Tampa Bay Lightning – oni tu jeszcze wrócą

Kiedy dopiero co opadł kurz przegranej batalii z Washingotn Capitals, łatwo jest snuć scenariusze, że Tampa będzie tą ekipą, która zostanie zapamiętana z braku sukcesów w decydujących momentach fazy play-off. Ja jednak widzę to trochę inaczej, choćby dlatego, że Lightning w ostatnich latach draftowali bardzo dobrze, ale to jedna sprawa. Drugą jest przekuwanie pozyskanych w naborze hokejowych talentów w wartościowe elementy układanki na poziomie NHL. Wszystko to udaje się Tampie pierwszorzędnie, co potwierdził zresztą także tegoroczny, ostatecznie przegrany, marsz przez fazę play-off.

Oczywiście Tampa miała moment, gdy mocniej uderzyła o dno i wybierała z najwyższymi numerami, pozyskując takie przyszłe gwiazdy hokeja jak Steven Stamkos i Victor Hedman, ale umówmy się, to było już prawie dekadę temu. Ostatnie czasy pod wodzą GM-a Steve’a Yzermana, to okres pierwszorzędnej pracy u podstaw, jeśli chodzi o właściwe rozpoznanie młodych talentów podczas kolejnych rund poszczególnych draftów i ich rozwój dla korzyści pierwszego zespołu. Tyler Johnson i Yanni Gourde w drafcie nie zostali wybrani w ogóle, Lightning pozyskali ich jako wolnych strzelców po karierze juniorskiej. Ondreja Palata wygrzebali z czwartym od końca 208 numerem draftu 2011. Śmiało zanurzyli się w kapryśny rynek rosyjski, draftując m.in. Nikitę Kuczerowa i Andrieja Wasilewskiego. Błyskotliwego Braydena Pointa wyszperali w rundzie trzeciej, a uprzykrzającego życie rywalom Cedrica Paquette’a w czwartej. Praktycznie żaden pick nie został przez nich zmarnowany, bo wiemy, że młodzi gracze, to przecież także aktywa, które można wykorzystać przy wymianach z innymi ekipami. To pozwoliło wznieść bardzo solidny fundament pod mocną drużynę na wiele kolejnych sezonów.

Wszyscy wiemy, że Yzerman przeprowadzał też śmiałe transfery z udziałem graczy składu i generalnie wykonał bardzo wiele zręcznych ruchów, których nie powstydziłby się rasowy sztukmistrz. Końcowych efektów póki co się nie doczekał, ale z pewnością stać go na kolejne tego typu manewry. W przyszłym sezonie będzie mógł zaatakować jeszcze raz w zasadzie bardzo podobnym składem, potem trzeba będzie m.in. wynagrodzić lojalność Kuczerowowi, pewnie zrezygnować z któregoś z ważnych zawodników, ale z pewnością GM Lightning będzie miał pole manewru i to wcale nie małe. Wszystko dzięki temu, o czym pisałem powyżej. Dzisiaj chciałem się skupić właśnie na tym, jak organizacja z Florydy rozwija pozyskanie przez siebie talenty. To w końcu wychowankowie, także w tegorocznej kampanii, odgrywają i odgrywali w tej ekipie najważniejsze role.

Wszystko oczywiście kręci się wokół bezpośredniej afiliacji pierwszej drużyny, którą od sezonu 2012/13 są Syracuse Crunch. Lightning przenieśli tam swoją drużynę AHL z Norfolk. Z tamtejszymi Admirals pożegnali się najlepiej jak mogli, zdobyciem Calder Cup, głównego trofeum na zapleczu NHL. Wiemy, że dojrzewanie w zwycięskim środowisku jest dla młodych graczy ważne, ale w lidze, która służy po to, by przygotowywać przyszłe kadry dla pierwszej drużyny miar sukcesu jest więcej. W Syracuse udaje się to jakoś wyjątkowo sensownie połączyć. Crunch w tamtym sezonie przegrali w ścisłym finale. W tym roku było ciut gorzej, w drugiej rundzie z kwitkiem odprawiła ich bardzo mocna ekipa

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.