Przedstawiamy kolejne tłumaczenie fenomenalnych tekstów ukazujących się na łamach portalu The Players’ Tribune. Tym razem Seth Jones, obrońca Chicago Blackhawks, wraz zaproszonym do studia gościem specjalnym, opowiada o swoim dzieciństwie, idolu, o początkach w nowych drużynach – Nashville Predators oraz Columbus Blue Jackets – a także o tym, że nigdy nie wiesz, gdzie w tej lidze wylądujesz. Nie zabraknie również zabawnych opowieści związanych z rodziną Jonesów.. Zapraszamy do lektury.
Za podzielenie się z wami tą historią moja mama pewnie będzie chciała mnie ubić.
Zawsze, kiedy ktoś wypowiada się na mój temat, wspomina o moim ojcu:
„Syn Popeye’a Jonesa gra w NHL”.
Podobne słowa słyszeliście pewnie ze sto razy. Prawda jest taka, że w naszej rodzinie to mama ma niezły charakterek. Nawet teraz, gdy występuję w NHL, wysyła mi smsy podczas meczy. Nie po meczu – podczas niego – coś w stylu:
SMS od: Mama:
„ŁADUJ NA BRAMKĘ!!!”
SMS od: Mama:
„Seth! Ruszaj się! PRZEBIERAJ NOGAMI!! RUCHY!!!!”
SMS od: Mama:
Nie jestem pewien, czy myśli, że sprawdzam telefon podczas przerw czy coś. Ale wiem, że mi się oberwie, gdy nie będę grał dobrze. Myślę, że to taki jej sposób na radzenie sobie ze stresem. Trochę mnie bawi, gdy przypomnę sobie, że jeszcze nie tak dawno nie miała o hokeju zielonego pojęcia. Ale nasz ojciec grał dla Nuggets, więc wylądowaliśmy w Colorado w czasach, gdy zaogniła się rywalizacja na linii Avalanche-Red Wings.
Dla mnie hokej zawsze był na pierwszym miejscu. Sporo ludzi twierdzi, że wręcz uwielbiałem Lawiny, co nie do końca jest prawdą. Nie zrozumcie mnie źle, mieli świetnych zawodników– Sakic, Forsberg, Hejduk, Roy, Bourque. Niesamowite zestawienie. Kosmiczne. Gdy jednak po raz pierwszy zobaczyłem Nicklasa Lidstroma grającego dla Detroit, przepadłem.
Był moim idolem.
W jego grze imponowało mi dosłownie wszystko. Potrafił tak dostosować swoją pozycję na lodzie, że nie musiał rozdawać bodiczków, żeby kontrolować grę.
Jednak każdy młody hokeista chce być twardszy, grać więcej ciałem. Zwłaszcza, gdy jesteś większy niż rówieśnicy. Ja nigdy tego nie czułem. Zabawne jest to, że nasza mama zaczęła wciągać się w hokej i ogarniać całą tę otoczkę. A w tamtych latach bardzo wiele mówiło się o twardych, silnych defensorach.
Więc mama chciała, żebym grał ostrzej.
Myślała, że jestem za miękki. Nie żartuję.
Cały proces zaczynał się już w samochodzie w drodze na trening. Miała swoją playlistę na dojazd do lodowiska – głośność na maksa, bass na maksa. Ubije mnie za to… to był 2003 rok, zawsze puszczała piosenkę Jennifer Lopez „Jenny from the Block”. Chyba myślała, że to taka bojowa piosenka. Prowadząc samochód bujała się, waliła ręką w kierownicę, śpiewała cały tekst z pamięci. Zaczepiała mnie ze słowami: „Gotowy? GOTOWY? Rozgnieciesz kogoś dzisiaj?”.
Kurde, ona to przeczyta. Zacznie się chaos. Pogadajcie z nią, pewnie powie, że kłamię.
W tym momencie prowadzący wywiad zaprasza do studio gościa specjalnego – Amy Jones.
Amy: O boże!!!! Seth! Przyznaję się do J-Lo. Ta piosenka na pewno był na playliście. Bardzo ją lubiłam. Ale było tam bardzo dużo różnej muzyki. Rod Stewart, DMX, 50 Cent. Jedna piosenka Eminemia, przy której zawsze robiło się poważnie w samochodzie. Wiecie „You better lose yourself in the music, the moment, you own it!” (rapuje „Lose yourself” Eminema – przyp. tłum.). Ta z „Mom’s spaghetti!”.
