Hokej pomógł Dominicowi Larocque otrząsnąć się po tym, jak stracił nogę podczas walk w Afganistanie. Po brązie na paraolimpiadzie w Soczi, gdzie grał jako napastnik, samotny weteran reprezentujący kraj Klonowego Liścia na zmagania o złoto w Pjongczang przyjął pozycję bramkarza.

Dominic Larocque nie jest pewny, czy wszystko, co się wydarzyło, jest prawdą czy może fabułą jakiegoś filmu akcji. Siedzi w lobby w jednym z hotelów w Toronto, niedawno skończył trening z drużyną paraolimpijską Kanady. Jego postura jest nienaganna. 30-latek ma krótkie blond włosy i swój wojskowy numer wytatuowany na lewym nadgarstku.

– Powiedziano mi pewne rzeczy na temat tego wypadku. – Szybko się poprawia. – To nie był wypadek.

Ma pewne retrospekcje. Widok jego ciała wylatującego z opancerzonego pojazdu, a następnie twarde lądowanie na drodze w okolicy dystryktu Pnajwai. Płonące części samochodu spadające obok niego. Próba poruszenia złamaną szczęką, krzyki. Rozpaczliwe skanowanie terenu w poszukiwaniu kolegów z oddziału. Wreszcie zerknięcie na swoje zakrwawione ciało i odciętą nogę. Szok, nie ból.

Wspomnienia, którym Larocque ufa, są mniej filmowe – kładzenie się do łóżka na dzień przed wybuchem oraz pobudka cztery dni później w szpitalu w Kandaharze. Wszyscy przeżyli uderzenie, Larocque był jednym z dwójki poważnie zranionych żołnierzy. Dom spojrzał w dół i zobaczył, że nie ma nogi. Doktorzy byli zgodni: albo amputacja ponad kolanem, albo Larocque mógł zginąć. Jego prawa noga była złamana w dwóch miejscach, podobnie z kostką. Larocque nie pamięta, czy płakał, ale wie, że poprosił o więcej morfiny, by móc kontynuować misję.

– Naprawdę o to poprosiłem. Szybko zrozumiałem, że powrót na pole walki będzie niemożliwy.

Larocque nie potrafił ustać na prawej nodze choćby przez sekundę, a co dopiero wrócić do walki. Jednak od zimy 2007 roku minęła dekada, a on nie tylko nauczył się, jak chodzić i żyć bez nogi, ale także został dwukrotnym mistrzem świata. Larocque różni się od pozostałych kanadyjskich paraolimpijczyków, nie tylko dlatego, że jest jedynym weteranem wojennym. Niedawno podjął trudną decyzję tylko po to, żeby wspomóc swoją ekipę. Kilka miesięcy po wygraniu w Soczi brązowego medalu olimpijskiego, podczas którego to turnieju był drugim najlepszym strzelcem zespołu, Larocque postanowił zmienić pozycję. I nie mówimy tutaj o zmianie na zasadzie skrzydłowy-center. Nie była to nawet zmiana w stylu Dustina Byfugliena. Nie, w wieku 26 lat Larocque zdecydował, że zostanie golkiperem. Pomyślcie, co by było, gdyby „Big Buff” spróbował tego w Jets.

– Szczerze mówiąc – mówi Ken Babey, trener reprezentacji Kanady, – widziałem już coś takiego wcześniej.

Rzecz w tym, że Larocque nie jest zwykłym bramkarzem. W mniej niż cztery lata stał się, jak mówi sam Billy Bridges, kolega i jeden z najlepszych snajperów tej ekipy, jednym z najlepszych bramkarzy na świecie.

– Nie ma drugiego takiego bramkarza jak Dom. Z nim nikt nie chce się mierzyć.

To właśnie Dominicowi można podziękować za ostatni złoty medal mistrzostw świata dla paraolimpijskiej ekipy Kanady. Niemal w pojedynkę zatrzymał największych rywali hokeistów z kraju Klonowego Liścia – Amerykanów. Wcześniej, dokładniej od 2006 roku, Kanadyjczycy nie wygrali złota. Można więc założyć, że w sporej mierze to właśnie dzięki Larocque’owi powrócili na podium. Oczywiście od początku taki był plan Doma.

– Ludzie myśleli, że oszalałem – mówi z uśmiechem. – Teraz mam o wiele większy wpływ na grę.

