W kategorii dyskusja na kilka dyskusyjnych tematów będą wypowiadać się nasi redaktorzy. Czytelnicy również mogą wyrazić swoje zdanie biorąc udział w przygotowanych sondach. Możecie również dołączyć się do rozmowy używając systemu komentarzy!

 

1.  41 meczów zawieszenia dla Raffiego Torresa to dużo, mało, w sam raz?

[wpdevart_poll id=”2″ theme=”1″]

 

Ruszel: Za mało. Co trzeba zrobić i kim trzeba być, by dostać od NHL zakaz gry w lidze? Chyba musielibyśmy mieć jawny przykład napaści z celowością pozbawienia życia, nóż ukryty w bucie łyżwy i użycie go w trakcie bójki. Sam się boje swoich myśli, ale patrząc na to jaką recydywą jest Torres i na to jak wciąż krótko wydaje się być odsiedzenie połowy sezonu, trudno mi nie zadawać takich pytań.

 

Kolasiński: To i dużo, i mało. Dużo, bo przez co najmniej 41 spotkań znacznie zniwelowano ryzyko poważnej kontuzji u wszystkich zawodników 29 drużyn ligi. Mało, bo najwyraźniej Raffi Torres nie planuje się zmieniać, i nie bardzo robią na nim wrażenie sankcje nakładane przez niego na ligę. Albo liga zaakceptuje, że Torres gra widowiskowo, ale bardzo niebezpiecznie i będzie go zawieszać na krócej, albo wyrzuci go z ligi na dobre. Innej możliwości nie widzę.

 

Szewczyk: Moim zdaniem kara jest wystarczająca. Nie jest to za dużo patrząc na poprzednie „wybryki” Torresa, który już wielokrotnie był zawieszany przez ligę. Nie jest to z pewnością także mało. Zawodnik San Jose Sharks doskonale wiedział czym będą skutkować jego kolejne bezsensowne zachowania na lodzie bo nie wierzę aby nie zapoznał się on z odpowiednim zapisem w CBA. Można też domniemywać, że Torres posłużył poniekąd jako przykład i wyraźny znak, że takie zachowania w tym sezonie będą bardzo surowo karane. Zobaczymy czy to poskutkuje.

 

2. Nowy kapitan Sharks to wybór dobry, konieczny, problematyczny?

[wpdevart_poll id=”3″ theme=”1″]

 

Szewczyk: Oczywiście, że konieczny. Żadna drużyna nie powinna pozostać w szatni bez kapitana. Drużyny, które odkładają wybór zawodnika z literką „C” w wieczność moim zdaniem nie postępują zbyt dobrze. Jest to moim zdaniem także wybór dobry. Pavelski gra dla Sharks od samego początku swojej kariery i swoją postawą z pewnością zasłużył na swoje wyróżnienie. Oczywiście do tego dochodzi fakt, że zawodnik, który zostaje kapitanem stara się dawać z siebie jeszcze więcej, a nie ulega wątpliwością,  że Joe to czołowa postać „Rekinów”.

 

Kolasiński: Konieczny, bo chyba żadna drużyna nie radzi sobie dobrze bez kapitana. Dobry – bo kapitanem został „jedyny” słuszny – a wiemy, że są drużyny, które wybierały kapitanów, którzy nie byli ani słuszni, ani jedyni (jak Sabres, którzy przyklejali literkę „C” innemu zawodnikowi w zależności od tego, czy grali u siebie, czy na wyjeździe). Problematyczny? Nie sądzę. Ja wybrał bym tak samo.

 

Ruszel: Problemu na razie nie ma, ale może się pojawić. Pavelski to pozornie wybór bezpieczny, bo łatwo wskazać lidera idąc za śladem cyfr, punktów, ważnych goli. To jakie tajemnice skrywa jednak szatnia Sharks i pomieszczania klubowe, pozostanie w sferze domysłów. Pavs dopiero co wyszedł z cienia swoich lepiej ocenionych na starcie kariery kolegów, zajęło mu to 7-10 lat. Gdy mógł spokojnie skupić się na sobie i swojej grze dowalono mu C na barki. Jak zachowa się gdy Joe Thornton powie szefowi lub trenerowi, żeby zamknął pysk? Jak zachowa się gdy Joe Thornton powie tak do niego? Będzie wtedy problematycznie.

 

3. Wyobraź sobie że nie ma Eichela i McDavida, kto jest faworytem do Calder Trophy?

[wpdevart_poll id=”4″ theme=”0″]

 

Kolasiński: Co prawda trójka tegorocznego draftu, czyli Dylan Strome, został wysłany na „doszkalanie”, ale lojalnie zaproponuję Maxa Domi. Chłopak ma wszystko co potrzeba, by w tym roku bardzo poważnie zagrozić dwójce faworytów. Jego istotnym atutem w końcu jest także fakt, że nie gra w Oilers – drużynie, która mam wrażenie, ma potrzebę tworzyć problemy na własnym podwórku.

 

Szewczyk: Nie lubię bawić się w takie gry jeszcze przed początkiem sezonu. No ale dobrze. Jeśli nie McDavid i nie Eichel to Nikolaj Ehlers. Moim zdaniem młody Duńczyk przebojem wejdzie do NHL i stanie się jedną z najważniejszych postaci Winnipeg Jets. Jego statystyki w ligach juniorskich jasno udowadniają jak wielkim talentem obdarzony jest ten europejski zawodnik. „Czarny koń” wyścigu o Calder Trophy? Dlaczego nie!

