10 Marca 2014 roku Dallas Star planowali bardzo szybko i bardzo zdecydowanie rozprawić się z Columbus Blue Jackets, a ci nie planowali sprzedać tanio swojej skóry. Nie od dziś wiadomo że jednym z warunków gry w NHL jest olbrzymie serce do hokeja. Ponieważ hokej to najpiękniejszy sport na świecie, a hokeiści to najbardziej zespołowi sportowcy na tej planecie, nie ma co się dziwić, że cały hokejowy organizm tej nocy wstrzymał oddech, gdy jedno z tych serc przestało bić.

To zresztą nie jedyny przypadek, gdy nieoczekiwanie w trakcie meczu NHL doszło do wstrzymania pracy serca, przez co zagrożone było ludzkie życie. Zupełnie tak jak stało się to z Christianem Eriksenem podczas meczu Dania – Finlandia na Euro 2020. Takie sytuacje miały też miejsce w przypadku Christiana Fischera, a także ostatnio z udziałem Jaye’a Bouwmeestera. Oto szczegóły tych dramatycznych wydarzeń:

Chaos

To była siódma minuta meczu. Niewiele jest możliwości w życiu fana NHL by zobaczyć zawodnika tej ligi w stanie całkowitego przerażenia. Tu jednak była to cała drużyna. W owej siódmej minucie nagle przytomność stracił siedzący na ławce Rich Peverley. Zawodnik „odleciał” i następnie zwalił się z cała siłą na ziemię powodujące ogólne przerażenie na ławce.

Zdezorientowani fani nagle zobaczyli, jak dwóch trenerów Stars wynosi na rękach Peverleya do szatni oraz Shawna Horcoffa, który wściekle walił kijem w lód by zwrócić uwagę sędziów na to, co się dzieje. Zaskoczeni gracze Jackets zorientowali się, że Stars przestali walczyć i zjechali do własnej ławki. Za nieprzytomnym zawodnikiem pospieszył Lindy Ruff ówczesny trener Stars.

Szatni zamieniona w SOR

Po kilku minutach Lindy Ruff wyszedł z szatni i zaczął rozmawiać z sędziami oraz otaczającym go kordonem zawodników. Fani wstali z siedzeń i oczekiwali wiadomości o zawodniku ich drużyny. Wieści były bardzo złe. Okazało się, że serce Peverley’a w bardzo gwałtowny sposób przestało pracować a Rich w ciągu kilku sekund został wyzwany przez własny organizm do boju o własne życie. Genialnie przygotowani medycy rozpoczęli akcję ratunkową w ciągu kilku sekund.

Natychmiastowo rozcięto bluzę i sprzęt zawodnika, który ochraniał jego klatkę piersiową. Rozpoczęto masaż serca zawodnika i desperacką walkę o życie, na którego zakończenie nie miał zamiaru zgodzić się nikt z obecnych w szatni. Ponieważ zwyczajny masaż serca nie przynosił rezultatów, a z ciała zawodnika Stars wciąż uchodziło życie, zdecydowano się na wstrząs elektryczny – coś co nie zdarza się w sportowej szatni praktycznie nigdy. Zaplecze drużyny Dallas Stars stało się na chwilę oddziałem intensywnej terapii.

Gdy wszyscy jesteśmy przyjaciółmi

Tymczasem spotkanie wciąż nie było wznawiane. Zawodnicy zupełnie nie myśleli wówczas o grze. Trevor Daley siedział na ławce z zaszklonymi oczami i po prostu próbował nie wpadać w panikę. Jamie Benn rozmawiał z zawodnikami Jackets, którzy podjeżdżali do swoich rywali pytając o stan swojego oponenta i próbując podtrzymać na duchu przeciwną ekipę.

Trener Ruff był blady jak ściana, na hali panowała potworna cisza. Kibice stali  i wpatrywali się w telebim oraz w drzwi od szatni wyczekując wieści. Widok struchlałego szkoleniowca nie wróżył nic dobrego. Zawodnicy Stars siedzieli razem w zupełnym milczeniu. Takiej sytuacji nikt nie mógł się spodziewać.

 

AED „przywróciło prąd”

Peverley był nieprzytomny od kilkunastu minut, jego puls był wyczuwalny, ale bardzo słaby jak świeczka, którą można zdmuchnąć bez żadnego problemu. Podczas gdy zaplecze drużyny kontaktowało się z Jimem Nillem, menadżerem który przebywał na spotkaniu z Garym Bettmanem, ciało Peverley’a potraktowano masywnym wstrząsem elektrycznym – środkiem, który stosuje się gdy nie bardzo istnieje inne wyjście na ratowanie życia.