Jak wiele dzieciaków z tamtych czasów Larocque dorastał, wpatrując się z zachwytem w to, jak grał Patrick Roy. Naśladował swojego idola tylko podczas ulicznych potyczek lub przed bramą garażową swojego domu w Salaberry-de-Valleyfield, które oddalone jest od Montrealu o około cztery godziny jazdy. Na lodzie Larocque zawsze grał na centrze. Jego juniorską ekipą byli Les Braves de Valleyfield występujący na co dzień w Quebeckiej AAA lidze. W wieku osiemnastu lat zrezygnował z hokeja, żeby podążać za inną pasją – wojskiem.

To nie była pochopna decyzja, Dom już wcześniej interesował się karierą militarną, głównie ze względu na to, że jego dziadek, Lucien Poulin, służył w wojsku. Poulin zmarł, gdy Larocque był zaledwie dzieckiem, ale Dominic nasłuchał się wielu opowieści od swojej babci. W wieku szesnastu lat powiedział swojej rodzinie, że chce zrobić różnicę i dlatego ma zamiar dołączyć do armii. Teraz przypomina sobie, że jego rodzice i rodzeństwo nie byli tym faktem zachwyceni, ale to było jego decyzja.

W 2005 roku Larocque zapisał się do 22. Pułku Królewskiego, nazywanych popularnie „the Van Doos”. Według planu Larocque miał dołączyć do ekipy, która poszukuje i ratuje będące w tarapatach grupy żołnierzy. Miał założyć pomarańczowy kombinezon i wyskakiwać z helikoptera, żeby pomóc tym w potrzebie. Nigdy nie chciał być częścią pola bitwy.

– Kochałem w wojsku ten aspekt medyczny, ideę ratowania życia – mówi.

Tyle że to praca dla doświadczonych żołnierzy, którzy w wojsku spędzili przynajmniej cztery lata. Za to Larocque po dwóch latach został wysłany do Afganistanu.

Miał 20 lat i był podekscytowany. To miała być jego pierwsza podróż samolotem, miał lecieć tam z wieloma przyjaciółmi.

– Byłem niewinnym młodzieńcem – wspomina teraz Larocque. – Tak naprawdę nie wiedziałem do końca, co się dzieje. Trenowałem, po czym zostałem wysłany gdzieś indziej, a później musiałem robić to, co mój sierżant powiedział.

Niecałe pięć miesięcy później rodzice Dominica odebrali telefon od jego przełożonych. Najpierw byli szczęśliwi – przeżył. Wśród innych informacji było to, że doznał poważnego urazu dolnych części ciała oraz jego twarz i szczęka były uszkodzone. Następnego dnia przyszła kolejna wiadomość – Larocque miał pewne problemy z krążeniem, co kosztowało go utratę nogi.

Isabelle, siostra Dominica i ich ojciec Pierre polecieli do Niemiec, dokąd przewieziono Dominica. Isabelle starała się wypłakać przed wejściem do pokoju. Gdy otworzyli drzwi zobaczyli, że Dom śpi, mówi przez sen, wciąż w swojej głowie jest na misji i stara się ratować niewinnych ludzi. Kiedy się obudził i zobaczył swoją rodzinę, wszyscy zaczęli płakać.

***

Larocque wychodzi z szatni i zmierza ku czarnym sankom, które czekają na niego tuż przy bandach lodowiska w Toronto. Jednym szybkim ruchem ściąga swoją protezę, nakłada czarny ochraniacz i siada na sankach, które wyglądają jakby zostały kilkukrotnie potrącone przez samochód. Są pokryte nacięciami i wgnieceniami od łyżew. Ochraniacze zostały usunięte z niektórych miejsc i przyczepione do innych w zależności od tego, gdzie Larocque twierdził, że przydadzą się najbardziej. Co więcej, całe sanki są pozwiązywane w różnych miejscach i trzymają się na taśmie hokejowej. Pomimo wysiłku, który włożył w dostosowaniu sanek do swoich potrzeb Larocque wciąż twierdzi, że nie są zbyt komfortowe.

Ma na sobie szarą bluzę treningową reprezentacji Kanady i naciąga na głowę maskę, na której wymalowany jest bóbr z ogromną szczęką (Larocque twierdzi, że jest uroczy). To zwierzę, które powiązane było z jego pułkiem.

Larocque łapie kij,

__________________________________

Aby czytać dalej

Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena.

Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować.

Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto:

NHL W PL
Idea Bank: 84195000012006351270730001

W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na re******@nh**.pl

Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 30 dni22 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 90 dni50 zł
Anuluj
Dodaj do koszyka

Formularz zamówienia

NazwaPrzelew
Abonament 180 dni90 zł
Anuluj

1 KOMENTARZ

Comments are closed.