Oto kolejne tłumaczenie niesamowitych artykułów o NHL publikowanych na portalu The Players Tribune. Czym właściwie jest instynkt strzelecki, o którym tak często wspominają dziennikarze i komentatorzy? Jak postrzega go jeden z czołowych napastników NHL? Władimir Tarasienko opowiada o swoim rodzinnym domu w Rosji, nowym domu, którym stało się dla niego USA, o szatni NHL, a także… o barszczu. Tarasenko obecnie jest coraz bliżej uzyskania swojego drugiego triumfu o Puchar Stanleya, już w barwach Florida Panthers.
Chcę ci opowiedzieć pewną historię, ale najpierw muszę coś z siebie wyrzucić. Martwię się, kiedy nie mogę strzelić gola. Chcę go strzelić i powinienem to zrobić, taka jest moja praca. W playoffach nie zdobyłem wystarczająco dużo bramek i z tego powodu jest mi przykro, St. Louis. Czuję, że nie zrobiłem tyle, ile powinienem. Wiem, że był Puchar Świata we wrześniu, nowy trener, kontuzje zawodników – ale czy są na to wymówki?
Nie, wymówki… są dla przegranych. A ja nie jestem jednym z nich, jestem zwycięzcą.
Najbardziej na świecie chciałem, żebyśmy wygrali, wrócę jeszcze do tego, ale teraz moja opowieść. Jest ona o moim pierwszym meczu hokeja, nie dla St. Louis Blues – o moim zupełnie pierwszym meczu w życiu.
Był to rok 1999, a ja miałem 7 lat. Jesienią, zimą i wiosną w przerwach od szkoły w moich rodzinnych stronach w Rosji odbywał się taki turniej. Pierwszy, w jakim zagrałem był na jesień. Czułem się na niego gotowym, ale nie poszło za dobrze, strzeliliśmy dwa gole, a przeciwnicy 34. Drugi mecz odbył się następnego dnia i wtedy nie strzeliliśmy nic, podczas gdy drużyna przeciwna… 19 goli. Dobra, obrona trochę lepiej, musimy popracować nad naszą celnością.
WIDEO. Rok Szczura w NHL. Najlepsze play-offy w historii Panthers. Aż do teraz!
Tak więc, było to parę trudnych meczy, ale mój dziadek Władimir wspierał mnie po każdym z nich. Był obecny zarówno na każdym meczu, który zagrałem będąc dzieckiem, jak i na treningu. Mój tata Andriej w tamtych czasach grał w RHL (Russian Hockey League) i często był na poza domem, dlatego mieszkałem z dziadkami w mieszkaniu na trzecim piętrze.
Każdego wieczoru po szkole wychodziłem z dziadkiem na lodowisko. Nie mieliśmy samochodu, więc jeździliśmy autobusem, później z przystanku szliśmy jakieś 15 minut i godzinami jeździliśmy na łyżwach. Nie przesadzam, cały wieczór jeździliśmy. Pamiętam jak kiedyś spojrzałem na termometr przy ławce: -30°C. Typowa syberyjska noc (w Stanach gdy widzę wiadomości z zapowiedzią nadchodzącej zamieci śnieżnej to zaczynam się śmiać: „I to ma być zamieć śnieżna? Nie macie pojęcia co to zamieć”). Tak więc grałem w okropnej pogodzie, w dobrej pogodzie, w każdej pogodzie. Tak długo jak grałem dla siebie wszystko było dobrze. Mój dziadek był zawsze przy mnie i na początku mnie szkolił.
– Jeździj w ten sposób, strzelaj tak – mawiał. – Rozumiesz?
Tak, rozumiem.
– Teraz mnie pokonaj – mówił – albo ćwiczymy dalej.

Więc próbowałem go pokonać, ale nie umiałem przegrywać, wtedy płakałem i krzyczałem na niego. Mówiłem, że oszukuje i że nie jest wobec mnie w porządku. Oczywiście on chciał mnie czegoś nauczyć – że trzeba być twardym, bardzo twardym. Czasami taki po prostu jest hokej i się przegrywa. W tych momentach trzeba pokazać jak bardzo się jest silnym mentalnie, zawsze o tym pamiętam.
Mój dziadek powiedział mi, że mój tata jest silny w ten sposób. Nie widywałem go wtedy często. Trochę w telewizji i czasami osobiście, ale jak miałem skróty jego meczów, oglądałem je uważnie. Moje pierwsze takie wspomnienia są z Igrzysk Olimpijskich w 1994 roku. Wrócił wtedy do domu po turnieju w Lillehammer i przywiózł ze sobą video. Na tej kasecie były wszystkie mecze mojego taty z ostatnich dwóch tygodni oraz ceremonia zamknięcia. Oglądałem to, przewijałem i oglądałem ponownie. Nie mogłem uwierzyć, że tak mocno strzelał, ale to co pamiętam najbardziej to podania. To było coś niesamowitego, za każdym razem dokładnie na taśmę kolegi. Podanie, trzask, na taśmę, za każdym razem.
Kilka tygodni później, jak wychodziłem z dziadkiem to też: podanie, trzask, na taśmę, za każdym razem. Nie, żartuję, tylko czasami wychodziło, ale pracowaliśmy nad tym. Mieliśmy wtedy dużo czasu, żeby trenować hokej. Szybko stało się to moją ulubioną rzeczą i w końcu stałem się lepszy. Zacząłem wyjeżdżać z drużynami na turnieje w różne miejsca. Pamiętam jak mając 12 lat pojechałem na turniej do Kazachstanu. Wiesz jak długo zajmuje droga tam? 30 godzin jazdy autobusem. Nie, to nie żart – 30 godzin. Siedziałem z dziadkiem cały ten czas, rozmawialiśmy o wszystkim: o hokeju, o życiu, o moim tacie. Pamiętam, że mi powiedział: „Cokolwiek by się nie działo, Władimir, bądź najlepszy w tym, co robisz”. To była dobra rada. Dla niego nie było ważne, czy wybiorę hokej jako karierę, chciał tylko, żebym dawał z siebie wszystko.
Prawdę mówiąc wtedy nie wiedziałem co to dokładnie znaczy dać z siebie wszystko. Czy mam grać w KHL? Czy mam nawet próbować grać w NHL? Nie wiedziałem za dużo o NHL, praktycznie nic do czasu aż tata kupił mi PlayStation. Zacząłem grać w NHL 99, Eric Lindros z numerem 88 na okładce. Grałem z moimi przyjaciółmi po treningach. Zawsze Red Wings, byli w finałach Pucharu Stanleya w 1998 więc mieli wysoki ranking. Chciałem wygrywać, więc oczywiście wybierałem najlepszą drużynę. Haha. Mieli również Fiodorowa, Łarionowa i Kozłowa, prosty wybór.
Im więcej dowiadywałem się o NHL, tym bardziej chciałem się tam dostać. Kiedy jako nastolatek zacząłem grać na wysokim poziomie to stało się moim celem, jak również celem mojej rodziny. Wraz ze zbliżającym się draftem grałem coraz lepiej. Mój tata zakończył swoją karierę w RHL i więcej mi pomagał. Dalej próbowałem grać jak on. Pamiętasz co mówiłem o jego podaniach? Dalej chciałem umieć tak podawać. On jednak twierdził, że
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów.
Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:
NHL W PL
ING: 55 1050 1562 1000 0097 7781 8684
W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 60 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 108 zł |