1. Drzemka wyszła Owieczkinowi na dobre, niech ktoś obudzi Crosby’ego

Coach killer mode: OFF. Ci którzy sądzili, że Aleksander Owieczkin będzie gwiazdorzył i złościł się na Barry’ego Trotza za karę, jaką otrzymał w wyniku braku umiejętności obsługi budzika – muszą obejść się smakiem. Aleks zachował się jak profesjonalista (chwilę po tym, gdy zachował się jak amator, ale mniejsza o to). Bił się w pierś, powiedział moja wina. Gdy dostał szansę na rehabilitację strzelił gola i wzmocnił mentalnie zespół. „Zaspałem to zaspałem, po co drążyć temat” mówiła wczoraj gra Owieczkina przeciwko Chicago Blackhawks (4:1). Nie starał się być w centrum uwagi, nie starał się robić wszystkiego wszędzie byle „zmazać plamę” na swoim urażonym honorze. Robił dobrze dla drużyny, zrobił dobrze dla T.J Oshiego (pierwszy gol w barach Caps przy secondary asyście Rosjanina).

12106939_516808408494262_991221537567156065_n

Patrząc na to jak radzi sobie na tle Owiego jego największy rywal (tak przynajmniej od 10 lat starają się nam wmówić media CA), czyli Crosby, można stwierdzić że temu to dopiero przydałby się kopniak w zadek. Crosby jest nieobecny, mało widoczny, a gdy przejawia aktywność nie jest to spożytkowane w odpowiedni sposób. Pingwiny w końcu wygrały tej nocy 2:0, ale zasług Sida w tym niewiele. „87” niewiele razy w swojej karierze zawodził tak regularnie, tylko trzykrotnie miał tak długie serie (czterech meczów) bez punktów. Ostatni raz w 2013 podczas play-offów, w których Boston Bruins zjedli Pittsburgh Penguins na śniadanie, obiad i kolacje. Może to „Kosmiczny Mecz” i ktoś ukradł Crosby’emu talent?

Wszyscy którzy grają w fantasy hockey i wybrali Crosby’ego z jedynką płaczą, ciężko wyrokować na sto dni do przodu ale z stupunktowego sezonu chyba powoli nici? No dobra ale Pens mają komplet punktów i mogą się cieszyć na przykład z gola 18-letniego holenderskiego napastnika Daniela Spronga. Co ciekawe Crosby był ostatnim 18-latkiem jaki trafił dla Pens i obaj zrobili to mając dokładnie 18 lat 212 dni życia za sobą. Sprong the next one?

 

2. „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną”, jak się ma kościół McDavida?

Pojawił się problem, a każda wiara ma swoje granice i poziomy zawahania. Wiara w jednego jedynego Hokejowego Jezusa dostarczyciela punktów i zwycięstw Connora McDavida przechodzi pierwszy kryzys. Święte obrazy zaczynają znikać z ścian Rexall Place…

CRaI4iDVAAAbh8k

Debiut domowy po cichu miał być punktem przełamania jedynki z draftu, momentem w którym wszyscy powiedzą HA! On to mógł zrobić wcześniej ale chciał to zrobić U NAS, dla nas. No niestety, nie bardzo. Drugi w tym sezonie pojedynek St. Louis Blues z Edmonton Oilers pada łupem Nutek 4:2. Pokrótce można powiedzieć, że Blues zrobili z Oilers to:

Jeśli ktoś jest ciekawy dlaczego Nafciarze tym razem przegrali to dużą część odpowiedzi stanowi power play. Dyspozycja 0/5 w tym meczu i 1/14 w całym jeszcze młodym sezonie nie rokuje dobrze. No ale w power play duże minuty gra McDavid więc tak czy siak jego wina (poza tym był na -3). To nie tak, że nie dało się patrzeć na grę Edmonton. Otworzyli wynik na 1:0 (Korpikoski strzelił pierwszego w barwach Oilers), a później zrobili jeszcze ciekawe widowisko w 3T, gdy trafił Hall na 2:3. Są jednak tam takie zagrywki, z którymi do przodu daleko to nie pójdzie. Fanów talentu i antytalentu Naiła Jakupowa zapraszam do zobaczenia bramki wyrównującej stan na 1:1. Jego zachowanie w strefie neutralnej bezcenne, a on już trochę gra w NHL.

 

3. Stary człowiek Jagr i morze młodych ludzi- to działa!

Chemia pomiędzy Jaromirem Jagrem i jego dużo młodszymi kolegami z formacji wciąż działa. Wystarczy spojrzeć na gola Czecha po podaniu od Alexandra Barkowa, chociaż ja bardziej wolę patrzeć na ten drugi majstersztyk. Ta butelka chciała być trafiona, chciała wystrzelić prosto na bezradnego bramkarza… Opis jak z soft porno albo harlekina, ale trudno nie kryć zachwytu gdy Jagr w wieku 43-latek zdobywa 726 gola i 1808 punkt.

