z najlepszych bramkarzy świata – Carey Price, kontuzją zafundował mu karnet na tymczasową jedynkę Habs. 25-letni Condon (co dla nas Polaków brzmi pewnie dość niefortunnie), najpewniej jest bardzo odporny na stres. Nie jest tajemnicą rozmiar presji, jaka wywierana jest na bramkarzy w Montrealu. Z tym Condon wydaje się nie mieć problemów.Jego obecna średnia 2.06 bramki na mecz robi wrażenie – nawet przy tak świetnie grającym zespole.
Condon jest bardzo zwinnym bramkarzem. Wrażenie robi jego gra parkanami, oraz umiejętność bardzo szybkiego powrotu do pionu z parteru. Condon jest bramkarzem bardzo szybkim, z dużą umiejętnością szybkiej zmiany pozycji od słupka do słupka. Jest szybszy niż obecna gwiazda Canadiens, gra również bardziej efektownie – ale swoją markę i umiejętności przyjdzie mu jeszcze potwierdzać kilka lat. Życzymy sukcesów i transferu.
Carter Hutton (Nashville Predators)
Jest chyba jednym z najlepszych zmienników w lidze. Kanadyjczyk bardzo godnie zastępuje Pekka Rinne. Robił to wyśmienicie, gdy 2 sezony temu Rinne musiał przejść operację. Hutton udowodnił, że ma zapędy na jedynkę i predyspozycje, by częściej stawać między słupkami – średnia 2.62 mówi sama za siebie.
29-latek jest bardzo szybki, bardzo zwinny. Jest niższy od Fińskiej gwiazdy Predators, jednak jest dużo bardziej efektowny, a przy tym bardzo skuteczny. Swoją szybkość i świetne przygotowanie atletyczne powinien cenić i wykorzystać je jak najszybciej do znalezienia sobie pracy jako podstawowy bramkarz. 29-30 lat to z reguły szczytowy okres zamaskowanych hokeistów.
Antti Raanta (New York Rangers)
Prędzej Władimir Putin wystąpi w teledysku do utworu „God Bless America”, niż Raanta zastąpi „Króla Henryka”. Nie zmienia to faktu, że w pełni zasługuje na szansę bycia numerem jeden. Od początku kariery w NHL, Fin zdradzał spory talent i wszystko wskazuje, że Rangers również nie zawiodą się na przybocznym Henrika Lundqvista.
Raanta jest jeszcze bardziej widowiskowym bramkarzem, niż wspomniany wcześniej Hutton. Przede wszystkim, jest wręcz gimnastycznie rozciągnięty. Gra „w parterze” jest jego bardzo silną stroną, a możliwość bardzo szerokiego rozstawu nóg bez urazu pachwiny będą jego znakiem rozpoznawczym. Raanta gra agresywnie, bardzo pewnie, i nie jest typem bramkarza, który „klei” się do niebieskiego pola wokół jego bramki. Bardzo waleczny, z fenomenalną kondycją i warunkami fizycznymi. Z utęsknieniem czekam na jego występy, jako podstawowy bramkarz innego klubu.