Seth: Kiedy byliśmy blisko lodowiska, zaczynała mnie boksować, nastawiać przed meczem.
A: SETH!!! Bo zaraz zgarnie mnie stąd policja!
S: Ale nie tak na serio. To coś, co robią chyba wszystkie mamy, motywowanie, dźgnięcie w żebra, „Pokażesz im dziś? Gotowy?!”. A ja miałem jakieś dziewięć lat. To było przekomiczne. Chciałem być Lidstromem, ona chciała, żebym był Prongerem.
A: Taty Setha często nie było w domu, w końcu grał w NBA. Starałam się jego nieobecność nadrabiać wcielając się w rolę mamy i taty na raz. Moi chłopcy kochali hokej, a ja chciałam, żeby dostali swoją szansę. Pamiętam… boże, to takie głupie… kiedy na lodzie robiło się ostro, zbierałam chłopców w salonie i ćwiczyliśmy nieczyste zagrywki. Hahaha! Stawali przed telewizorem z kijami hokejowymi w rękach i ich uczyłam: „Po pierwsze musicie się upewnić, że sędzia nie patrzy. Kiedy przestanie na was zwracać uwagę uderzacie przeciwnika z tyłu nogi, gdzie nie ma ochraniaczy. O TAK!!!”
Mówię serio. Obóz Zabijaków Amy! W tle zawsze leciał film „Miracle on Ice”. Hahaha! O boże, byłam okropna!
S: Bardzo chciałem być hokeistą. To właśnie chciałem robić w życiu. O ile dobrze pamiętam napisałem mojej mamie notkę, kiedy miałem jakieś osiem-dziewięć lat, coś w stylu: „Mamo, będę grał w NHL”.
A: Napisał te słowa na samoprzylepnych karteczkach. Miał wtedy osiem lat. Zaraz się rozpłaczę. Napisał:
Mamo, kocham cię i nigdy cię nie opuszczę, nawet jak będę grał w NHL
S: Miałem nawet ułożony plan przebicia się do najlepszej ligi na świecie. Zrobiłbym wszystko co trzeba, oczywiście chciałem być wybranym z 1 w drafcie. Bez jakiejkolwiek arogancji, po prostu tak się motywowałem. Wiesz o czym mówię jeśli kiedykolwiek miałeś styczność ze sportową rywalizacją. Do tego Lawiny miały wybór numer 1. Nie mogło się lepiej złożyć, prawda? Miałem wrażenie, że ktoś to wszystko dla mnie zaaranżował.
Kiedy przyszło do wyborów i Colorado wybrało MacKinnona, przyjąłem to do wiadomości. Jednak nie zostałem wybrany z 2 ani 3. Widzę młodszego siebie jak tam siedzi, denerwuje się, jest sfrustrowany, tak wiele emocji na raz. To był najdłuższy kwadrans mojego życia. Przyszła kolej Nashville, David Poile wszedł na mównicę i ogłosił: „Nashville Predators mają zaszczyt wybrać… Setha Jonesa”.
A: Mieliśmy na sobie mikrofony i nie chcieliśmy w żaden sposób zdradzić emocji, nawet nic nie mówiliśmy. Nie mogłam na niego spojrzeć. To głupie, ale pierwszą rzeczą, którą do niego powiedziałam, było: „Nie martw się, skarbie, wszystko będzie w porządku!”. Hahahaha! Wszystko na oczach kamer. Nie mam pojęcia, dlaczego to powiedziałam. Mój syn właśnie został wybrany z 4 w drafcie NHL! Szczerze – nie mógł trafić lepiej. Wydaje mi się, że ludzie nie rozumieją, jak blisko byli ze sobą zawodnicy w Nashville i jak dobrych przywódców mieli w szatni. Najlepszych!
S: Kiedy znaleźliśmy się w hotelu tego wieczoru ktoś do mnie zadzwonił. Nieznany numer. Odebrałem i usłyszałem niski głos: „Gratulacje, Seth. Witamy w Nashville. Do zobaczenia za parę tygodni.”
To był SHEA WEBER.
Zazwyczaj jestem opanowanym gościem, jednak wtedy
__________________________________
Aby czytać dalej
Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.
Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.
Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:
NHL W PL
Idea Bank: 84195000012006351270730001
W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@**lw.pl
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 30 dni | 22 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 90 dni | 50 zł |
Formularz zamówienia
Nazwa | Przelew |
---|---|
Abonament 180 dni | 90 zł |