Okazało się, że jedna z ostatnich desek ratunku, była strzałem w dziesiątkę. Male urządzenie zwane AED „przywróciło prąd”, którego zabrakło dla serca zawodnika. Puls wrócił w momencie, a zawodnik w ciągu kilku minut odzyskał przytomność. Po chwili uznano, że nadaje się do transportu wiec bez zbędnej zwłoki przewieziono go do szpitala.

Nikt tej nocy się nie gniewał

Kibice obserwowali, jak zawodnicy Jackets, a zaraz potem Stars zjeżdżają do szatni. Sędziowie zdecydowali, że kontynuacja spotkania nie ma żadnego sensu. Nikt nie był w stanie myśleć w tym momencie o meczu. Prawdopodobnie ograć Stars byłoby teraz dziecinnie łatwo, ale zawodnicy Blue Jackets nawet nie zakładali takiej możliwości.

Gdy spiker oznajmił, że mecz został odwołany, na hali nie było gwizdów, ani buczenia. Za to gdy dodał, że Rich Peverley jest w drodze do szpitala, ale przytomny i świadomy, halę wypełniły brawa zatroskanych kibiców. Fani spokojnie udali się do wyjścia nie mając za złe decyzji sędziów, a jedynie wyczekując na dobre wieści odnośnie zdrowia ich pupila.

Trudna droga wojownika

We wrześniu 2013 roku, przed sezonem, u Peverleya rozpoznano nieregularny puls, z powodu, oznaczające dolegliwości sercowe. Opuścił z tego powodu jedno spotkanie. Na tym miało się skończyć. Zawodnik zmagał się jednak jeszcze z innym demonem. Rak powoli, ale nieodwracalnie odbierał mu ojca, a dwukrotny zdobywca Pucharu Stanleya nie był w stanie zrobić nic, by mu pomóc. Pięć miesięcy po opisywanym tu wydarzeniu, ojciec Richa odszedł. Stan zdrowia i konieczność poukładania sobie wielu spraw to powód dla którego w wieku 33 lat Rich Peverley pożegnał się z hokejem.

Aktualnie pracuje w sztabie rozwojowym Stars. Jest także ambasadorem popularyzacji urządzeń AED wśród drużyn sportowych. Automated External Defibrillator, a po polsku Automatyczny defibrylator zewnętrzny – małe pudełeczek z prądem dla serca uratowało życie jemu, a dziesięć lat wcześniej obrońcy Red Wings. Jiri Fisher, to inny hokeista, którego przywołano z martwych, gdy podczas meczu doznał zawału serca:

 

Ostatni, który przeszedł coś takiego

Ostatnim podobnym przypadkiem w NHL był Jay Bouwmeester. Doświadczony obrońca Blues zasłabł w 13. minucie spotkania przeciwko Ducks w lutym 2020 roku. Przyczyną mogły być według wstępnych ustaleń problemy z sercem. Mecz przerwano i przełożono na inny termin. 36-letni defensor siedział w boksie swojej drużyny niedługo po zakończeniu jednej ze zmian na lodzie. Nagle stracił świadomość, zasłabł i upadł. Stało się to w momencie, w którym sięgał po bidon by uzupełnić płyny.

Wszystko natychmiast widzieli koledzy z drużyny, najbliżej był Vince Dunn, który od razu zaczął wzywać pomoc medyczną. Hokeistę przeniesiono na noszach do szatni, stamtąd przewieziono do szpitala. Mecz został przerwany, a następnie zdecydowano się o jego odwołaniu i przełożeniu na inną datę. W szpitalu ustalono, że chodzi o problem z sercem. Przed zasłabnięciem, które było wywołane zawałem serca, Bouwmeester spędził na lodzie 80 sekund, w trakcie których nie miał żadnego większego kontaktu fizycznego z rywalami. Urazu nie spowodowały więc czynniki te zewnętrzne.

To był 57. mecz w sezonie hokeisty pochodzącego z Edmonton i rozgrywającego swój 17 sezon w NHL. Łącznie rozegrał on 1240 meczów, co dawało mu na tamten moment czwarte miejsce spośród wciąż aktywnych graczy za Zdeno Charą, Patrickiem Marleau i Joe Thorntonem. Był okres, w którym Bouwmeester słynął ze swojej wytrzymałości i dopisującego mu zdrowia. Miał na koncie serię 737 meczów zagranych z rzędu, która jest jedną z najdłuższych w historii ligi. Została przerwana w 2014 roku. Od tamtej pory kolejne partie ciała „dawały” znać i odmawiały posłuszeństwa, przez co spadła też forma J-Bo.