 

Ruszel: Wyciągnę królika z kapelusza i wskaże kandydaturę mniej popularną – Jake Virtanen. Chłopak wygrał serca kibiców Vancouver w przedsezonie, najpierw dając pierwsze kamienne pchnięcie Connorowi McDavidowi, a później ofiarnie nadstawiając twarz do strzału kolegi i w efekcie zdobywając bolesnego gola. Zapomina się gdzieś o nim, bo z zasady miał to nie być gracz efektowny, spektakularny. Wychodzi jednak na to, że na swój sposób jest, ma w sobie ten magnes, który przyciąga krążek i duże postacie.

 

4. Artiemij Panarin, Anton Slepyszew, Siergiej Płotnikow – który z Rosjan zachwyci w tym sezonie?

[wpdevart_poll id=”5″ theme=”0″]

 

Szewczyk: Moim zdaniem Siergiej Płotnikow. Co do Panarina jego transfer do NHL był dosyć huczny, z jego postacią w Blackhawks są wiązane ogromne nadzieje  i nie wiem czy jego dobra gra byłaby określana jako „zachwyt”, bardziej jako po prostu udany transfer. Tymczasem Płotnikow do NHL dostał się nieco poza fleszem aparatów. Nikt w niego nie wierzył. Większość osób typowała go raczej jako postać do bottom six. Tymczasem Siergiej fantastycznie zaprezentował się na obozie treningowym oraz w spotkaniach sparingowych i z gry w trzeciej-czwartej linii Pittsburgh Penguins zyskał miano jednego ze starterów w top-six. 25-letni Rosjanin w Pittsburghu z dnia na dzień prezentuje się coraz lepiej, a jego partnerami będą Jewgienij Małkin i Patric Hornqvist. Popularny „Geno” grał już z Płotnikowem w linii w barwach reprezentacji Rosji. Obaj panowie znają się doskonale co również z pewnością przełoży się na ich grę. To może być najlepsza linia w NHL złożona z samych Europejczyków. Z pewnością jest na to potencjał.

 

Ruszel: Slepyszew wydaje się być jednym z większych zwycięzców po campach. Pierwsza formacja w towarzystwie już doświadczonego Halla i mającego produkować wiele dobrego McDavida wydaje się sytuacją wygraną jeszcze przed rozpoczęciem zmagań. Oczywiście sytuacja może się zmienić, gdy do gry wróci po kontuzji Eberle, ale wcale nie musi jeśli Rosjanin pokaże błysk. Można się jedynie martwić, że w takim towarzystwie w jaki jest zestawiony, będzie mało grał na krążku i w efekcie nie zrobi postępów patrząc na sprawę z perspektywy „long shot”.

 

Kolasiński: Postawię na Płotnikowa, ale to strzał w ciemno. Rosjanie zaskakują tak samo na lodowisku, jak robią to z okazji żądanej wartości nowego kontraktu.

 

5. Wymień czterech najlepszych centrów w Metropolitan Division i uzasadnij, w wyliczance nie uwzględniamy Sidneya Crosby’ego.

[wpdevart_poll id=”6″ theme=”0″]

 

Ruszel: W mojej hierarchii bez Crosby’ego miejsce jeden to Tavares, który jest już sprawdzony i nauczony pewnych rzeczy. Nawet pewne „kwadratowe” ruchy czy ograniczona zwrotność przestają przeszkadzać gdy widzi się jak poprawił szybkość i grę typu two-way. Na trójce mam Nicklasa Backstroma, którego prawdziwa wartość zostanie też sprawdzona na podstawie wyników, jakie będą osiągać Washington Capitals bez niego na początku sezonu. Trzeci musi być Derek Stepan, bo choć w większości elementów ustępuje temu absolutnemu topowi, to ma doświadczenie w play-off co w tym wieku czyni go bardzo wartościowym graczem.

 

Szewczyk: Pasuje zacząć od Jewgienija Małkina. Pominięcie go w tym gronie byłoby grzechem. Rosjanin to przecież zdobywca szeregu najcenniejszych nagród indywidualnych w NHL. Kolejnym wyśmienitym środkowym jest oczywiście John Tavares, typowany przez wielu do MVP tego sezonu. Trzeci w kolejności to Nicklas Backstrom. Szwed od lat stanowi siłę ofensywy Washington Capital z Owieczkinem i nic nie zapowiada aby miało to się zmienić. Mój czwarty wybór będzie może nieco kontrowersyjny, ale jest to Ryan Johansen. Zawodnik Columbus Blue Jackets z roku na rok prezentuje się coraz lepiej, a ten sezon może być dla niego przełomowy. Z pewnością pomoże mu także gra u boku Brandona Saada.

 

Kolasiński: Skoncentruję się tu na jednej postaci, która moim zdaniem jest w tej dywizji topowa z kilku powodów. John Tavares, bo o nim mówię, praktycznie od zawsze ma na barkach całą drużynę. W tym sezonie najpewniej będzie podobnie. Tavares wydaje się być jak wino – im starszy tym lepszy. Moim zdaniem deklasuje wszystkich innych faktem, że nie ma swojego „Semina” ani „Backstroma”. Ma siebie – i najczęściej tylko siebie. Dlatego moim zdaniem 4 pozostałe pozycje to otwarta sprawa – ale Tavares na pewno jest tutaj jedynką