Masz 38 lat, piękną żonę i piątkę dzieci. Na twoim koncie jest kilka milionów dolarów, a miasto w którym mieszkasz uważa cię za pół-boga. Nie masz jednak najcenniejszego w Twojej karierze – Pucharu Stanley’a. Zdobycie Pucharu z drużyną z miasta, które cię kocha, jest w ciągu najbliższych kilku lat możliwe, ale trudniejsze niż wszystko, co do tej pory robiłeś. Zostajesz w mieście, które cię kocha, czy szukasz tytułu mistrza gdzieś indziej? Shane Doan już wybrał.

 

„Kapitan Kojot” już 3 lata temu podpisał kontrakt, który wiąże go z Arizona Coyotes do 40 roku życia – czyli do hokejowej emerytury. Doan podpisał kontrakt w momencie, gdy drużyna ostro parła do przodu, by rozsypać się po dojściu do Finałów Konferencji. Doan był jawnym przeciwnikiem ponownej przebudowy drużyny, ale mimo to z jego ust nigdy nie padły żadne słowa, z których wynikało by, że zamierza on opuścić drużynę, z którą związany jest całą swoją karierę.

 

Doan znany jest z bycia człowiekiem bardzo silnej, wręcz niezłomnej wiary w dwóch sferach swojego życia. Po pierwsze, jest gorliwym chrześcijaninem chodzącym regularnie do kościoła i przyznającym się do swojej wiary na każdym możliwym kroku. Po drugie, niezłomnie i na przekór wszystkim, wierzy w to, że uniesie Puchar nad głową z Kojotem i literką „C” na bluzie. I choć to marzenie powoduje śmiech u wielu ekspertów, wielu nie wierzyło również, że Doan kiedykolwiek zagra w NHL, nie wspominając już o byciu kapitanem jednej z drużyn tej ligi.

 

Swoją wiarę Doaner popiera czynami. Mimo podeszłego, jak na hokeistę wieku, jest zawsze pierwszy na treningach i wychodzi z nich ostatni, ma zawsze pierwsze i ostatnie słowo w szatni. Swoim zachowaniem, uporem i ciężką pracą na każdym treningu i meczu udowadnia pozostałym zawodnikom, że jego marzenie, mimo silnej wiary Doan’a, nie jest jedynie w rękach Stwórcy. Były kapitan reprezentacji Kanady cały czas walczy o mistrzowski pierścień na palcu, jako lider, kapitan oraz mentor w Arizona Coyotes.

 

Zawodnicy mówią różne rzeczy. Często poematy wypowiadane na temat swoich drużyn tracą wartość, gdy zawodnik chwilę potem zmienia barwy lub zdanie na temat swojej ekipy. Doan udowadnia jednak wiarę w Coyotes, raz za razem składając swój podpis na nowych umowach z klubem z Arizony – bez żadnej pewności, że los wynagrodzi mu jego lojalność.