Panthers wyglądają nieźle, strzelają gole nie mają już tego problemu co rok temu. Oczywiście to było na tle Sabres, ale wcześniej też dawali sobie radę. Szable zrobiły co mogły, Eichel dał ze dwie-trzy dobre zmiany, złapał ludzi na karę. Na tę chwilę jeszcze adaptuje się do ligi.

 

4. Kanadyjczycy tworzą historię, ale do Pucharu mają tak samo daleko jak Blue Jackets

Piąte zwycięstwo z rzędu od startu sezonu jeszcze nigdy nie zdarzyło się w historii Montreal Canadiens, a jest to przecież historia i długa i bogata. Najbardziej utytułowany klub w NHL deklasuje na tym etapie sezonu całą stawkę, wczoraj ogarnęli na spokojnie New York Rangers 3:0. Dziennikarze zaczęli już planować mistrzowską paradę w prowincji Quebec i zastanawiać się, który garnitur włożą na konferencje prasową po ostatnim spotkaniu w finałach. Ja chyba coś przeoczyłem, bo nagłówki typu Canadiens idą po Puchar są chyba nie na miejscu. Oczywiście nie chodzi o to, że nie zrozumiałem alegorii do czterech poprzednich przypadków, gdy Habs mieli prawie tak samo dobre serie (za każdym razem kończyło się zdobyciem Stanley Cup)

To jednak były po pierwsze inne czasy, po drugie nijak się ma rachunek prawdopodobieństwa szans i punkty teraz zdobywane do fazy play-off. Wszyscy wiemy ile jest warte nawet Presidents’ Trophy, na przykład pokonani dziś New York Rangers wiedzą, że o dupę rozbić to wszystko jak w kwietniu zabraknie tych kilku bramek więcej z przodu lub mniej z tyłu. Co w tym meczu ze Strażnikami było fajne? Fajna była prezentacja, bo to przecież home-opener. Przekazanie pochodni Maxowi Pacioretty’emu nowemu kapitanowi drużyny itp. Super była batalia między słupkami, korespondencyjny pojedynek Henrika Lundqvista i Careya Price’a zebrał wielką owacje. Wygrywa tę bitwę Price między innymi tym savem:

NAJFAJNIEJSZA była zemsta Price’a na Chrisie Kreiderze. Tutaj trzeba cofnąć taśmę do pierwszego meczu Finałów Konferencji Wschodniej z 2014 roku. Wtedy Kreider nazywany też pogromcą bramkarzy, nie zatrzymał się (niektórzy utrzymują że nie mógł się zatrzymać) i rozpędzony wpadł wślizgiem (nogi z przodu) na goalie Canadiens eliminując go z udziału w pozostałych meczach play-off. Rangers wygrali wtedy te serię, mieli łatwiej bez najlepszego już wtedy bramkarza ligi. Teraz kiedy czas upłynął można było oddać tamten „hit” i Price to zrobił. Tylko hokej daje takie możliwości w ramach zasad:

 

5. Nie jest dobrze, kiedy kończysz ze Stars grając w czterech obrońców

Kiedy zaraz po połowie spotkania masz w rotacji czterech obrońców i grasz przeciwko Dallas Stars jest bardzo trudno cokolwiek wskórać. Przekonała się o tym Tampa Bay Lightning, która straciła w tym meczu Nikite Nesterowa i Victora Hedmana. Najpierw sędziom podpał Rosjanin wysyłając Curtisa McKenziego do szpitala:

Bez obrońcy numer 5-6 Błyskawice jeszcze by radę dały, te minuty ktoś by przejął. Ale bez Victora Hedmana już się nie dało, bo to lider w minutach jeśli chodzi o Lightning. Można powiedzieć, że Hedman ucierpiał trochę przez Nesterowa, bo to tamten hit rozpętał taką grę w tym meczu.  Jamie Benn nie dostał żadnej kary za ten hard hit, chociaż łokieć był tam wysoko.

Były blisko załapania się:

  •  Nakręcony na Maxa, czyli Max Domi, nadal strzela i ma już sześć punktów w czterech grach. Arizona Coyotes przegrała jednak z Minnesota Wild 3:4
  • Nashville Predators przegrali w Barclays Center 2:4 mimo, że prowadzili 2:0. John Tavares kapitan gospodarzy zanotował gola i asystę, Anders Lee również. Mike Ribeiro z Predators był na -2 i wygrał tylko 33 procent face-offów

Komplet wyników z 16 października:

New York Islanders – Nashville Predators 4:3

Pittsburgh Penguins – Ottawa Senators 2:0

Washington Capitals – Chicago Blackhawks 4:1

Florida Panthers – Buffalo Sabres 3:2

Montreal Canadiens – New York Rangers 3:0

Tampa Bay Lightning – Dallas Stars 3:5

Edmonton Oilers – St.Louis Blues 2:4

Arizona Coyotes – Minnesota Wild 3:4